Jan Bodakowski Jan Bodakowski
374
BLOG

Nowy film braci Sekielskich ukazuje prawdę o gejach pedofilach

Jan Bodakowski Jan Bodakowski Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Jan Bodakowski
Nowy film braci Sekielskich ukazuje prawdę o gejach pedofilach

Nowy film braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” ukazuje prawdę o zbrodniach popełnianych przez gejów pedofilów i o tym, jak zdaniem wielu homoseksualna mafia chroni ich przed odpowiedzialnością. Film dostępny na You Tubie wyświetlony był już ponad 4 milionów razy, co może przyczyni się do utrwalenia homofobii rozumianej jako awersja do szkodliwych dla zdrowia zachowań gejowskich wśród Polaków.

Profesjonalnie zrobiony i atrakcyjny dokument (zrobiony całkowicie ze środków prywatnych, co pokazuje, że należy zlikwidować finansowanie z pieniędzy podatników produkcji filmów i innej sztuki nowoczesnej) opowiada historie chłopców, którzy byli przed dekadami wykorzystywani przez gejów pedofilów.

Rzekome czyny pedofilskie popełnione przed laty są niezwykle trudne do udowodnienia przed sądem. Nie mając zazwyczaj materialnych dowodów, sąd musi opierać się tylko na relacjach pokrzywdzonych, które mogą być nieprawdziwe, choć sami pokrzywdzeni w nie wierzą, a swoją wiarę nabyli np. w trakcie terapii u psychologów, albo jest ona wynikiem ich zaburzeń psychicznych. Trudno więc bezkrytycznie podchodzić do takich oskarżeń, by nie skazać za rzekomą pedofilię kogoś niewinnego.

Odrażające zbrodnie gejów pedofilów w filmie Sekielskiego ukazane są na przykładzie oskarżanego przez twórców filmu o pedofilie księdza Arkadiusza Hajdasza. O zbrodnie duchownego oskarżają bracia, dziś dorośli Jakub i Bartek Pankowiak, którzy mieli być przez niego molestowani ponad 20 lat temu. Chłopcy byli synami organisty, który wraz z rodziną mieszkał na parafii. Z ich wypowiedzi wynika, że  ich rodzice nic nie wiedzieli o zbrodniach geja pedofila, z racji na to, że gej pedofil tak sprytnie się ukrywał, molestując chłopców w tym samym mieszkaniu, w którym przebywali rodzice, że nawet sami chłopcy nie wiedzieli, że byli w tym samym czasie molestowani (zgadali się o tym dopiero po kilkunastu latach). Jeden z braci po tym, jak podupadł na zdrowiu psychiczny, rozpoczął leczenie, i w po czwartej wizycie u terapeuty uświadomił sobie, że był molestowany.

O zboczeniu i zbrodniach geja pedofila miało być wiadomo już od dekad z wielu skarg na niego, rzekomo kierowanych do jego przełożonych, oraz z plotek. Przełożeni geja pedofila mieli przed dekady narażać kolejnych chłopców na homoseksualne molestowanie, przenosząc geja pedofila z parafii na parafie.

Twórcy filmu prezentują w nim nagranie (zrobione w ukryciu przez rodziców jednej z ofiar), w którym gej pedofil przyznaje się do swojego zboczenia i stwierdza, że jego zboczoną seksualność ukształtowały homoseksualne molestowanie, jakiego był ofiarą w dzieciństwie.

Negatywną postacią filmu jest też Edward Janiak oskarżany przez twórców dokumentu o chronienie geja pedofila przed odpowiedzialnością (moim zdaniem procesowych dowodów na to twórcy filmu nie przedstawili). Można odnieść wrażenie, że celem filmu jest ugruntowanie w widzach przekonania, że Kościół ma z pieniędzy wiernych, którzy nic nie mają wspólnego z pedofilskimi zbrodniami wypłacać odszkodowania dla rzekomych ofiar gejów pedofilów –  gdy rzeczywiste ofiary powinny dostawać odszkodowania personalnie od gejów pedofilów i tych przełożonych, którzy chronili gejów pedofilów, z ich prywatnego majątku (w tym i z emerytur), a nie z pieniędzy katolików (diecezji), którzy z odrażającym procederem nie mieli nic wspólnego.

W filmie padają też oskarżenia o homoseksualną pedofilię i wspieranie homoseksualnych pedofilów wobec kardynała Henryka Gulbinowicza, rządów PiS o wspieranie hierarchów ukrywających gejów pedofilów, oraz informacje o homoseksualnej pedofilii księdza Pawła Kani.

W dokumencie o problemie homoseksualnej pedofilii mówią też ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski oraz publicysta Tomasz Terlikowski. Zdaniem księdza Isakowicza-Zaleskiego wśród hierarchii katolickiej jest zakonspirowana mafia gejowska, która wzajemnie się wspiera i tuszuje swoje zbrodnie (tezy te potwierdza w zacytowanym w dokumencie wywiadzie wideo biskup Mirosław Milewski). W filmie Tomasz Terlikowski zwrócił uwagę na korelacje homoseksualizmu i pedofilii.

„Zabawa w chowanego” to już kolejny film braci Sekielskich o gejowskiej pedofilii. Pierwszy dokument „Tylko nie mów nikomu” poświęcony był historii kilku księży oskarżanych o pedofilie. Kilku, jeżeli oskarżenia są prawdziwe, odrażającym potworom, których obecność wśród 44.000 duchownych w Polsce (31.000 księży i 12.500 zakonników) może wynikać, ze stałego odsetka pedofilów w populacji. Poprzez historie kilku odrażających potworów nie można postrzegać wszystkich duchownych w Polsce – choć lewica w swoim antyklerykalizmie taką właśnie narracje Polakom serwuje.

Pierwszy film Sekielskiego o gejach pedofilach był sprawnie zrobiony, umiejętnie poruszał emocje widzów. Nie poruszał jednak wszystkich kwestii związanych z problemem – sprawiało to, że nie był to film ani o problemie pedofilii, ani o tej patologii wśród duchownych, tylko smutna historia kilku ofiar i kilku oprawców. Autor filmu miał prawo zrobić dokument poświęcony tylko historii kilku ofiar, a widzowie mają prawo mu to wytykać. Rozumiem, że wszystkich aspektów problemu z racji na brak miejsca i czasu nie da się poruszyć — sam często jestem krytykowany, że w moich artykułach nie poruszam wszystkich kwestii, jakie czytelnik uważa, że powinny być poruszone.

W pierwszym filmie o gejach pedofilach występują dorosłe osoby, które po wielu latach (kilku dekadach) opowiadają o swoich przeżyciach. Zapewne ich świadectwa są prawdziwe, szkoda, że w filmie nie pokazano, że bardzo wiele innych oskarżeń o pedofilie nie znajduje swojego potwierdzenia w faktach. W filmie nie ma ani słowa o syndromie fałszywych wspomnień i o tym, że osoby z problemami w wyniku terapii czy wpływu mediów znajdują uzasadnienie swojego złego psychicznego samopoczucia w fałszywie wykreowanych wspomnieniach na temat rzekomego molestowania, które w rzeczywistości nie miało miejsca (bo jest to dziś modne, jak kiedyś było modne przypominanie sobie, że było się ofiara porwania przez UFO). Trzeba być tego syndromu fałszywych wspomnień świadomym i bacznie weryfikować oskarżenia.

W pierwszym dokumencie Sekielskiego przedstawiono kilka przypadków molestowania heteroseksualnego i kilka homoseksualnego, niestety bez wskazania tego, że istnieje nadreprezentacja gejów wśród pedofilów duchownych - w omawianych przez media wypadków rzekomej pedofilii w Kościele – odsetek homoseksualistów wśród pedofilii według statystyk jest większy niż w populacji.

W pierwszym filmie widzimy odrażających sprawców, dziś stetryczałych starców nad grobem, robiących wrażenie nieporadnych intelektualnie w wyniku demencji, i ich ofiary, osoby mające problemy ze swoim życiem – ofiary twierdzą, że ich problemy są wynikiem molestowania.

Pierwszy dokument Sekielskiego świetnie pokazuje problem, z tym że ludzie nie wierzą w winę kryminalistów. Problem ten polega na tym, że często poza czasem, gdy dokonują zbrodni, kryminaliści mogą być sympatycznymi ludźmi. Kryminalistą niestety nie świeci się na czole napis ''oprawca'', a swoim postępowaniem wobec innych ludzi niż ich ofiary kryminaliści sprawiają, że trudno tym innym od ofiar ludziom uwierzyć w ich winę.

Autor pierwszego filmu ma pretensje do duchownych pełniących w postępowaniu kościelnym funkcje prokuratora, że przeprowadza swoje postępowanie w tajemnicy – mnie to jakoś nie dziwi, kiedy byłem przesłuchiwany przez policje w sprawie tego, że pewien miłośnik Rosji groził w internecie, że zamorduje mnie w sadystyczny sposób, to też nie dostałem kopii przesłuchania i nie mogłem przesłuchania (siebie samego) nagrywać.

W pierwszym filmie padają poważne oskarżenia o to, że hierarchia: umożliwia pedofilom prace z dziećmi, kłamie, że walczy z pedofilią, grozi procesami rodzicom skrzywdzonych dzieci, którzy domagają się sprawiedliwości, pozwala pedofilom na odprawianie mszy i spowiadanie.

W pierwszym filmie z nazwiska wymieniona jest postać księdza pedofila z Redemptoris Mater (seminarium związanego z neokatechumenatem). Zapewne zostanie to dostrzeżone przez wielu tradycjonalistów katolickich, którzy już wcześniej głosili, że neokatechumenalne nauczanie głosi potrzebę upadku, by można było prawdziwie powstać (więc w pewnym stopniu zachęca do grzechu). O ochronę owego księdza pedofila oskarżany jest arcybiskup Nycz (od lat oskarżany przez wielu przedstawicieli środowisk prawicowych i patriotycznych o wysługiwanie się siłom antypolskim).

Pierwszy film braci Sekielskich utwierdza mnie w przekonaniu, że lewica żywi ogromną nadzieję, że oskarżenia o pedofilie wobec kleru skłonią Polaków do laicyzacji, ale absolutnie nie zdaje sobie sprawy, że takie odkażenia mogą przynieść skutek niezamierzony dla lewicy, czyli utwierdzić i przekonać wielu katolików, że patologie są dziełem posoboru i remedium na kryzys jest tradycja (której lewica zapewne bardziej nienawidzi niż Kościoła posoborowego).

Pierwszy film Sekielskiego nie pokazywał niestety jak problem pedofilii wśród duchownych, wygląda na tle problemu pedofilii w całym społeczeństwie, tego, czy odsetek pedofilii jest większy, czy mniejszy wśród duchownych niż w całym społeczeństwie. Widzowie z filmu nie dowiedzieli się, kto stanowi zagrożenie dla dzieci, czy są to homoseksualiści, czy krewni, czy osoby mające władze nad dziećmi (np. nauczyciele) – widzowie filmu pozostali z przekonaniem, że zagrożenie dla dzieci stanowią tylko duchowni (takie przedstawienie rzeczy sprzeczne jest ze statystykami sądowymi, prokuratorskimi, policyjnymi czy badaniami naukowymi). Film poprzez jednostkowe przypadki kreślił wbrew zasadom naukowym obraz całej społeczności duchownych.

Można rozumieć ból ofiar, jednak należy pamiętać, o czym wie każdy, kto był ofiarą jakiegokolwiek przestępstwa, że doprowadzenie do skazania winnego jest bardzo trudne. W obu filmach braci Sekielskich zabrakło ukazania tego, że większość przestępców (popełniających wszelakie przestępstwa) unika skazania.

W dyskusji o pedofilii w Kościele prezentowanej przez braci Sekielskich brak też bardzo ważnego elementu. Dyskusja dotyczy przestępstw popełnianych i w okresie PRL i za czasów III RP. Warto więc zadać podstawowe pytanie, co robili w tej sprawie policjanci, prokuratorzy i sędziowie (dziś tak bronieni przez antyPiS)? Gdzie byli ci wszyscy biedni funkcjonariusze SB, którym PiS pozabierał emerytury? Można się zastanowić czy istniała korelacja między tolerowanie pedofilii w PRL przez SB (która zinfiltrowała Kościół) a tym, że pedofile mogli współpracować z komunistami (za cenę bezkarności), a ich patologia była na rękę komunistom (zainteresowanym dezintegracją Kościołom traktowanego przez władze PRL jako wróg). W III RP nie przeprowadzono ani lustracji wśród duchownych, ani dekomunizacji, funkcjonariusze SB i ich tajni współpracownicy robili kariery, replikowali swoje układy, zachowali realną władzę. Warto więc zbadać kto i dlaczego we władzach III RP i PRL chronił pedofilów.

Posoborowy Kościół ma niewątpliwy problem z reagowaniem na wyzwania. Hierarchowie milczą w wielu sprawach, w których powinni zabierać głos. Złośliwie można powiedzieć, że najbardziej czczonym świętym w polskim Kościele jest ''święty spokój”. Od dekad wielu katolików uprzedzało, że unikanie podejmowania koniecznych działań skończy się źle.

Warto zwrócić uwagę, że jeden z ukazanych w pierwszym filmie pedofilów duchownych używał wahadełka, inny był bioenergoterapeutą. Prawdą jest niestety, że do dziś władze Kościoła nie reagują na praktykowanie i promowanie okultyzmu przez niektórych duchownych. Wierzących nie zdziwi ta współzależność okultyzmu i pedofilii.

Wiele osób ma pretensje do Kościoła, że nie reaguje sprawnie na przypadki pedofilii. Z jednej strony to zasadne pretensje, z drugiej pewien brak realizmu. Pracowałem kilka lat w administracji publicznej. Przed rozpoczęciem pracy żyłem złudzeniami, że instytucje państwa, choć są złe, to są sprawnie działającym mechanizmem. Jednak dzięki doświadczeniu pracy w instytucji publicznej, dostrzegłem, że racje miałem co do tego, że instytucja często działa na szkodę obywateli, ale nie jest jednak sprawnym organizmem. Praca w administracji uświadomiła mi, że instytucja jest jak grząskie bagno, w którym instytucja olewa klientów i jest maksymalnie zainteresowana swoim wewnętrznym bytem, niszczy pracowników mobbingiem (co prowadzi do selekcji negatywnej – ludzie empatyczni są eliminowani), każdy pokój ma swoją interpretację przepisów i są te interpretacje sprzeczne, pracownicy wzajemnie podkładają sobie świnie (choć nie ma to racjonalnego uzasadnienia), przepisy prawa są ignorowane, a dyrekcja wymusza nieżyczliwość wobec klientów. Z opowieści innych pracowników wynika, że za tymi kulisami kryła się prawda drastycznie bardziej ponura od mojego opisu. Dodatkowo szukając pracy, brałem też udział w setkach rekrutacji, podczas ich trwania rozmawiałem z setkami uczestników rekrutacji, którzy raczyli mnie podobnymi relacjami z innych instytucji. Nie wiem, jak dalece było to wynikiem polityki kierownictwa, a w jakim stopniu wynikało z natury instytucji biurokratycznych.

Jeżeli więc instytucje państwa nie działają sprawnie, choć mają cały aparat wymuszania praworządności i sprawności działania (np. możliwość wsadzania do więzień, inwigilacji, śledztw), to realistycznie nie można oczekiwać, że instytucje niemające tego aparatu (takie jak Kościół) będą sprawniej funkcjonować.

Nasz system społeczny opiera się zresztą na wierze ludzi w to, że instytucje państwa działają sprawnie. Gdyby ludzie uświadomili sobie, co kryje się za dekoracjami gmachów instytucji, zapewne zapanowałaby anarchia, przed którą chroni nas zbiorowa nieświadomość realiów. Wystarczy powiedzieć, że wiele osób, które są ofiarami przestępstw wszelakich, gdy szukają pomocy w organach państwa, to nagle uświadamiają sobie, że ich krzywda nikogo nie interesuje, nikt im nie pomoże, a sprawcy będą nieukarani.

Wart też zwrócić uwagę, że w dyskusji wobec pedofilów wśród duchownych znika zupełnie kwestia podstawowa. Polska to państwo świeckie, w którym Kościół nie ma wpływu na egzekwowanie prawa. Warto więc się zapytać, gdzie byli przez ostanie 30 lat wszyscy ci sędziowie, prokuratorzy i policjanci, dziś tak bronienie przez polityków Koalicji Europejskiej, która rządziła Polską przez ostanie 30 (jako PO, PSL, UW, AWS, SLD). Czemu nie ścigali oni przestępców?

W pierwszym filmie ukazane są i inne bardzo dziwne praktyki. Ukazany jest przykład księdza, który ma zakaz posługi, a pomimo to odprawia msze i występuje publicznie jako ksiądz. Co świadczy albo o braku kontroli hierarchów nad instytucją, albo o tym, że świadomie lekceważone jest prawo kościelne.

Jednym z negatywnych bohaterów pierwszego filmu jest stawiany przez groteskową opozycję na piedestał Lech Wałęsa, którego dwu bliskich współpracowników, których przed oskarżeniami Wałęsa broni, ksiądz Jankowski i ksiądz Cebula oskarżanych jest o pedofile (w filmie nagrany ukrytą kamerą ksiądz Cebula przyznaję się do homoseksualizmu i molestowania młodego chłopca). W trakcie realizacji filmu Cebula zmarł, a arcybiskup Głódź (znany z bardzo dobrych relacji z establishmentem III RP dziś obecnym w Koalicji Europejskiej) odprawia mu uroczysty pogrzeb, w którym bierze udział Lech Wałęsa.

W pierwszym filmie padają też stwierdzenia o tym, że wszyscy hierarchowie mają coś na sumieniu, wzajemnie się szantażują, i nie ma wśród nich ani jednego sprawiedliwego. Twórcy filmu i osoby w nim występujące głoszą, że wszyscy biskupi kryli pedofilów, którzy przez dekady zniszczyli życie tysiącom ofiar, oraz że i dziś biskupi wysyłają pedofilów do pracy z dziećmi.

Pedofilia to ohydna zbrodnia, którą należy karać śmiercią (niestety nie ma takiej możliwości w polskim prawie). Jednak jak każda zbrodnia tak i pedofilia musi być udowodniona i ukarana przed sądem, od tego mamy świecki wymiar sprawiedliwość. Nie można bezkrytycznie wierzyć we wszelkie oskarżenia, wiele z nich może być fałszywa, choć osoby je wysuwające mogą wierzyć w prawdziwość swoich fałszywych oskarżeń.

Niestety można odnieść wrażenie, że w posoborowym Kościele braknie inkwizycji, która przez wieki oczyszczała Kościół z różnych patologii. Można odnieść wrażenie, że w posoborowym zaduchu, posoborowej paplaninie, otwartości, tolerancji, w pacyfistycznych bredniach, zapomniano o obowiązku walki ze złem. Problem bezczynności wobec pedofilów to problem posoborowej polityki pasterzy, którzy nie chronią owiec przed wilkami, tylko wilkom otwierają owczarnie.

W ostaniach scenach filmu padają oskarżenia wobec Jana Pawła II, który miał rzekomo polecić, ukrywać przypadki pedofilii. Warto byłoby więc skonfrontować te oskarżenia z tymi wszystkimi politykami, którzy od lat dla doraźnych korzyści politycznych robili wszystko by cyknąć sobie fotkę z papieżem.

Jan Bodakowski

Brzydki. Biedny. Niedoceniony. Nielubiany.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo