To, co wbrew oczywistych faktom wyprawia PiS dla wmówienia światu że samolot z prezydentem Polski i 95-ma osobami publicznymi na pokładzie lecący do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. nie uległ katastrofie, tylko był obiektem zamachu na prezydenta Polski ma znamiona szaleństwa.
Owo szaleństwo to udawanie, że nie miało miejsca udowodnione zachowanie załogi samolotu i niedopuszczalna obecność w kokpicie osób postronnych (nagranych na czarnej skrzynce), głównych decydentów o lądowaniu samolotu w warunkach niedopuszczalnych, jest tak kompromitujące dla organizatorów i decydentów lotu, że PiS, polityczne środowisko śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego chce to wymazać w imię ukrycia zachowań niedopuszczalnych na tym szczeblu władzy państwowej.
Oszczędzę czytelnikom kompromitujących wywodów Macierewicza i jego zespołu, bo nikt już nie wątpi w ich bezsensowne, fantazyjne konfabulacje.
Po decyzji Jarosława Kaczyńskiego o zakończeniu miesięcznic, wydawało się, że szaleństwo zostało wygaszone.
Złudzenie, bo spektakl smoleński przeniesiono na salę sądową z głośna oprawą z Donaldem Tuskiem w roli świadka w rozprawie mającej rozstrzygnąć winę gabinetu Tuska w rozdzieleniu wizyt rocznicowych w Katyniu premiera i prezydenta.
Ten proces zaprzecza zamachowi, a ciężar winy za katastrofę przenosi na gabinet ówczesnego premiera Tuska paranoiczną logiką, że gdyby wizyty premiera i prezydenta nie rozdzielono, to obaj polscy dygnitarze lecieli by 7 kwietnia razem do Smoleńska, a wtedy samolot wylądował szczęśliwie – więc prezydent by nie zginął.
I właśnie z tego powodu – zdaniem PiS – Tusk jest winien śmierci prezydenta: „Donald Tusk powinien ponieść odpowiedzialność polityczną i karną. Trzymam za to kciuki – przyznała w rozmowie z TVP Info Beata Mazurek, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości”.
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/jedna-wielka-ściema-mazurek-o-zeznaniach-tuska/ar-AAweDUj?ocid=spartandhp
Aberracji p. Mazurek nie sposób traktować poważnie, bo obaj panowie premier i prezydent mieli prawo wyboru własnej koncepcji wizyty w Katyniu,
Samolot z premierem trafił w Smoleńsku 7 kwietnia na dobrą pogodę i wylądował szczęśliwie, zaś prezydencki 10 kwietnia trafił na pogodę wykluczającą bezpieczne lądowanie i nie powinien lądować.
Podjęte ryzyko lądowanie skończyło się tragicznie, a przemilczanie tego przez PiS i szukanie „na siłę” innego winowajcy za tę tragedię jest postępowaniem uwłaczającym zdrowemu rozsądkowi.
Takie postępowanie nie przystoi poważnej sile politycznej sprawującej pełną władzę w państwie.
Z tego powodu gdyby nawet ten absurdalny zarzut zaowocował jakimś skazaniem, nie będzie ono traktowane poważnie, bo jest obciążone sztucznością oskarżenia.
To duża moralna odpowiedzialność partii rządzącej!