Jerzy George Jerzy George
1207
BLOG

Kim jest Andrzej Duda?

Jerzy George Jerzy George Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Stawiam powyższe pytanie zainspirowny książką Victora Hansona pod tytułem „The case for Trump” („Słowo za Trumpem”), w której autor wysuwa tezę, że Donald Trump to Brudny Harry amerykańskiej polityki. Brudny Harry, niesubordynowany glina, chrzaniący policyjne regulaminy i zasady postępowania karnego, jest w powszechnym odczuciu publiczności kinowej postacią pozytywną. Słucha tylko własnego instynktu, który nakazuje mu dopaść jak najszybciej mordercę i jeśli się uda, ukatrupić go z pominięciem aresztowania zalecanego przez cywilizowane władze. Przez ekrany amerykańskich kin przewinęły się dziesiątki takich tragicznych bohaterów. Każdy z nich po rozprawie z kanaliami otrzepywał pył z obuwia i znikał w sinej dali, niezatrzymywany przez wdzięcznych obywateli, którzy chcieli wreszcie znowu zacząć żyć po bożemu. Według Victora Hansona kimś takim jak Dirty Harry czy Chris Adams z „Siedmiu wspaniałych” jest właśnie Donald Trump, który rozpieprza zastane układy i ustanawia nowe, nie bacząc na jęki elit zgorszonych jego chamstwem i brutalnością. Dzisiaj nikt jeszcze nie wie, czy misja Trumpa zakończy się sukcesem, ale gdyby tak się stało, prawdopodobnie czeka go los Brudnego Harry’ego - życie na uboczu. Zostanie po nim trochę sympatii u zwykłych ludzi i ulga elit, że bad boy polityki wreszcie zszedł ze sceny. Hanson nie wierzy, by elity kiedykolwiek uznały jego zasługi, Trump jego zdaniem nie będzie zapraszany na pogrzeby byłych prezydentów, następny prezydent nie będzie dzwonił do niego z prośbami o radę, a on sam nigdy nie zwróci się po radę do Obamy, Clintona czy Busha – tragiczne postaci nie robią takich rzeczy.

Kilka dni temu w Białym Domu przyjmowany był z honorami polski prezydent. Stąd właśnie, drogą wolnych skojarzeń, zrodziło się tytułowe pytanie. Skoro Donald Trump, obecny gospodarz Białego Domu, jest Brudnym Harrym amerykańskiej polityki, to kim jest jego niedawny gość Andrzej Duda? Dla opozycji i jej zwolenników jest Nikodemem Dyzmą. Dla całej reszty niekoniecznie. Oczywiście daleko mu do kalibru amerykańskich prezydentów, ale trudno go uznać za postać tuzinkową, skoro na dzień dobry zmiótł ze sceny politycznej Bronisława Komorowskiego, który wcale nie musiał przejeżdżać na pasach zakonnicy w ciąży, żeby przegrać wybory. W przeciwieństwie do Trumpa nie posługuje się chamstwem i brutalnością, jednak aniołem też nie jest. Łamanie prawa i konstytucji, ta sztandarowa mantra naszych obrońców demokracji, dość trwale przykleiła się do jego osoby. W tym akurat jest trochę podobny do Brudnego Harry’ego. Za bardzo mierziło go środowisko polskiego wymiaru sprawiedliwości, by miał się z nim patyczkować. Znaczna część naszego społeczeństwa skłonna jest mu to wybaczyć, bo nikt dotąd nie potrafił jej wskazać, które konkretnie artykuły prawa i konstytucji zostały złamane. O impeachmencie też jakoś nikt nie napomyka. A ktoś chyba powinien, na przykład pan Schetyna, jeśli naprawdę wierzy, że doszło do złamania tych świętości.

Zwykłych ludzi niespecjalnie też wzruszały protesty przeciwko przejmowaniu mediów publicznych, służby cywilnej, spółek skarbu państwa. Temu rabunkowi w biały dzień Andrzej Duda patronował. No dobrze - myśli sobie zwykły człowiek w zaciszu własnego domu - patronował, ale od kogo prawica to wszystko przejmowała? Od krasnoludków? W czyich rękach były media publiczne, służby cywilne i spółki skarbu państwa przed wyborami 2015 roku? Nie w rękach Platformy przypadkiem? Czy czasem nie trafiły one w te ręce również w drodze przejęcia (po wyborach 2007 roku)?

Andrzej Duda obojętnie patrzył, gdy rozwalano Trybunał Konstytucyjny. A jak miał patrzeć? - myśli szary człowiek. - Do ostatnich wyborów zasiadało tam piętnastu sędziów z nadania Platformy. Co w tym złego, że teraz zasiada pięciu z nadania PiS? Czy dziesięciu z nadania PO to zaraz koniec demokracji?

U szarego człowieka Andrzej Duda z każdym rokiem zyskuje. U polskich elit i w oczach Brukseli traci. Bo firmuje 500+, bo stoi za uszczelnianiem VAT-u, bo ma mentalność Robin Hooda i Janosika. Gotów jest zadekretować swoim długopisem dowolną formę rozdawnictwa ze szkodą dla dobra ogółu. Elita nigdy nie patrzyła przychylnym okiem na  zabieranie bogatym i dawanie biednym. Sikorski na przykład bardzo się spienił, że jakaś samotna matka wychowująca kilkoro dzieci dostała bez pracy 12 tysięcy miesięcznie, a jego spotkała odmowa, gdy chciał bez pracy dostać od państwa 200 tysięcy złotych na remont swego chobielińskiego dworu. Za tym skandalem też przecież stoi pisowski Janosik.

Tak, proszę Państwa, Andrzej Duda, choć zupełnie na to nie wygląda w swoim garniturku skromnego państwowego urzędnika, jest Janosikiem polskiej polityki. Polska elita nigdy nie uzna jego zasług, a na pogrzebach jej zasłużonych członków, jeśli jakimś cudem zostanie w ogóle zaproszony, zawsze będzie sadzany w piątym rzędzie.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka