To prawdopodobny scenariusz w przypadku, gdy USA się nie wycofają.
Należy zaznaczyć, że w tym wypadku najważniejsze będą pierwsze 2 godziny konfliktu.
Pierwszy etap. Zerwanie rozmów USA - Rosja w sprawie Ukrainy, a szerzej wschodniej flanki NATO.
Rosjanie prowokują w Donbasie banderowców. Ci odpowiadają. Rosja uznaje, że rosyjskojęzyczna ludność jest zagrożona, co pozwala na dokonanie odwetu.
Rakiety typu Kalibr niszczą stanowiska dowodzenia i newralgiczne elementy infrastruktury - zwłaszcza lotniska na wschód od Dniepru.
Następuje likwidacja amerykańskich satelitów kontrolujących rejon konfliktu. Lotnictwo niszczy samoloty ukraińskie.
Amerykańskie statki na Morzu Czarnym są blokowane elektronicznie, a przy próbie wystrzelenia rakiet - zlikwidowane.
To pierwsze dwie godziny konfliktu.
Jak wygląda riposta? USA niszczy rosyjskie satelity. Z baz startują samoloty, w tym AWACS, ale dolecą co najwyżej do linii Dniepru. AWACS bliżej - z uwagi na potrzebę osłony.
"Ukraińskie" rakiety zostaną wystrzelone w kierunku celów rosyjskich - z tym, że raczej będzie ich niewiele. Wątpliwe, aby USA angażowały się bezpośrednio w konflikt. Przestrzeń powietrzna na zachód od Dniepru będzie miejscem wzajemnego szachowania się.
Po dwóch godzinach przestrzeń powietrzna nad Ukrainą w rejonie konfliktu jest we władaniu Rosji. Ta przystępuje do likwidacji resztek sił powietrznych w tym śmigłowców i dronów. Zaczyna się likwidacja batalionów banderowskich.
Regularne siły zbrojne są pozbawione dowodzenia (zakłócenia), a część struktur zlikwidowana. Wojsko przechodzi na stronę rosyjską. Ta faza - to 2 - 3 dni.
Warto zaznaczyć, że siły lądowe USA są rozmieszczone w północno-wschodniej Polsce i na dotarcie na pole walki potrzebują min. 2 dni. Nawet przy marszrucie przez Litwę. Lotnictwo, z uwagi na położenie baz zaplecza - nie będzie miało zdolności operacyjnych poza linią Dniepru.
Włączenie się USA sprowokowałoby konflikt światowy z wielkimi stratami na terenie tego kraju. Tę opcję można wykluczyć.
Co może spotkać Polskę?
Przede wszystkim, nawet w najbardziej optymistycznej wersji, armia polska nie będzie w stanie dotrzeć na teren walk wcześniej niż w ciągu 3 dni. Może jedynie zająć zachodnią część Ukrainy. Strategicznie bez znaczenia, a systemowo - może przypaść na nas obowiązek "opieki" nad tym wyniszczonym terenem i przy bardzo negatywnym nastawieniu ludności, wszak tu mają swoje "gniazdo" banderowcy. Poza linię Dniepru nie sięgają nasze możliwości operacyjne - lotnictwo z uwagi na odległość od baz, a zasięg wojsk lądowych jest podobny biorąc pod uwagę logistykę.
Pozostałe kraje regionu chyba nie będą się liczyły w stawce. Na jakikolwiek udział NATO nie ma co liczyć; są gorzej przygotowani niż Polska, ale sytuacja może spowodować, że Niemcy mogą wejść do Polski "w drodze na wschód". Zaś wobec wstrzymania działań - chcieć pozostać tutaj zwłaszcza, że polskie siły operacyjne będą na wschodzie.
Warto zaznaczyć tę opcję.
Podsumowanie.
Zachód przegrywa z kretesem Ukrainę i musi się wycofać. Straty ponosi Ukraina i Polska, która zagrożona jest dodatkowo oderwaniem ziem na zachodzie.
Z naszego punktu widzenia, gdyby doszło do takiego scenariusza, należałoby opóźniać polski udział w tym starciu na tyle, aby wojsko pozostało w granicach Polski.