Kiedy pytamy, skąd wziął się Karol Nawrocki, słyszymy: z trybun Lechii Gdańsk, z mszy w kościele świętej Brygidy, z Komitetów Obywatelskich. Duża część naszych rozmówców wskazuje jednak na Piotra Dudę jako tego, który ostatecznie przekonał Jarosława Kaczyńskiego, że warto postawić na szerzej nieznanego urzędnika z Gdańska. O tym kto promował, a kto walczył o Karola Nawrockiego pisze Mariusz Kowalewski.
– Jeśli Pan się zastanawia, gdzie to wszystko się zaczęło, to ja początku szukałbym na parafii u księdza Ludwika Kowalskiego – mówi nam osoba dobrze zorientowana w środowisku PiS i gdańskich klimatach politycznych.
Kto wymyślił Karola Nawrockiego?
Bazylika św. Brygidy w Gdańsku to legendarne miejsce. Nie tylko jako kościół i miejsce kultu, ale też symbol walki z komunizmem. Parafia św. Brygidy widziała wiele. W czasach PRL była miejscem spotkań ludzi związanych z Solidarnością. Przez nią przechodziły zagraniczne datki na walczących o wolność robotników. W wolnej Polsce plebania urosła do rangi miejsca, gdzie można było spotkać prezydenta, biznesmenów, posłów i senatorów – nie tylko tych kojarzonych z Solidarnością, ale również tych, którzy w PRL stali po drugiej stronie barykady.
Miejsce to do wielu nieoficjalnych spotkań wykorzystywał prezydent Lech Wałęsa. W parafii widywany był też swego czasu jeden z najbogatszych Polaków – Ryszard Krauze.
Jedno było jednak niezmienne: bez względu na to, kto był gospodarzem parafii, do Bazyliki św. Brygidy zawsze przychodziły tłumy na msze związane z rocznicami NSZZ Solidarność czy innymi patriotycznymi wydarzeniami. Gdański kościół niczym magnes przyciągał na te nabożeństwa najważniejsze osoby w państwie. Niemal zawsze można było tam spotkać polityków PiS i przedstawicieli Solidarności z Piotrem Dudą na czele.
– Karol był niemal na każdym takim nabożeństwie. Był tam też Piotr Duda. Panowie bardzo się polubili. Mieli dobre relacje. Później ta znajomość dała Nawrockiemu wymierne korzyści – mówią nasi rozmówcy.
Dwaj antagoniści: Tusk i Kaczyński
Jarosław Kaczyński i Donald Tusk są dla siebie niczym Real Madryt i FC Barcelona. Jeden napędza drugiego. Jeden bez drugiego nie jest w stanie istnieć. Gdyby nie było Tuska, Kaczyński musiałby go sobie wymyślić. Dawni działacze Solidarności od lat są zajadłymi wrogami, którzy dzielą polską scenę polityczną.
Ich spór, niczym Etna, wybuchł i podzielił Polskę w 2007 roku, choć wszystko zaczęło się dwa lata wcześniej. Sondaże wskazywały na zwycięstwo Platformy Obywatelskiej i PiS – faworytem była PO. Równolegle rozgrywały się wybory prezydenckie, w których startowali Donald Tusk i Lech Kaczyński. Mimo lepszych notowań Tusk przegrał. Potem w 2007 roku, w telewizyjnej debacie, Tusk znokautował Kaczyńskiego i odebrał mu władzę.
W 2014 roku Tusk wyjechał do Brukseli, a rok później PiS odzyskało władzę. W 2022 roku Tusk wrócił, by ponownie rzucić wyzwanie Kaczyńskiemu – skutecznie. 15 października 2023 roku PiS, mimo wygranej, musiało oddać władzę KO, Trzeciej Drodze i Lewicy.
Wtedy w gabinetach Nowogrodzkiej zaczął się rodzić plan wyborów prezydenckich 2025 roku.
Szukano twarzy nowego otwarcia
PiS miało problem ze znalezieniem kandydata nieobciążonego 8 latami rządów. Rozpoczęto poszukiwania – w partii i poza nią. Wśród potencjalnych nazwisk pojawił się prezes IPN, Karol Nawrocki.
Kto pierwszy podsunął jego nazwisko Kaczyńskiemu? Wersji jest kilka. Jedna mówi o lobbowaniu przez Piotra Dudę, inna o wsparciu prof. Andrzeja Nowaka. Jeszcze inne wskazują prof. Piotra Glińskiego i Jacka Kurskiego.
– Najważniejsza była jednak Solidarność i Piotr Duda. Później prof. Nowak – twierdzi nasz rozmówca z Gdańska.
A pozostali?
– A pozostali będą opowiadać, że też byli. Teraz to każdy sobie pierś wypnie po order.
Od IPN do ambony
Karol Nawrocki ukończył historię na Uniwersytecie Gdańskim. W 2009 roku rozpoczął pracę w IPN, a w 2012 był już jego naczelnikiem. W 2017 roku został dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej.
„W dzień studiowałem i trenowałem, w nocy pracowałem w ochronie obiektów (…). Dostałem nawet stypendium na I roku. Nie pamiętam tylko, kiedy spałem” – wspominał dla Lechiahistoria.pl.
W IPN zasłynął jako sprawny organizator wydarzeń patriotycznych. Bywał na nabożeństwach, ale także na lokalnych wykładach – m.in. otwierał spotkania w parafialnych salkach.
– Te msze są cykliczne. Jesteś na nich zawsze w podobnym gronie. To pomaga w nawiązaniu kontaktów – mówi rozmówca Salon24.
Start w Krakowie
24 listopada 2024 roku, podczas konwencji w hali „Sokół” w Krakowie, prof. Andrzej Nowak ogłosił kandydaturę Nawrockiego. Przekonywał, że to „kandydat obywatelski”, zdolny przyciągnąć nie tylko elektorat PiS.
„Już wtedy pokazał siłę charakteru (…). Przywracając pamięć o ojcu Kolbe, rotmistrzu Pileckim i rodzinie Ulmów” – mówił prof. Nowak.
Oficjalne błogosławieństwo Solidarności
Choć rozmowy trwały wcześniej, Solidarność oficjalnie poparła Nawrockiego dopiero 13 lutego 2025 roku, podpisując z nim umowę programową.
– Moi drodzy, drogi Karolu, to bardzo ważny dzień w historii naszego kraju (…) – mówił Piotr Duda.
Do przekonywania Kaczyńskiego o słuszności tej kandydatury przyczynili się również Kurski i Gliński.
Badania swoje, zaplecze swoje
Mimo wielu „pielgrzymek” kierownictwo PiS do końca rozważało inne nazwiska: Morawiecki, Tarczyński, Czarnek, Bocheński. Tarczyński wypadł najlepiej w badaniach, ale… to Nawrocki zyskał wsparcie zaplecza.
Na początku kampanii jego przewaga była niepewna. W marcu spekulowano nawet, że zastąpi go Morawiecki. Ostatecznie do zmiany nie doszło. 1 czerwca Karol Nawrocki został wybrany prezydentem.
„Serdeczne gratulacje, Panie Prezydencie, Drogi Przyjacielu. Razem będziemy pilnować Polski!” – napisał w mediach społecznościowych Piotr Duda.
Mariusz Kowalewski
Fot: Karol Nawrocki podczas uroczystości pogrzebowych obrońców Westerplatte w bazylice pw. św. Brygidy w Gdańsku w 2022 roku. Po drugiej stronie, w ławie Jacek Kurski, Adam Warżawa/PAP
Inne tematy w dziale Polityka