Eurybiades Eurybiades
1381
BLOG

Spóźnione refleksje po zaprzysiężeniu

Eurybiades Eurybiades Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

     Spóźnione - to nie koniecznie gorsze;  może i lepsze, bo wolne od pochopnych ocen biorących się z emocji.  Podczas uroczystości było spokojnie, ale  nie nudno;  sporo zresztą w takiej ocenie zależy od tego, na co się kto nastawił.  Prezydent powiedział parę rzeczy wcale nie rewolucyjnych, a więc i bez rewelacji - ale jak o mnie idzie, to było w sam raz:  rodzina, tradycja w połączeniu z nowoczesnością, wielkie inwestycje - to mniej więcej to, o co mi chodzi.  Szczególnie - to ostatnie:  za parę dni wybieram się na Mierzeję, żeby zobaczyć, jak idzie robota i jeśli się uda - odrzucić na bok parę garści piasku.  A za kilka lat chciałbym ujrzeć pierwszy samolot startujący z CPK;  zakładam, że doczekam - zwłaszcza, że rzecz się będzie pewnie dokonywała etapami.  Moi rodzice w młodości mieli szczęście być świadkami budowy Gdyni i COP-u, a mnie podobne doznania spotykają dopiero na starość;  cóż - niech i tak będzie. 

   A wracając do uroczystości:  Prawica biła brawo, nawet na stojąco - i to jest zrozumiałe;  byłoby tak pewnie niezależnie od tego, co by Prezydent wyartykułował.  A Opozycja?  Wydaje się, że postanowiła coś zademonstrować wcale nie w odniesieniu do tego, co powiedział Prezydent, bo najwyraźniej przygotowała się wcześniej.  Konfederaci przyszli bez masek - i nie należy tego brać za gest pozbawiony większego znaczenia;  noszenie ich zapobiega, jak wiadomo, zarażaniu otoczenia - ich brak zdawał się więc mówić:        - nas, zdrowego rdzenia narodu, nie trzeba się bać!   Nieco smętnie na tym tle wypadł  spowity w biel mistrz Korwin;  jego widok przypomniał mi wiersz pewnego radzieckiego  (może nie bez kozery?)  poety, a w nim kwestię:   "... bieło, kak na smiert'  odietyj starik" ;  to się nijak miało do tej demonstracji zdrowia i tężyzny.   Lewica - cóż, wystąpiła kolorowo - ale wypadło to bezbarwnie wobec niedawnych popisów pewnego gostka na Nowym Świecie;  nikt z obecnych na sali reprezentantów tej formacji po przyrodzeniu się nie głaskał ani na nic podobnie odważnego się nie zdobył - i pewnie rację ma jeden z pisujących w  "Przeglądzie Politycznym"  niezadowolonych z obecnego stanu rzeczy  intelektualistów,  który większą nadzieję na oczekiwane przez siebie zmiany pokłada nie w politykach, a m.in. w artystach - pewnie też takich, jak ten z balkonu.   Nie, żebym oczekiwał podobnie brawurowych występów od, dajmy na to, posłanki Leszczyny - ale z drugiej strony, jak to jest:  przywódcy zachowują się układniej i lękliwiej, niż jeden z - za przeproszeniem - członków czy sympatyków?   Jedyny rezultat tej kolorowej demonstracji - to spór, jaki się tu, w Salonie wywiązał;  spór o to, czy sześciobarwne maseczki można uznać za tęczowe, bo tęcza, jak wiadomo, ma  kolorów siedem.   No i jeszcze - Konstytucja;  po tylu latach jej wałkowania należałoby dowolne artykuły recytować na wyrywki po przebudzeniu w środku nocy, ale u niektórych nadal występuje potrzeba, aby egzemplarze trzymać  cały czas na podorędziu.

  A co chciała zademonstrować Platforma?  Wygląda na to, że swoje istnienie postanowiła zaznaczyć przez nieobecność w uroczystości.  Istnienie przez nieobecność?...  to, jak się wydaje, koncepcja nowatorska i może być interesująca - szczególnie dla lubiących paradoksy.  Ale należący do tej partii Marszałek Senatu na uroczystość się pofatygował i jako niemy świadek snuł się u boku zarządzającej wszystkim drobnej, ale energicznej kobietki - on, który dopiero co w nieco pokrętny sposób przymierzał się do pełnienia obowiązków głowy państwa. Od pozorów wielkości do oczywistej śmieszności tylko krok.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka