Marek Sowa i Borys Budka. Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Marek Sowa i Borys Budka. Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Kierowca Fiata nie przyznał się do winy? Opozycja gwarantuje mu pomoc

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 53

Małopolska policja poinformowała w sobotę rano, że kierowca Fiata Seicento, które zderzyło się z pojazdem premier Beaty Szydło, przyznał się do winy. Borys Budka: To nieprawda, zagwarantujemy mu darmową pomoc prawną.

21-latek w relacji, zdanej policjantom po wypadku w Oświęcimiu, miał przyznać się do winy. Widział sygnalizację świetlną kolumny szefowej rządu, ale nie słyszał dźwiękowej. Dlaczego? Według małopolskiej policji, zbyt głośno słuchał muzyki w samochodzie, o czym sam wspomniał. Ewentualny zarzut spowodowania wypadku, w którym ucierpiały łącznie trzy osoby, należy do prokuratury. To również przed śledczymi będzie zeznawał 21-latek pod rygorem prawnym.

Opozycja oferuje pomoc prawną przeciwnikom PiS

Politycy opozycji włączyli się w pomoc dla kierowcy Seicento. Borys Budka z PO i Marek Sowa (Nowoczesna) twierdzą, że chłopak nie przyznał się do winy, został przesłuchany bez adwokata, a w otrzymanym protokole zabrakło załącznika z zeznaniami. - Został on pozostawiony samemu sobie - ocenił Budka. - Mówi on, że absolutnie nie przyznał się od winy i twierdzi, że nie słyszał sygnałów dźwiękowych. Jest mnóstwo osób, mieszkańców, którzy również podobnie zeznają i ta sprawa musi być rzetelnie wyjaśniona, ale na równych zasadach dla każdego. Nie może być tak, że obywatel zostaje sam w zetknięciu z machiną PiS - alarmował.

Z kolei Marek Sowa jest posłem z Oświęcimia. Relacjonował dziennikarzom, że kolumna premier Szydło wielokrotnie przejeżdża przez miasto bez zachowania odpowiednich procedur. - Sam widziałem, jak mkną po naszych drogach samochody kierowane przez kierowców BOR. Rzadko kiedy są używane sygnały dźwiękowe i także w stosunku do piątkowego zdarzenia wielu świadków podkreśla, że żadnych sygnałów dźwiękowych nie było - stwierdził.

- Chcę powiedzieć, że zapewnimy mu pełną, najlepszą ochronę prawną po to, by w tym zderzeniu państwa z obywatelem państwo nie było w uprzywilejowanej sytuacji. To sprawa niesłychanie dziwna, że w ciągu kilku godzin wydano na młodego człowieka wyrok bez obiektywnego wyjaśnienia zdarzenia - dodał.

Zarzuty dla kierowcy Fiata? To decyzja prokuratora w przyszłości

Kierowca Fiata nie usłyszał jednak do tej pory żadnych zarzutów. - To prokurator, kiedy będzie miał całe akta i zgromadzony materiał dowodowy, będzie decydował o tym, czy postawić bądź nie zarzut konkretnej osobie. To będzie dopiero zrobione - zapewnił rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej, Janusz Hnatko.

Do protokołu zeznań 21-latka dotarli dziennikarze RMF FM. To, co przekazują, pokrywa się z komunikatami policji i prokuratury. - Widziałem w tylnym lusterku zbliżające się auto, które jechało na sygnałach świetlnych - powiedział policjantom. Kierowca Seicento przepuścił pierwsze auto w kolumnie, a potem rozpoczął manewr skrętu, nie wiedząc, że jadą kolejne samochody. Mężczyzna przyznał również, że słuchał muzyki, kierując pojazdem.

- Od 12 miesięcy państwo PiS nie potrafi wyjaśnić sprawy sparciałej opony w limuzynie prezydenta Andrzeja Dudy, tymczasem zaledwie w ciągu kilkudziesięciu minut stawia się młodemu człowiekowi zarzuty, w protokole umieszcza się zapis, jakoby były podejrzenia utrudnienia postępowania, a pan minister Błaszczak ma czelność wiązać ten straszny wypadek z wydarzeniami politycznymi - podsumował w sobotę Budka.

W polskiej opinii publicznej toczy się spór, kto ponosi odpowiedzialność za piątkowy wypadek kolumny Beaty Szydło w Oświęcimiu. Opozycja wskazuje na bierność MSWiA, domaga się dymisji ministra Mariusza Błaszczaka. Część polityków i publicystów oskarża obóz rządzący o lekceważenie procedur i nadmierną prędkość na drogach. Z kolei PiS przypomina, że otrzymało w spadku BOR po poprzednikach, którzy doprowadzili do katastrofy smoleńskiej. Biuro przejdzie głęboką rekonstrukcję, łącznie ze zmianą nazwy - zapowiedział Błaszczak.

Krytyka za materiały w "Wiadomościach" i "Faktach"

Internauci są oburzeni ostatnimi materiałami o wypadku w wydaniach "Wiadomości" TVP i "Faktów" TVN. Pierwszy dziennik pokazał trasę, jaką pokonała kolumna rządowa i kierowca Seicento, a w animacji narysowano przerywaną linię, podczas gdy w rzeczywistości na odcinku drogi, gdzie doszło do kolizji, obowiązuje podwójna ciągła. Oznacza to, że żaden samochód, poza uprzywilejowanymi z zachowaniem maksymalnej ostrożności, nie może wyprzedzać. Z kolei "Fakty" TVN, które ostro krytykują BOR, również pokazały materiale komputerowym przerywane linie tam, gdzie ich nie ma na drodze.

Źródło: PAP, TVN, TVP

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości