Sędzia Mirosław Topyła w Sądzie Najwyższym. Fot. PAP
Sędzia Mirosław Topyła w Sądzie Najwyższym. Fot. PAP

Sąd Najwyższy uniewinnił sędziego za kradzież 50 złotych. Bo był "roztargniony"

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 212

Mirosław Topyła - mimo wyroku sądu I instancji - został prawomocnie uniewinniony przez Sąd Najwyższy od zarzutu kradzieży 50 złotych na stacji paliw. Na nagraniu widać, jak sędzia zabiera z lady banknot. SN uznał, że jest on winny kradzieży, ale w momencie incydentu wykazał się roztargnieniem.

Skandal wydarzył się w marcu 2017 roku. Sędzia Mirosław Topyła, wówczas wiceprezes Sądu Rejonowego w Żyrardowie, zabrał z lady na stacji paliw 50 złotych, które należały do starszej pani. Banknot schował do kurtki, co zarejestrowała kamera w sklepie pod Sochaczewem. Monitoring zarejestrował numery samochodu sędziego, dlatego policja nie miała problemu z namierzeniem rabusia.

Polecamy: Znany sędzia okradł hipermarket. Wpadł na gorącym uczynku

Minister sprawiedliwości zażądał natychmiastowych działań dyscyplinarnych wobec Topyły. W lipcu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi wykazał winę sędziego i odsunął go od wykonywania zawodu. To najwyższa kara dyscyplinarna w środowisku sędziowskim. Przyłapany na kradzieży tłumaczył się, że to nie była jego wina, bowiem nie wiedział, że 50 złotych należało do kogoś innego.

Argumenty sędziego Topyły znalazły zrozumienie w Sądzie Najwyższym. - Sąd Najwyższy poczynił odmienne ustalenia faktyczne i doszedł do wniosku, że należy obwinionego uniewinnić. (...) Z dopuszczonej opinii biegłego wynika, że obwiniony jest osobą odpowiedzialną, której zależy na opinii otoczenia, nieskłonną do ryzyka, introwertyczną, natomiast charakteryzującą się dużym stopniem roztargnienia - oświadczyła sprawozdawca sprawy, Agnieszka Piotrowska.

Czytaj: Kłopoty sędziego od pendrive'ów. Sąd uchylił mu immunitet

Obrona po złożeniu wniosku o kasację wyroku I instancji do SN, zażądała wykonanie badań psychologicznych podejrzanego o kradzież gotówki. Po ich przeprowadzeniu i przesłuchaniu biegłego, który analizował monitoring ze stacji paliw, Sąd Najwyższy uznał, że nie ma mowy o "automatyzmie" działania Topyły, a pod kasą był "roztargniony".

- Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie dał podstaw do przyjęcia, że doszło do realizacji znamion czynu, a więc, iż obwiniony działał celowo, świadomie i z zamiarem kierunkowym przywłaszczenia 50 zł na szkodę pokrzywdzonej osoby - orzekł SN. Sędzia Piotrowska dodała, że na taki wyrok wpływ miała opinia o Topyle, jaką cieszy się w środowisku sędziowskim: to osoba sumienna, dbająca o swoją reputację, nigdy wcześniej nie miał problemów dyscyplinarnych. Zabranie 50 złotych starszej pani oceniono jako "fatalną pomyłkę" i "błąd".

Przedstawiciele resortu sprawiedliwości nie ukrywają zdziwienia wyrokiem Sądu Najwyższego i nazywają środowisko sędziów "nadzwyczajną kastą". - Ta sytuacja pokazuje, że reforma wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza powstanie niezależnej izby dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym, jest potrzebna i konieczna - komentował wiceminister Michał Woś.

Zobacz: Oświadczenia majątkowe sędziów w sieci. Sprawdzisz, ile zarobili

- Każdy może zobaczyć na filmiku z monitoringu, czy rzeczywiście mamy do czynienia z roztargnieniem, jeżeli ktoś w jednej ręce trzyma portfel, a drugą ręką do kieszeni chowa nie swoje pieniądze - dodał.

Uniewinniony sędzia nie krył żalu do mediów, które miały go niesprawiedliwie potraktować. - Rzuciliście się na mnie jak na ochłap mięsa, żeby lepiej sprzedać swoje publikacje, bo kto z was się w życiu nie pomylił zabiegany, zmęczony, roztargniony. 30 lat nie nauczyliście się państwo pracować, tak jak powinniście - wytykał dziennikarzom Topyła.


Zobacz film z incydentem na stacji paliw z udziałem sędziego Topyły


Źródło: PAP

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo