Polacy nie lubią ryzykować, więc osobiste konta inwestycyjne (OKI), które mają pomóc uciec od podatku Belki mogą okazać się niewypałem. Eksperci ostrzegają, że z powodu niechęci Polaków do ryzyka i przywiązania do lokat oraz obligacji, trudno będzie spełnić pokładane w reformie nadzieje.
Osobiste konto inwestycyjne - nowa propozycja rządu
Minister finansów i gospodarki przedstawił nowe rozwiązanie dla oszczędzających, które ma sprzyjać rozwojowi inwestycji, innowacji i konkurencyjności polskiej gospodarki. To osobiste konto inwestycyjne, w ramach którego będzie można inwestować do 100 tys. zł bez podatku, w tym w części oszczędnościowej do 25 tys. zł. Oznacza to bezpieczne lokaty bankowe lub obligacje oszczędnościowe, które nie niosą ze sobą ryzyka, czyli gwarantują nominalny, z góry określony zysk. Pozostałe 75 tys. zł przeznaczone mogłoby być na inwestycje w akcje, obligacje w funduszach, ETF-y. Dla środków powyżej limitu 100 tys. zł obowiązywać ma niski podatek od aktywów (czyli całości kwoty, nie tylko zysków) w wysokości 0,8–0,9 proc. wartości inwestycji.
– Celem Ministerstwa Finansów jest, aby w okresie dwóch–trzech lat Polacy oszczędzali około 100 mld zł w ramach OKI. Pojawia się pytanie, czy 100 mld to jest dużo, czy mało. Dla porównania w funduszach inwestycyjnych detalicznych, bez PPK, mamy zgromadzonych około 250 mld zł. Inne formy oszczędzania funkcjonują, mamy IKE, IKZE, PPK i w ramach tych trzech form oszczędzania Polacy zgromadzili około 38 mld zł, czyli nie okazały się one na tyle atrakcyjne dla Polaków, żeby podjąć wysiłek i zacząć oszczędzać. Potencjał jest dosyć duży ze względu na dużą wartość depozytów, które nie są oprocentowane, a mogłyby stanowić część oszczędności - powiedział agencji informacyjnej Newseria dr Jarosław Janecki, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej, przewodniczący Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Nie wszyscy chcą ryzykować
- Problemem może się okazać to, że nie wszyscy będą chcieli korzystać z możliwości oszczędzania w tej części nieobligacyjnej, nielokatowej, czyli np. na giełdzie. Niekoniecznie wszyscy mają to samo odczucie ryzyka, niektórzy nie będą chcieli ryzykować. Być może lepiej byłoby, gdyby te nieopodatkowane 100 tys. nie było w ogóle dzielone i byłby pozostawiony wybór dla konsumenta, dla inwestora, jak zbudować własny portfel: czy rzeczywiście 25 proc. w bezpieczne aktywa, a 75 proc. niekoniecznie w te bardziej ryzykowne. Ta awersja do ryzyka każdego konsumenta jest różna i dobrze by było, gdyby tutaj była jednak trochę większa swoboda - dodał.
Polacy na koniec lipca trzymali ponad 985 mld zł na depozytach bieżących – kontach osobistych i rachunkach oszczędnościowych. To środki praktycznie nieoprocentowane, bo na kontach osobistych koszty prowadzenia rachunków przekraczają minimalne odsetki, a rachunki oszczędnościowe oferują atrakcyjne stawki na krótkie okresy, często wyłącznie nowym klientom. Jednak nawet te osoby, które decydują się na nieco bardziej ryzykowne instrumenty kierują kapitał do najbezpieczniejszych produktów: funduszy dłużnych (obligacyjnych) krótkoterminowych. Według serwisu Analizy.pl w lipcu klienci wpłacili do funduszy detalicznych rekordowe 5,8 mld zł netto, ale aż 3,6 mld zł z tej kwoty trafiło właśnie do funduszy dłużnych krótkoterminowych. Natomiast fundusze akcyjne już szósty miesiąc z rzędu notowały odpływy netto i to mimo bezprecedensowej hossy na warszawskiej giełdzie: lipiec był ósmym z rzędu miesiącem wzrostów na GPW, a od początku roku do połowy wakacji warszawski indeks WIG zyskał ponad 35 proc. Mimo tych wątpliwości OKI mogą być atrakcyjnym produktem.
Banki "kupią" OKI
- Sam fakt, że będziemy mieli nową formę oszczędzania i w jej efekcie będziemy uzyskiwali dochody, które nie będą podlegały opodatkowaniu, jest na tyle atrakcyjny, że praktycznie każdy bank oferujący lokaty oszczędnościowe będzie oferował swoim klientom takie lokaty w ramach OKI, czyli to będzie standardowa oferta banków, ale również innych instytucji finansowych. Stąd będzie pewnie przesunięcie takich środków z lokat, które dzisiaj mamy w bankach, do lokat w ramach OKI – wyjaśnia dr Jarosław Janecki.
Celem planowanych zmian jest pobudzenie oszczędności, inwestycji i wydatków na innowacje w polskiej gospodarce i rozwój krajowego rynku kapitałowego.
- OKI może wpłynąć na rynek kapitałowy pod tym względem, że być może osoby, które dzisiaj nie brały pod uwagę inwestycji na rynku kapitałowym, zastanowią się, czy przypadkiem z tych 75 tys. zł, które mogłyby zainwestować, jakichś środków nie przeznaczyć, może niekoniecznie na zakup akcji, ale na przykład na zakup ETF-ów. Ten pomysł ma również na celu rozruszanie polskiej giełdy i zobaczymy, jak zareagują na to drobni inwestorzy. Jest jakaś szansa, że tak będzie, pod warunkiem że polskie spółki rzeczywiście staną się w oczach inwestorów na tyle atrakcyjne, żeby w nie zainwestować – podsumowuje dr Jarosław Janecki.
Z artykułu dowiesz się:
- Nowe osobiste konta inwestycyjne (OKI) mają pozwolić na oszczędzanie do 100 tys. zł bez podatku Belki
- Polacy wciąż trzymają prawie 1 bln zł na nieoprocentowanych depozytach i wolą bezpieczne lokaty niż giełdowe ryzyko
- Eksperci obawiają się, że podział środków na część bezpieczną i ryzykowną może zniechęcić oszczędzających
- OKI mają wspierać inwestycje, innowacje i polski rynek kapitałowy, ale powodzenie zależy od zaufania inwestorów
Tomasz Wypych
Inne tematy w dziale Gospodarka