na zdjęciu: Joanna Kurska. fot. PAP/Tomasz Gzell
na zdjęciu: Joanna Kurska. fot. PAP/Tomasz Gzell

Joanna Kurska pozwała "Newsweek". To pokłosie artykułu o łapówce w dawnej TVP

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Joanna Kurska pozwała dziennikarza Piotra Krysiaka i redaktora naczelnego "Newsweeka" Tomasza Sekielskiego po publikacji tekstu, w którym zarzucono jej przyjęcie łapówki. Żona byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego domaga się od nich przeprosin i 50 tys. zł zadośćuczynienia.

Afera po tekście "Newsweeka". Producent opowiedział o łapówce w dawnej TVP

Na początku marca br. na łamach "Newsweek Polska" ukazał się artykuł, w którym producent telewizyjny Ryszard Krajewski opowiedział o wręczeniu łapówki wynoszącej pół miliona złotych osobom z poprzedniego kierownictwa TVP. Wśród nich miała być również Joanna Kurska. Według producenta środki miały mieć związek z programem "Va banque".

"Edyta Podleś przyszła do mojego mieszkania, które mieściło się nad oddziałem mojego banku. Chwilę wcześniej wypłaciłem pół miliona złotych. Nie było tego dużo - 10 plików po 100 banknotów pięćsetzłotowych. Dałem jej, mówiąc tylko, by nikomu nie przekazywała pieniędzy, dopóki nie podpiszę umowy z TVP na »Va banque«" – twierdził producent, podając kolejne personalia zamieszane w sprawę.

“Na pewno pieniądze dostał Tomasz Klimek. Podejrzewam, że drugą osobą była Joanna Klimek (aktualnie Kurska – przyp. red.). Tym, który się wycofał, był moim zdaniem Stanisław Bortkiewicz” (w tamtym czasie szef biura spraw korporacyjnych w TVP) - mówił Krajewski.

Na początku kwota łapówki miała wynieść 500 tys. zł i właśnie tyle Krajewski miał przekazać Podleś, ale po kilku dniach, gdy spotkał się w tym czasie z Bortkiewiczem omówić inną sprawę, zmniejszono ją do 350 tys. zł, a przedstawicielka TVP poprosiła o wymianę banknotów, tak aby nie były to same banknoty pięciusetzłotowe.


Joanna Kurska pozwała Tomasza Sekielskiego i "Newsweek"

Przebieg sprawy został szczegółowo opisany w Newsweeku, pojawiały się w nim cytaty z SMS-ów wymieniane przez Krajewskiego z Edytą Podleś i Stanisławem Bortkiewiczem. W drugiej połowie lutego 2022 roku prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, a Ryszard Krajewski zeznał, że wcale nie wręczył łapówki. - Panie redaktorze, ja bałem się jak diabli. Popełniłem przestępstwo razem z nimi, chcąc ratować swoją spółkę i pracujących w niej ludzi - mówił Krajewski na łamach "Newsweeka". 

Tego samego dnia, gdy pojawił się artykuł, Joanna Kurska wydała oświadczenie na Instagramie. - Oświadczam, że nigdy nie wzięłam od nikogo żadnej łapówki. Nie znam Krajewskiego, nie wiem, jak wygląda (przekonam się dopiero w sądzie), ale wiem, że to nie Krajewski zawiadomił prokuraturę teraz, tylko mój mąż zrobił to wobec Krajewskiego już 3 lata temu - przekonywała.


Teraz żona byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego złożyła w warszawskim Sadzie Okręgowym pozew, w którym domaga się zamieszczenia w tygodniku „Newsweek Polska” przeprosin za „naruszenie jej dóbr osobistych, a w szczególności dobrego imienia, czci i godności w artykule Vabank za pół miliona łapówki”.


„Oświadczamy, że w przedmiotowym artykule zostały zawarte bezpodstawne i niezgodne z prawdą informacje na temat Pani Joanny Kurski. Nieprawdą jest, że Pani Joanna Kurska pobierała jakiejkolwiek łapówki” - ma głosić oświadczenie, które zgodnie z pozwem mają zamieścić Tomasz Sekielski i Piotr Krysiak. Dalej w nim mamy przeczytać: „Wyrażamy głębokie ubolewanie z powodu bezpodstawnego naruszenia dobrego imienia, czci oraz godności Pani Joanny Kurskiej oraz wprowadzenia odbiorców w błąd”. Oprócz przeprosin Joanna Kurska żąda od pozwanych zadośćuczynienia w kwocie 50 tys. zł.

Tuż po publikacji artykułu „Newsweeka” Joanna Kurska opublikowała wpis w mediach społecznościowych, w którym zasugerowała, że za publikacją może stać aktualny zarząd TVP. „Teraz uzurpatorzy z TVP, którzy za wszelką cenę próbują zdyskredytować poprzednie kierownictwo, najwyraźniej targują się z szantażystą, że jeśli chce produkować dla TVP, to musi fałszywie zeznawać w prokuraturze przeciw nim” - pisała Kurska.

Takie zarzuty spotkały się z błyskawiczną reakcją. Likwidator TVP Daniel Gorgosz pozwał Joannę Kurską i zażądał usunięcia wpisu na Instagramie, opublikowania oświadczenia zawierającego stwierdzenie o nieprawdziwości informacji zawartych w tamtym wpisie, a także przeprosin zgodnych z treścią zawartą w pozwie. Oprócz tego Joanna Kurska ma wpłacić na rzecz WOŚP 100 tys. zł.

na zdjęciu: Joanna Kurska. fot. PAP/Tomasz Gzell

SW

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura