Rzeczpospolita.
Fenomen Rzeczypospolitej należy rozpatrywać według kryterium cywilizacyjnego. Tylko takie ujęcie daje perspektywę pozwalającą na ocenę. Samo porównywanie instytucji życia publicznego Rzeczypospolitej i otaczających nas sąsiadów europejskiej dziedziny jest niecelowe z racji odrębnych podstaw ich funkcjonowania.
Istotne jest zatem wyartykułowanie celu cywilizacyjnego i drogi jaka miała doń prowadzić.
Cel cywilizacyjny jest stosunkowo łatwo ustalić – z tym nie powinno być problemu akceptacji.
Niekonfliktowe współistnienie.
Zasadą Rzeczypospolitej było nie prowadzenie wojen ekspansywnych, a wyłącznie obronnych. Chociaż niekiedy były to działania „wyprzedzające”, które miały zapobiec powstającym zagrożeniom, bądź udział w wyprawach z racji przyjaznych stosunków z zaprzyjaźnionymi państwami.
Jednak zawsze brana była pod uwagę doktryna, aby nie dążyć do ekspansji poprzez nacisk „siłowy”.
(Te kwestie można prześledzić na bazie wojen z Zakonem Krzyżackim, Moskwą, Szwecją czy Turcją).
Droga realizacji celu cywilizacyjnego jest znacznie bardziej skomplikowana i prześledzić ją można na podstawie określania roli elit.
Poprzednia notka traktująca o przemianach systemowych na terenie Polski, jest też obrazem zmian, tworzenia się i przekształcania elit, co obrazuje przeobrażenia strukturalne.
Słowiański ład polegał na oddzieleniu struktury obronnej od „politycznej”, czyli organizacji życia społecznego. Można mówić, że to dwa światy nie mające ze sobą wiele wspólnego i kierujące się zupełnie odrębnymi zasadami.
Ład społeczny był kształtowany na wiecach w których brali udział co bardziej mobilni członkowie wspólnoty, a ich głos był „ważony” – im wyższa pozycja społeczna, tym waga głosu była większa. W wiecach brały udział też drużyny – czyli można by powiedzieć – przedstawiciele wojska, a ich głos miewał wagę decydującą.
W przypadku większych wspólnot – pojawiali się lokalni przywódcy (rodowi) z odpowiednim zapleczem, co kształtowało relacje miedzy poszczególnymi rodami (plemionami).
Model organizacyjny dał podstawę zaistnienia sejmów (i sejmików). To spotkanie najważniejszych sił przedstawicieli rodów celem dokonania ustaleń zasad współżycia. System funkcjonował jeszcze w XV wieku, kiedy to takie spotkania (sejmowe) poprzedzały wyprawy wojenne, a na których dokonywały się swoistego rodzaju „przetargi” tyczące praw (relacji między władcą, a społeczeństwem.
Generalnie można stwierdzić, że kształtujące się w ten sposób elity miały korzenie rodowe. To poszczególne rody desygnowały, stosownie do swej zamożności w ludzi i środki materialne, swoich przedstawicieli na takie spotkania, a ich głos był „ważony”.
Elity – to starsi rodowi.
Polska elita – szlachta, miała więc swoje korzenie w systemie rodowym jako przedstawiciele rodów, których zadaniem było dbanie o interesy członków rodu (plemienia). Należy sobie uświadomić, że słowiańszczyzna nie była oparta (jak Rzym) na niewolnictwie. Tu każdy był członkiem społeczeństwa, a rola społeczna zależała od walorów osobistych. Niewolnymi byli tylko jeńcy wzięci w czasie wypraw wojennych, ale ci, albo szybko integrowali się ze społecznością, albo byli wykupywani; nie tworzono warstwy niewolników pozbawionych praw.
Szacunkiem otaczano „ludzi wiedzy” – zarówno starszych jak i tych wszystkich, którzy posiadali wiedzę większą niż otoczenie. Ich głos liczył się i miał też swoją wagę.
Ład społeczny, ustalany w trakcie spotkań „sejmowych” nie miał czynnika nadzorczego – gwarantem był honor tych , którzy obowiązani byli do przestrzegania umówionych zasad. Kierowano się przy tym obyczajem i tradycją – ustalenia dotyczyły w znacznym stopniu spraw bieżących, a nie naruszały fundamentu. Dlatego w pierwszym okresie istnienia Rzeczypospolitej zasady ładu nie miały formy pisanej, a były ustnym przekazem i do tego różniły się regionalnie. Zapisy (Statuty) pojawiły się dopiero z czasem, a i to dotyczyły poszczególnych regionów. Ujednolicenie związane było z przekazaniem tylko części stanowień do organu centralnego przy zachowaniu istotnych elementów regionalnych.
Władza królewska nie była „pełna”, a wynikała ze scedowanych uprawnień ze strony rodów, a przy zachowaniu funkcji „książęcej”, czyli nadzoru nad obronnością i jej organizacją. Król, względem rodów, pełnił rolę rozjemcy nadzorującego realizacje ustaleń jakich dokonano.
Wyodrębnienie się sądów z gestii uprawnień króla wynikało z potrzeby usprawnienia władzy i nadania jej innego charakteru z racji pojawiających się sprzeczności i konfliktów dotyczących zakresu uprawnień króla. W wielu wypadkach król byłby sędzią we własnej sprawie. Niemniej – sądownictwo dalej pełniło funkcje rozjemcze, a nie egzekwujące wykonanie ustalonego ładu.
Najważniejszą konstatacją jest ta, że polskie elity były pochodzenia „rodowego” i ich zadaniem było reprezentować interesy rodu. Wobec pierwotnego braku rozwarstwienia – było to działanie na rzecz „dobra wspólnego” całej wspólnoty lokalnej.
Wraz z rozwarstwianiem się społeczeństwa zaczęły występować różnice interesów. Z czasem elita – szlachta wyodrębniła się w osobną warstwę, a dostęp do niej zaczął być przekazywany dziedzicznie. (Sejm w 1505 roku). Ten element jest kamieniem milowym zmian – szlachta przestała reprezentować całą społeczność lokalną, a zaczęła dbać o własne interesy. Proces zmian ma charakter analogowy, zatem skutki ujawniały się powoli. Przyspieszenie pojawiło się wraz z doktryną, że szlachta jest warstwą odrębnego, sarmackiego pochodzenia, co dało dalszy asumpt do alienowania się tej warstwy.
Ten proces jest zasadniczy dla upadku Rzeczypospolitej.
Warto wspomnieć jeszcze czynnik degeneracji systemowej innego źródła – czyli wpływ doktryny hierarchicznej. Jak pisałem – ta doktryna czasowo zwyciężała, czego wybitnym znacznikiem jest chrzest Polski. To, że później wpływy doktryny hierarchicznej nie były tak istotne, nie zmienia faktu, że cały czas postępowała indoktrynacja tym modelem organizacyjnym. Ostoją był Kościół Katolicki, który systematycznie budował swoje struktury hierarchiczne obejmujące coraz większe obszary kraju. Potęga struktury oparta była na piśmie i systemie administracyjnym. O ile bowiem ład słowiański oparty był „na słowie”, to Kościół dał zapisy – prowadzenie ksiąg parafialnych, które stanowiły o wpływach w społeczeństwie. (Tego chyba nie trzeba tłumaczyć, że kto ma pieczę nad pamięcią – decyduje o przyszłości). A Kościół skrupulatnie eliminował wszelkie przejawy pamięci dziedzictwa słowiańskiego.
Znowu trzeba zaznaczyć, że proces był „analogowy”. Trwał długo, ale był bardzo skuteczny. Jeszcze słowiański model społeczny zwyciężył na początku XV wieku (Bitwa pod Grunwaldem), ale już w XVI w. katolicyzm stał się doktryną obowiązującą, co dopełnił na początku XVII w. Zygmunt III Waza.
Rzeczpospolita przestawała być państwem ładu, a powoli zaczynała być monarchia katolicką – zwieńczeniem procesu była Konstytucja 3 Maja.
Jak widać elity – szlachta, powoli traciły swą pierwotną rolę, a na ich miejsce tworzone były nowe – hierarchia katolicka. Ta elita realizowała już nie interesy miejscowe, a zalecenia hierarchiczne. Celem coraz bardziej eksponowanym, do którego realizacji społeczeństwo było sposobione, był cel cywilizacyjny Kościoła Katolickiego.
A tym celem nie było, jak mogą sądzić „ubodzy w duchu” – zbawienie, ale władza nad światem sprawowana w imieniu (ale czy w zgodzie) z doktryną miłości. Miłości, która wynikała z nauki Chrystusa, ale do której, w razie oporu należało i można było przymusić. Narzędziem było zamykanie drogi zbawienia (wcześniej – można było też nawracać siłą).
Jaka droga zostanie wybrana obecnie?
Katolicyzm mógł być przydatny przy zrzucaniu jarzma obcego, ale okazuje się takim samym jarzmem tyle, że może nieco bliższym rozumienia poczucia ładu jaki mamy „wyssany z mlekiem matki”. Jest więc równie wrogi polskości jak system hierarchiczny, najbardziej dostrzegalny w judaizmie. Zachód jest w stadium upadku i degrengolady. Turańszczyzna moskiewska nigdy nie był „przyswajalna”.
Czas powrotu do fundamentu Rzeczypospolitej.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo