Bazyli1969 Bazyli1969
7935
BLOG

Oto czego zażądała Rosja od Zachodu, czyli A. Dugin i usta Putina

Bazyli1969 Bazyli1969 Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

Charaktery z natury złe nie zmieniają się.
Menander
image

Tak, wiem. Upał, weekend, wakacje, pora sjesty… Czy jednak zwalnia nas to od pamiętania o sprawach ważnych? Sądzę, że nie, gdyż Zło nie bierze urlopów na żądanie. Z tej racji postanowiłem przypomnieć to, o czym całe mnóstwo moich rodaków nie pamięta lub pamiętać nie chce. Zaczynam…

"My, Rosjanie, i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem przy pomocy wywieranego przez nas nacisku maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii."

Czy przywołane słowa należy przypisać Ottonowi von Bismarck? A może W.I. Leninowi? Alfredowi Rosenbergowi, Mikołajowi II, Antonowi Denikinowi, Adolfowi Hitlerowi? Nie! Słowa te wypowiedział „Rasputin” naszych czasów, czyli Aleksandr Dugin. A przy okazji szaman, demagog i wieszczy posiadający olbrzymie wpływy w środowiskach rządzących Rosją. Trzeba przyznać, że ów człowiek ma niezwykłą charyzmę, nietuzinkowy talent oratorski, wiedzę i siłę argumentacji. Niestety, zamiast wykorzystywać swe umiejętności i zdolności dla dobra swych rodaków pcha ich ku konfrontacji, z której nic dobrego wyniknąć nie może.

Swego czasu poświęciłem sporo wysiłku na to, by zapoznać się z poglądami Dugina. I choć było to zadanie dość trudne, gdyż „przedmiot badania” operował w sferach trudno dostępnych dla człowieka nie pozbawionego krytycyzmu i stąpającego po ziemi, to uważnie słuchałem i czytałem. Wnioski jakie wyciągnąłem z organoleptycznego oglądu rojeń profesora Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego im. M.W. Łomonosowa wydawały się niepokojące. Muszę zaznaczyć, iż już trzy lata temu (tak, tak!) wskazywałem na s24 (i nie tylko) na to, iż opowieści Dugina mogą przełożyć się na realne działania. Niestety miałem rację. Dziś to co „wyprodukowała” szara eminencja” Kremla powtarzają niemal słowo w słowo wszelkiego szczebla urzędnicy Federacji Rosyjskiej. Od naczelnika obwodu tiumeńskiego, po żelaznolicego Ławrowa. Od 24 lutego każdy z nich zamienił się w objaśniacza procesów zachodzących w głowie prezydenta Rosji, który z kolei matafizyczny bełkot i nieziemskie rojenia Dugina przetwarza na frazy i czyny. Dowodzić nie trzeba, bo wystarczy włączyć odbiornik telewizyjny.

Prawdę powiedziawszy nie mam zamiaru opisywać realiów zmagań na Ukrainie. To rzecz znana. Dużo ciekawszym zagadnieniem jest to, co chociaż nie jest tajnym, ale tak naprawdę ukrytym przed milionami obserwatorów. Także tych z Polski. Idzie o to, niewielu z nas zdaje sobie sprawę z faktu, że przed 24 lutego Federacja Rosyjska – mówiąc wprost – zaszantażowała Zachód. Dodam, że metoda niezwykle podobna do tej, którą stosowała III Rzesza. Trudno w to uwierzyć? Tak, trudno. Dlatego bez zbędnych ceregieli przywołam fragmenty oficjalnego dokumentu, który w dniu 15 grudnia 2021 roku Kreml przekazał rządowi USA. Treść dokumentu zawierała projekty dwóch porozumień o gwarancjach bezpieczeństwa (między Rosją i USA oraz między Rosją i państwami członkowskimi NATO). Jakie propozycje (a właściwie żądania) składała Rosja Zachodowi?

„Do najważniejszych zawartych w nich postulatów należy zobowiązanie się przez USA i inne państwa członkowskie NATO do:
•    nieagresji i powstrzymania się od działań, które Rosja uznaje za szkodliwe dla swojego bezpieczeństwa;
•    nierozszerzania NATO, zwłaszcza na wschód, szczególnie na obszar poradziecki;
•    nietworzenia baz i nieprowadzenia aktywności wojskowej na terytorium Ukrainy oraz innych państw poradzieckich niebędących członkami Sojuszu;
•    nierozmieszczania rakiet średniego i pośredniego zasięgu poza obszarem NATO i w rejonach, z których możliwe jest rażenie terytorium Rosji;
•    nierozmieszczania broni jądrowej poza terytorium państw ją posiadających i likwidacji infrastruktury to umożliwiającej;
•    nierozmieszczania wojsk i nieprowadzenia aktywności wojskowej na Ukrainie oraz w innych państwach poradzieckich;
•    wycofania wojsk sojuszniczych rozmieszczonych na terytoriach nowych państw członkowskich NATO po maju 1997 r. (po podpisaniu Aktu Stanowiącego NATO–Rosja);
•    wyznaczenia strefy buforowej wokół granic Rosji i jej sojuszników z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, gdzie niedozwolone będą ćwiczenia i inna aktywność wojskowa na poziomie brygady sił zbrojnych i wyższym;
•    niedopuszczenia przelotów ciężkich bombowców i przepływu okrętów wojennych na obszarach, z których mogłyby one razić cele na terytorium Rosji (zwłaszcza na morzach Bałtyckim i Czarnym);
•    zachowania przez samoloty bojowe i okręty wojenne państw Sojuszu określonego dystansu od analogicznych jednostek rosyjskich w przypadku ich zbliżenia się do siebie.”

Zwracam uwagę na punkty: 1, 7, 8 i 9. To de facto propozycja powrotu do stanu sprzed przyjęcia Polski, Węgier, Czech, Słowacji, Rumunii, Bułgarii oraz państw bałtyckich do NATO. Więcej nawet! To wyraźne żądanie oddania pod wpływy Rosji państw dawnego bloku sowieckiego.

Decydenci z NATO pokazali Kremlowi, a tym samym Putinowi i Duginowi, środkowy palec. Komunikat był zatem jednoznaczny. W odpowiedzi Rosja wysłała kolumny pancerne na Kijów. Jak zakończy się spór o sprawczość na znacznych połaciach Europy? Trudno dziś wyrokować. W każdym razie winniśmy mieć świadomość tego, iż u podstaw agresji rosyjskiej na Ukrainę nie leżała troska o dziwaczne społeczności zamieszkujące Donbas. Nie chodziło też (w przeważającej mierze)  o zasoby znajdujące się pod ziemią w południowo-wschodniej Ukrainie. Stawka była i jest znacznie większa. Tu gra toczy się o podtrzymanie genetycznej wręcz żądzy podbijania utrwalonej w głowach Wielkorusów. Oni po prostu tak mają. Bez kontynuowania ekspansji Rosja traci sens istnienia. Nie potrafi bowiem - wzorem swych turańskich nauczycieli - skoncentrować się na eksploatacji bogactw naturalnych, budowaniu więzi społecznych, podnoszeniu poziomu egzystencji mieszkańców, instalowaniu toalet w mieszkaniach czy przeznaczaniu części pieniędzy zamiast na mityczne czołgi T-14 na wylanie asfaltu na głównych ulicach miast „powiatowych”. Rosja musi ekspandować. Bez względu na cenę, ofiary i skutki. To konstatacja smutna, ale do bólu prawdziwa.

Z powyższego wyłania się jeden, niezwykle ważny dla nas, Polaków, wniosek. Nie bądźmy naiwni. Nie dajmy się wymielić rosyjskiej propagandzie. Nie szukajmy usprawiedliwień dla bandyckich zachowań Moskali odgrywających się na naszych oczach. Bajędy o konieczności obrony „Ruskich” na terytorium ukraińskim należy włożyć między opowieści z mchu i paproci. Istotą problemu jest bowiem to, że Rosja i Rosjanie przypominają skorpiona z przysłowia, który płynąc na plecach żaby przez głębokie odmęty rzeki nie mógł się powstrzymać przed zadaniem swej towarzyszce śmiertelnego ukąszenia. Taka ich, czyli Rosjan, natura. A z naturą zwyczajnie nie wygrasz. Musisz zastosować środki ekstraordynaryjne. C'est la vie!

Link:
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2021-12-20/rosyjski-szantaz-wobec-zachodu

------------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.


Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka