na zdjęciu: Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. fot. PAP/Lech Muszyński
na zdjęciu: Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. fot. PAP/Lech Muszyński

Noc długich noży w PiS. Na Dolnym Śląsku polała się polityczna krew

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
W poniedziałek wieczorem we Wrocławiu bawił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Z pozoru była to zwykła partyjna wizyta jakich wiele, mająca na celu mobilizowanie aktywu. Ale pozory mylą. Jednocześnie zapadły bardzo ważne decyzje: decyzją prezesa wyrzucono z klubu radnych sejmiku wojewódzkiego 7 radnych PiS - pisze Marcin Torz.

Kaczyński we Wrocławiu i decyzja o wyrzuceniu radnych

Z klubu PiS wylecieli Magdalena Brodowska, Przemysław Czarnecki, Łukasz Lach, Marcin Krzyżanowski, Paweł Kura, Krzysztof Mróz i Ewelina Szydłowska-Kędziera. W klubie zostało zaś raptem 6 osób: Piotr Karwan, Małgorzata Calińska-Mayer, Andrzej Kredkowski, Tytus Czartoryski, Damian Mrozek i Paweł Grabek.


Dwa obozy w dolnośląskim PiS

Konflikt w dolnośląskim PiS trwa od wielu miesięcy i wynika z konfliktu Elżbiety Witek (i Anny Zalewskiej) z Michałem Dworczykiem i Mateuszem Morawieckim. Wyrzuceni radni w większości (bo – to ważne – nie wszyscy) to politycy związani z byłym premierem, uznawani za „PiS lajt” – trochę liberalni, trochę europejscy. Druga grupa to bardziej twardogłowa ekipa – „stary, betonowy PiS”. Najwyraźniej mamy więc do czynienia z brutalnym wycinaniem towarzystwa bliższemu Morawieckiemu, a to oznacza, że prezes Kaczyński wziął stronę Elżbiety Witek. Co to może oznaczać dla przyszłości partii? Trudno teraz wyrokować, ale już pojawiają się komentarze, że prezes chce pozbyć się z partii Morawieckiego i spółki, a dolnośląska akcja to początek.

Ale możliwe, że powody konfliktu są o wiele bardziej przyziemne i nie ma co doszukiwać się dużej polityki. Od dłuższego czasu docierają do nas informacje, że część radnych jest po prostu skonfliktowana z Piotrem Karwanem, szefem klubu. Pojawiały się poważne polityczne zarzuty: że grupie radnych nie podobało się, że Karwan miał uniemożliwić odwołanie przewodniczącego sejmiku z PO. - Wszystko było ustalone, byliśmy dogadani, żeby go odwołać. Ale Karwan się na to nie zgodził. Dlaczego obronił prominenta z PO? - zastanawia się jeden z polityków PiS. Inny dodaje: - Robił też problemy z sesją nadzwyczajną, która miała dotyczyć spraw związanych z powodzią. W klubie większości się to nie podobało. Ale Piotr Karwan miał nasze zdanie za nic – słyszymy.

Ostatnio doszło do nieprzyjemnej sytuacji, w której Karwan miał zachować się – delikatnie rzecz ujmując – nieuprzejmie względem jednej z radnych, która była w zaawansowanej ciąży. Biorąc to wszystko do kupy, większość członków klubu chciała go odwołać ze stanowiska, a część broniła jak niepodległości.


Przyziemne powody sporu i możliwe scenariusze

Na poparcie tezy, że nie chodzi o misję zwalczenia Morawieckiego i spółki, a o dolnośląskie rozgrywki partyjne świadczy fakt, że w grupie wyrzuconych jest były senator Krzysztof Mróz, który nie lubi się z Morawieckim, a Dworczyka – jak słyszymy od różnych polityków – wręcz nienawidzi.

Tak czy owak Jarosław Kaczyński decyzję o wyrzuceniu siódemki już podjął. - Może miał dość wysłuchiwania żalów od Elżbiety Witek i Anny Zalewskiej i zgodził się na skreślenie ich listy członków dla świętego spokoju? Nie zdziwiłbym się - kpi jeden z naszych rozmówców.

W samym sejmiku w teorii może dojść do zmian. Wyrzuceni radni mogą się pokajać i wrócić do PiS, mogą założyć własny klub i mogą zasilić np. Bezpartyjnych. Możliwe jest też – choć mało prawdopodobne – że skreśleni PiSowcy dogadają się z PO i razem odwołają obecny zarząd województwa. Ale to na teraz raczej tylko bajka dla niegrzecznych dzieci.

Marcin Torz


na zdjęciu: Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. fot. PAP/Lech Muszyński

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj22 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka