Bazyli1969 Bazyli1969
1373
BLOG

Czy polska polityka zagraniczna leży i kwiczy?

Bazyli1969 Bazyli1969 Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 82

Działanie bez myślenia jest jak strzelanie bez celowania.
B.Ch. Forbes

image

Zanim trzęsienie ziemi obróci w proch tę czy inną metropolię lub jakiś region pojawią się symptomy zwiastujące to wydarzenie. Według znawców tematu są to: wzrost szybkości z jaką rozchodzą się fale sejsmiczne, nieznaczne unoszenie się gruntu, zmiany w rozkładzie ziemskiego pola magnetycznego i zwiększona emisja radonu. Jeśli wprawne oko i ucho specjalisty wyłowi zmiany w tych zakresach, to pojawi się szansa na dokonanie odpowiednich przygotowań i zmniejszenie szkód wywołanych kataklizmem. Wspominam o tym, gdyż na chłopski rozum praca dyplomatów przypomina w znacznej mierze pracę sejsmologów. Nie saperów, nie wróżek, nie pilotów oblatywaczy, ale właśnie fachowców od ekstraordynaryjnych zachowań naszej planety.  Skoro jest tak a nie inaczej…

Znałem onegdaj kolesia, który studiował w Moskwie stosunki międzynarodowe. Muszę przyznać, że gość był zawsze elegancki, pachnący i używał słownictwa rodem z XIX wiecznych powieści dla dobrze urodzonych panien. W sumie to był fajny koleś. Zniknął mi z horyzontu już ponad dekadę temu i do dziś nie mam z nim kontaktu. Niestety miał jedną wadę. W sytuacjach kryzysowych tracił głowę. Wszystko czego się nauczył i czemu był wierny nie ułatwiało mu wymiany pękniętej opony czy też znalezienia konkretnego adresu bez mapy. Taka drobna przypadłość. Gdy staram się ogarnąć zawirowania mające miejsce w budynkach przy alei Szucha odnoszę wrażenie, że pracują w nim klony mego dawnego kolegi, które wobec sytuacji nie przewidzianych przez - w trudzie wypracowane procedury - rwą włosy z głowy i popadają w specyficzny dla urzędników tego ministerstwa stupor. Chciałbym się mylić, lecz po zapoznaniu się z ostatnimi wypowiedziami byłego już szefa MSZ tracę nadzieję…

Spójrzmy tylko na zapis tych opinii. Prof. Jacek Czaputowicz, co by nie mówić do niedawna jedna z najważniejszych postaci polskiego rządu, w przypływie szczerości wyznał, iż:

Starałem się unikać konfrontacji, nie nadużywać języka geopolityki czy prymatu interesu narodowego, ale szukać porozumienia, akcentować potrzebę współpracy, solidarności i działań wielostronnych. Nie dlatego, żebym nie doceniał uwarunkowań geopolitycznych czy potrzeby realizacji interesu narodowego, lecz dlatego, że uważam, że środkiem do realizacji tego interesu jest niekonfrontacyjna postawa, przewidywalność i akceptowany przez innych język.


Im więcej Niemcy będą wydawać na obronę, tym my będziemy bezpieczniejsi.


To dotyczyło nieraz kontrowersyjnych działań, jak konferencja bliskowschodnia, dzięki której udało się za jednym stołem w Warszawie posadzić przywódców krajów arabskich z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu. To otworzyło nam drogę do poprawy relacji USA, które zupełnie się załamały po nowelizacji ustawy o IPN.

Jestem prostym człowiekiem.Nie studiowałem za granicą, nie mam dostępu do tajnych informacji, nie znam sześciu języków obcych, nie otrzymuję  ministerialnej pensji… Mimo tego wiem, że ww. stwierdzenia dyskwalifikują, albo nawet dyskwalifikowałyby, każdego ministra spraw zagranicznych w każdym poważnym państwie. Niestety, w Rzeczypospolitej trzeba było około dwóch lat aby czynniki decyzyjne zorientowały się co wyczynia osoba kierująca jednym z najważniejszych resortów. Jeśli minister Czaputowicz nie „nadużywał prymatu interesu narodowego”, twierdził, że „im więcej Niemcy będą wydawać na obronę (czytaj: armię), tym my (Polacy) będziemy bezpieczniejsi” i uważał, że Rzeczpospolita powinna uznawać za własny priorytet łagodzenie napięć pomiędzy Izraelem a państwami arabskimi, to ja przepraszam… Być może p. Czaputowicz nie do końca rozumiał: jakie państwo reprezentuje? Ale to nie wszystko…

Jak wspomniałem na początku, szykuje się poważne trzęsienie ziemi w relacjach międzypaństwowych i dokonują się istotne przewartościowania w układzie sił światowych. Ziemia już trzeszczy… Dlatego zdaję sobie sprawę, że nasze relacje z USA winny być poprawne albo nawet bardzo dobre. Sąsiadujemy z krajami, które od wieków dążą do zdominowania narodów i państw leżących w strefie zgniotu. Jedyną  realną pomoc możemy uzyskać - najpewniej -  od zaoceanicznych sojuszników. Problem w tym, że z dotychczasowych działań MSZ wyłaniał się obraz całkowitego poddania się wspomnianemu sojusznikowi. Ba! Wydaje się, iż jako Polacy przyjęliśmy rolę wasali pierwszego w świecie mocarstwa. Nie mówimy swoim głosem. Nie dbamy odpowiednio o interesy naszych rodaków rozsianych po całym świecie. W  oczach uczestników międzynarodowej społeczności jawimy się jako posłuszny wykonawca zaleceń (żeby nie powiedzieć: poleceń) obcych potencji. I to niemal za darmo. Co ja gadam?! Jeszcze do tego dopłacamy…  Staliśmy się halabardnikiem w tym spektaklu. Zgroza!

Sądzę… Nie. Mam nadzieję, że nowy minister, czyli Z. Rau, postara się wyprowadzić sprawy na prostą lub choćby tylko uratować to, co do uratowania pozostało. Ocenić to da się dość łatwo. Chociażby po nominacjach i losach osób wywodzących się z „korporacji Drogiego Bronisława”. Czekam zatem na „jesienną ofensywę”. Wprawdzie z niepokojem i pełen wątpliwości, ale czyż po Sz.P. Czaputowiczu może być smutniej?

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.



Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka