fot. YouTube
fot. YouTube

Awaria w "Teleexpressie". Orłoś zniknął z anteny i przepraszał za wpadkę

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 8
Dzisiejsze świąteczne wydanie "Teleexpressu" zaliczyło falstart. Po tym, jak Maciej Orłoś przywitał się z widzami, okazało się, że jest problem z dźwiękiem. Po nieudanych próbach wyemitowania materiału filmowego, "Teleexpress" zdjęto z anteny. Program po kilku minutach rozpoczął się ponownie, a Orłoś przepraszał za wpadkę.

Poważna wpadka techniczna w "Teleexpressie"

- W tym świątecznym czasie, będącym rzadką kumulacją zmiany czasu, śmigusa-dyngusa i prima aprilis cieszmy się piękną pogodą, bo już we wtorek pogoda przypomni sobie, że oprócz lata zapewnia nam też zimę. Więcej nic nie będę mówił na ten temat, bo po co sobie psuć humor? - rozpoczął o 17.00 świąteczne wydanie "Teleexpressu" Maciej Orłoś.

Okazuje się, że jednak miał czym zepsuć sobie humor, gdyż po tym, jak zaprosił widzów na przegląd tematów dnia zaległa cisza - widzowie nie usłyszeli lektora. - Chyba mamy jakieś problemy z dźwiękiem. Mam nadzieję, że one znikną już za chwilę - powiedział prowadzący "Teleexpressu" i zapowiedział materiał o procesjach rezurekcyjnych. Ale znów coś poszło nie tak.

- Dostałem właśnie informację, że niestety pechowo w wydaniu świątecznym "Teleexpressu" awaria dźwięku, tak się czasami zdarza w telewizji. Mam nadzieję, że zaraz koledzy i koleżanki się z tym uporają. Czekam na kolejne informacje - przekazał Orłoś.


Program zdjęto z anteny

Kierownictwo "Teleexpressu" zdecydowało o zdjęciu programu z anteny. Na ekranie pojawiło się logo TVP, a po chwili ogłoszenie Państwowej Komisji Wyborczej i reklama. Po kilku minutach "Teleexpress" powrócił, a widzowie mieli "deja vu". Maciej Orłoś bowiem przemówił tymi samymi słowami co wcześniej.

- Dzień dobry państwu ponownie, mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie w porządku. W tym świątecznym czasie, będącym rzadką kumulacją zmiany czasu, śmigusa-dyngusa i prima aprilis cieszmy się piękną pogodą, bo już we wtorek pogoda przypomni sobie, że oprócz lata zapewnia nam też zimę. Więcej nic nie będę mówił na ten temat, bo po co sobie psuć humor?.

Tym razem wszystko poszło tak jak trzeba, awaria została naprawiona.


Maciej Orłoś wrócił do "Teleexpressu"

Maciej Orłoś powrócił do "Teleexpressu" 5 stycznia br. - Dzień dobry państwu, witam po krótkiej, 7,5-rocznej przerwie. Bardzo mi miło, że możemy ponownie się zobaczyć. Jak śpiewał Zbigniew Wodecki: lubię wracać tam, gdzie byłem. "Teleexpress" wjeżdża na odnowione tory. Będzie jechał szybko, dynamicznie, lekko, punktualnie i rzetelnie - powiedział na początku tamtego wydania prezenter.

Orłoś był głównym prowadzącym „Teleexpress” od 1991 roku. Zdecydował się odejść z TVP w sierpniu 2016 roku, czyli pół roku po objęciu fotela szefa TVP przez Jacka Kurskiego. Kilka miesięcy później rozpoczął pracę w Telewizji WP. Prowadził program „Dzieje się 16:50” o zbliżonej formule do „Teleexpressu”. Telewizja WP, podobnie jak Nowa TV wchodzą w skład MUX-8 naziemnej telewizji cyfrowej. Obie stacje nie były zadowolone z wyników ich programów newsowych, które generowały duże koszty, dlatego je zlikwidowały.

Po tych zmianach Orłoś pozostał jednak w Telewizji WP prowadząc program typu late night show „Orłoś kontra”. Wiosną 2018 roku zdjęto go z anteny. Wówczas prezenter współpracował z Radiem Zet, Radiospacją, Radiem Nowy Świat i prowadził własne kanały na YouTube.

ja

Na zdjęciu Maciej Orłoś w "Teleexpressie", fot. YouTube

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura