Zdjęcie ilustracyjne, źródło: Canva
Zdjęcie ilustracyjne, źródło: Canva

Rozpad rodziny bez wojny. Jak ojcowie mogą chronić relację z dzieckiem?

Redakcja Redakcja Wideo Salon24 Obserwuj temat Obserwuj notkę 5
W najnowszym odcinku „Zdrowych Rozmów Wypycha” o realiach polskich spraw rodzinnych mówią Dagmara Józwicka i Tomasz Malinowski ze Stowarzyszenia Pomocy Ojcom. Jak uniknąć alienacji rodzicielskiej, kiedy szukać pomocy i mediacji, dlaczego warto działać zanim sprawa trafi do sądu – i co naprawdę liczy się przy ustalaniu kontaktów z dziećmi.

Dlaczego ojcowie potrzebują wsparcia wcześniej

Tomasz Malinowski przyznaje, że do wsparcia trafił… podczas własnego rozwodu:

– Najgorsze są telefony po czterech latach chodzenia po sądach. Ktoś jest załamany, bo miało być inaczej. Wcześniejsza konsultacja często zmienia bieg sprawy.

Goście zwracają uwagę, że mężczyźni zgłaszają się zwykle w chwili kryzysu: ograniczone kontakty, eskalacja konfliktu, zgłoszenia przemocy. Stowarzyszenie daje praktyczne „mapy drogowe”: co zrobić, czego nie robić, kiedy korzystać z policji, jak rozmawiać z dzieckiem i drugą stroną. (Ciąg dalszy artykułu pod materiałem wideo)

Obejrzyj rozmowę na YouTube:


Mity i realia: filmowe sądy vs. polska procedura

Ogromnym problemem bywa fałszywy obraz sądu – „amerykański” styl dramatycznych zwrotów czy publiczność na sali.

– Sprawy rodzinne są niejawne. Dzieci z reguły nie siadają na sali i nie ‘wybierają’ rodzica. Detektyw nie załatwi opieki – to zupełnie inne krylery: miejsce pobytu dziecka, kontakty, alimenty – mówi Malinowski.

Józwicka dodaje, że wsparcie to też regulacja emocji i wiedza:

– Myślisz, że "zabiorą ci wszystko". Ktoś tłumaczy, co jest istotne prawnie, co nie. Zaczynasz działać racjonalnie.

Alienacja rodzicielska: jak jej nie napędzać i co naprawdę pomaga

Stowarzyszenie podkreśla, że wielką plagą jest odcinanie ojca od dziecka – często po pojawieniu się nowego partnera lub dziecka w nowym związku.

– Sądy wciąż czasem rozkładają ręce: "dziecko nie chce iść". A ojca sprowadzamy do roli bankomatu. Naszym celem jest utrzymanie kontaktów i porozumienie rodzicielskie – mówi Malinowski.

Praktyka zamiast wojny ilustruje anegdota: – Mąż miał już "pełny plan bojowy": porwanie rodzicielskie, wniosek o opiekę. Pytamy: "Co się stało?" – "Od pół roku remont klatki". Doradziliśmy: dokończ remont, zaproś na terapię. Wróciła. Czasem trzeba zatrzymać eskalację.

Józwicka: – Często wystarczy rozmowa i mediacja, a nie natychmiastowe "noże". Pomagamy też spisać porozumienia rodzicielskie – kontakty, koszty przedszkola, zajęcia – by skupić się na dobru dziecka.


Warsztaty wychowawcze i współpraca z OPS: narzędzia zamiast odwetu

Goście zachęcają do warsztatów wychowawczych (dobrowolnych lub z decyzji sądu) i mediacji.

– To nie "pogadanka o skarpetkach". Uczysz się czytać sygnały dziecka. Przykład: nawracające moczenie po powrocie – to często reakcja na rozstanie, a nie ‘wina’ drugiego rodzica – wyjaśnia Józwicka.

Stowarzyszenie współpracuje z ośrodkami pomocy społecznej (procedura Niebieskiej Karty, zespoły interdyscyplinarne), ale podkreśla: nawet w trudnych sprawach kluczowe są umiarkowanie i konsekwencja, nie odwet.

– Nie wzywaj policji co każdą minutę spóźnienia. To się potem obraca przeciwko tobie – dziecko kojarzy kontakty z awanturą – zaznacza Malinowski.

Red.

Zdjęcie ilustracyjne, źródło: Canva

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj5 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo