Bazyli1969 Bazyli1969
1333
BLOG

Kto i kiedy wymyślił Boga Jedynego?

Bazyli1969 Bazyli1969 Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

Człowiek bez wiary jest tylko półczłowiekiem.
Johann Wolfgang von Goethe
image

Jahwe (hebr. ‏יהוה‎, JHWH), Bóg, któremu oddaje cześć – od serca, ze strachu lub z przyzwyczajenia - kilka miliardów ludzi. Szanowany. Hołubiony. Groźny. Umiłowany. Niepojęty. Ci, którzy w ciągu wieków spoczęli w ziemi w naszym kręgu cywilizacyjnym uważali się w przeważającej mierze za jego poddanych. Kim On jest? Skąd się wziął? Kto Go pierwszy wielbił?

Najwcześniejsza wzmianka o Jahwe pochodzi z XIV w. p.n.e. i zawiera informację, iż bóstwo to „panowało” na obszarze pomiędzy dzisiejszym Płw. Synaj a Jordanią. Trudno wyjaśnić jaka wspólnota była pierwotnie (w swej masie) wyznawcą tego bóstwa, ale pewnym jest, że żyjący nieco później Mojżesz (hebr. Mosze), był Jego gorącym wielbicielem. Dzięki nietuzinkowym zabiegom wspomnianego patriarchy kult JHWH stał się immanentną cechą ludu zwanego przez współczesnych Habiru, a następnie  Żydami.

Obecnie niemal powszechnym jawi się przekonanie, że religia mojżeszowa, przekształcona następnie w judaizm rabiniczny, była tą, która wprowadziła do obiegu oryginalny pogląd na istotę Boga. Oryginalny, bo zawierający w swym przesłaniu ideę Boga Jedynego. Pana Wszechrzeczy. Tego, który był, jest i będzie, a wszystkie inne bóstwa to jedynie idole pogańskie. Takie stanowisko mieli od zamierzchłej przeszłości, a nawet od zawsze, głosić i wyznawać potomkowie Izraela. Taki pogląd zdominował współczesną rzeczywistość i ma się bardzo dobrze. Jednak dowody zapisane czarno na białym wskazują, iż to – nie przymierzając - właściwie tzw. miejska legenda. Mylę się? Wprowadzam w błąd Czytelników? Podważam dogmat umocowany w realiach niczym lotniskowiec na kotwicowisku?

Najstarszym znanym nam dzisiaj wyobrażeniem Siły Wyższej jest „idol szygirski”, czyli rzeźba obrazująca bóstwo sprzed ponad 13 000 lat. Odnaleziono ją przed niemal stuleciem na obszarze Zachodniej Syberii. Znalezisko to, a raczej jego interpretacja, wzbudzała wiele kontrowersji dotyczących przeznaczenia konstrukcji. Dziś, prawie powszechnie, uznaje się, że „idol szygirski” to wyobrażenie bóstwa – najprawdopodobniej – czczonego jako „ojciec ojców” przez syberyjskie wspólnoty neolityczne. Oznacza to ni mniej ni więcej, iż już w owym czasie w głowach naszych przodków zakiełkowała myśl  starająca się rozplątać niezwykle poważne dylematy. Któż sprawiał, że nocne niebo rozświetlały światła błyskawic? Kto decydował o tym, czy deszcz spadnie lub nie? Od kogo zależało kiedy stado dzikich bydląt pojawi się blisko ludzkiej osady? Z czyjej woli kończył swe życie człowiek, który jeszcze kilka dni temu wykazywał się niespożytą witalnością? Na te pytania nie było prostych odpowiedzi. Nikt jeszcze nie słyszał o genetyce, prawach biologii i fizyki, zasadzie zachowania energii… Wiedziano jednak, na podstawie doświadczenia, że światem rządzą jakieś prawa. A te muszą (!) być wprowadzone i pilnowane przez byty nadprzyrodzone. Ba! Podobnie jak w środowisku homo sapiens wszystko, tam wysoko, musiało być usystematyzowane według ziemskich schematów. Zatem jeśli na planecie Ziemia istnieli łowcy i rolnicy, kupcy i wojownicy, kapłani i władcy, to gdzieś tam, w sferach niebieskich, układ sił musiał być bardzo podobny. Mnóstwo wszelkiego rodzaju drobiazgu odpowiedzialnego za pogodę, sukces na wojnie, zdrowie, miłość i na szczycie piramidy ten Jeden. Wódz, przywódca, szef, majster. Taki ogląd sił nadprzyrodzonych hołubili nasi przodkowie. Co więcej! Przyjmowali taki paradygmat z jednym, niezwykle istotnym zastrzeżeniem. Otóż każda wspólnota posiadała własny panteon. Nikomu nie przychodziło do głowy, że bóstwo czy bóstwa sąsiadów nie istniały. O nie! One były realnymi bytami, ale czasem słabszymi, a czasem silniejszymi od „naszych”.  Dowodów na to mamy mnóstwo. Pomijając okres stosunkowo nieodległy spójrzmy jak na tę kwestię zapatrywali się rzekomi prekursorzy idei Boga Jedynego.

image

"Idol szygirski" sprzed ponad 13 tysięcy lat...

W „Księdze Rodzaju” odnajduje szczególny passus, który brzmi: „A wreszcie rzekł Bóg: uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam.” „Nasz” i „Nam”. Czyżby pluralis maiestatis? Chyba jednak nie. Jest bowiem tak, iż w oryginalnych zapisach, które tłumaczono następnie na grecki i łacinę, w miejscu „Nasz” i „Nam” stoi jak byk: „Elohim”! „Elohim” – czyli nie Bóg ale… bogowie. „Elohim” to liczba mnoga. Tak więc, zdaniem twórców „Księgi Rodzaju” decyzję o stworzeniu człowieka podjął nie Jedyny Bóg, lecz bogowie. Podobnych w wymowie fragmentów w Biblii mamy całe mnóstwo. Co tam! Stary Testament pełen jest informacji opisujących zmagania proroków i patriarchów ze zwolennikami wielobóstwa. Konflikty na tej płaszczyźnie był tak ostry, że kilkukrotnie tradycjonaliści (zwolennicy wielobóstwa) byli wyrzynani przez zwolenników monolatrii. Napisałem „monolatrii”, gdyż od czasu Abrahama aż do epoki powrotu Żydów z tzw. niewoli babilońskiej Żydzi w swej masie uznawali, że prócz JHWH  istnieje wielu innych bogów. Sami królowie Izraela i Judei łamali się niekiedy i prócz JHWH oddawali cześć Baalowi, El, Astrate… Pamiętamy: „Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną…”. 

Żeby zrozumieć dylemat synów Izraela oraz ich prawdziwą drogę do monoteizmu (czy idealnego?) trzeba nam pamiętać, że ich protoplasta, czyli Abraham, wywodził się z Ur, miasta Sumerów. Ci jako jedni z pierwszych, a na pewno ci, którzy o tym pozostawili pisemne oraz archeologiczne pamiątki, uformowali zwięzły, przejrzysty i atrakcyjny panteon. Na czele sił niebieskich stał Anu. Pan wszechświata. Reszta istot niebieskich spełniał rozkazy władcy niebios. Choć nie do końca. Cała masa bóstw, czyli Anunnaki, zaludniała niebo, ziemię i morze. Ha! Według Sumerów wiele narodów/plemion, z woli Najwyższego,  otrzymało jako mentorów synów Anu. Ci tego, tamci tamtego. Asyryjczycy, Egipcjanie, Babilończycy, Elamici, Hetyci… A Izraelici… JHWH. Był więc JHWH bogiem Abrahama, Izraela i Mojżesza. A tam, gdzieś, przechadzali się i chronili inne ludy pozostali bogowie. Lud mojżeszowy wierzył w to święcie. To klasyczna monolatria. Kto nie daje mi wiary, niechaj wczyta się w odpowiednie fragmenty Biblii. Dla mniej dociekliwych dodam, iż opowieści o stworzeniu człowieka, potopie, Noem, wieży Babel itd. mają swe źródła w tradycji sumeryjskiej. Nie jest zatem tak, że monoteizm Izraelitów był przedwieczny i oryginalny. Był raczej wynikiem zapożyczeń, analiz, absorpcji.Natomiast idea Boga Jedynego była czymś intuicyjnym, długo niedocenianym, ale powszechnym w skali globu.

Do czego zmierzam? Po pierwsze, pragnę zaznaczyć, iż wbrew potocznej opinii Izraelici nie byli od zarania dziejów wyznawcami Boga Jedynego. Po drugie, idea Pana Wszechrzeczy, który panuje sam i niepodzielnie, nie jest ich oryginalnie hebrajską ideą. Po trzecie, dla wyjaśnienia zaistnienia pomysłu Boga Jedynego trzeba zanurzyć się w czymś więcej niż tylko Stary Testament. Po czwarte, źródło idei o Panie Wszechrzeczy wcale nie bije w pobliżu Jerozolimy, ale znacznie dalej na wschód, tj. w Międzyrzeczu albo i nawet w innych regionach świata (Syberii?). Po piąte… Mógłbym tak długo. Poprzestanę jednak na wniosku fundamentalnym. Otóż M. Twain stwierdził, że „religia powstała, gdy pierwszy oszust spotkał pierwszego głupca." Nie zgadzam się z tą igraszką intelektualną absolutnie. Dzieje ludzkości dowodzą, że pojęcie Boga Jedynego, dookreślone idealnie przez chrześcijańskich Ojców Kościoła, w żadnym razie nie jest efektem spisku różnej maści geszefciarzy i politycznych cwaniaków. To coś znacznie bardziej poważnego i umocowanego w realu. To nie tak, że wola oraz pomysłowość człowieka wykreowały pojęcie Boga. Stworzyły swoisty mentalny artefakt. Odwrotnie! Ogląd rzeczywistości doprowadził dawnych mędrców do wniosku, iż nasz świat i odległy wszechświat nie mogą same z siebie i same dla siebie stworzyć się i istnieć. Ten mechanizm prawdopodobnie powołała i zorganizowała Siła Wyższa. I nie ma większego znaczenia, czy był to byt o imieniu Anu, Thor, Perun, Świętowit, Jowisz, Huitzilopochtli czy JHWH. Utwierdza mnie w tym przekonaniu prof. K. Meissner, który na podstawie doświadczenia i jednocześnie z chłodną głową zaznacza, że stałość praw fizyki nie może być przypadkiem. Ktoś – być może – nad tym czuwa. Kto? Dla bezrozumnych krytyków sprawa jest prosta. Tylko człowiek, fauna, flora, bakterie... No i przypadek, dzięki któremu powstało Życie na Ziemi. Siły Wyższej nie ma. Wszystko to czysta biologia, fizyka, chemia… To my, ludzie, jesteśmy prawdziwymi bogami, którzy mogą urządzać świat według własnych widzimisię. Obyczaje, prawa, zasady i… „prawdy”. Nic ponadto. Naprawdę? Bo ja takiej pewności nie mam. Wiem, a raczej przede wszystkim czuję, że materialiści są w wielkim, gargantuicznym błędzie. I to mi wystarcza. Bo wierzę w to, że powstaliśmy nie wyniku niemal nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności, ale na skutek celowego działania i żyjemy naprawdę po coś.  A rzeczywistość daje mi na to całe tony dowodów. Dowodów na istnienie Boga Jedynego, którego imienia wzywali już mieszkańcy Syberii z epoki neolitu. Amen!
 


----------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo