Autor z premier Ewą Kopacz. Poznań 2015. Fotografia ze zbiorów autora.
Autor z premier Ewą Kopacz. Poznań 2015. Fotografia ze zbiorów autora.
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
3431
BLOG

Co ma przykryć zdjęcie Ewy Kopacz z moskiewskiego prosektorium?

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 156

Otóż trzeba czymś zająć ludzi. Zjednoczona Prawica się rozpada, wirus szaleje, Macierewicz się skompromitował razem ze swoim śledztwem to co się pojawia? Ano pojawia się film Ewy Stankiewicz. W ten sposób rodzinom Smoleńskim, które domagają się audytu komisji Macierewicza mówi się: No może to szaleniec, może nas zawiódł, prezes nie będzie już krzyczał Antoni, Antoni i jeszcze raz Antoni! Ale to nie jest tak, że cynicznie zrobiliśmy sobie z tej sprawy pojazd który dowiózł nas do władzy. Tego tematu nie odpuszczamy. No i nie odpuszczają. 

Zdjęcie premier Ewy Kopacz, w pokazanym filmie Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia” jest drastyczne. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Z całą pewnością będzie też dla niej problemem wizerunkowym – skwapliwie podsycanym przez obóz rządowy i jego media. Zanim przyjdę jednak do opisu, co jest w tej sprawie naprawdę istotne i najbardziej bulwersujące, parę słów o samym zdjęciu. O jego prawdopodobnym kontekście.

Premiera Ewa Kopacz jest lekarzem. Lekarze – o czym powszechnie wiadomo – cierpią na pewien rodzaj zawodowego znieczulenia. Znieczulenia zrozumiałego. Jeśli przez czyjeś ręce przychodzą setki chorych i dziesiątki zmarłych, to żeby nie oszaleć trzeba taki odruch w sobie wyrobić. Inaczej wszyscy lekarze – prędzej czy później – zostawaliby pacjentami szpitali psychiatrycznych. 

Przepraszam za dosłowność: to samo zjawisko dotyczy żołnierzy na wojnie, księży prowadzących pogrzeby i pracowników firm pogrzebowych. Tak po prostu w tych zawodach jest. Rozumiem też, że pobyt w moskiewskim prosektorium trwał wiele godzin, że było zmęczenie i że zwłaszcza w dzisiejszych czasach jedno zdjęcie – kiedy każdy ruch można obfotografować dziesiątkami zdjęć – można dowolnie spreparować. Tzn. można wybrać takie zdjęcia które z małego ruchu uczyni obraz bulwersujący. 

Jedyna rzecz która mnie w tej sprawie dziwi, to że prawdopodobnie nie było tam, obok minister Kopacz, nikogo z polskich służb specjalnych. Kogoś, kto uprzedziłby ją, że Rosjanie będą robić zdjęcie z każdej sytuacji, żeby je potem do swoich politycznych potrzeb wykorzystywać. To że nikt Ewy Kopacz z takim doświadczeniem nie towarzyszył jest ewidentnym błędem. I tyle w tej sprawie.

Dużo bardziej interesujące są jednak i inne konteksty. Generał Roman Pólko – którego trudno posądzać o niechęć do obecnego rządu – powiedział wprost, że uważa to zdjęcie za element rosyjskiej prowokacji. Za proste narzędzie siania zamętu w Polsce. Tutaj jego wypowiedź: https://wiadomosci.wp.pl/zdjecie-ewy-kopacz-ze-smolenska-niewykluczone-ze-to-akcja-rosyjskich-sluzb-6630718825306912a . 

A skoro tak to trzeba zapytać skąd to zdjęcie miała Ewa Stankiewicz? Kto jej je udostępnił i czy kogoś takiego sprawdziły polskie służby specjalne? Bo przecież dużo bardziej prawdopodobne jest, że autorem tego zdjęcia jest Rosjanin, nie Polak. Czy to Rosjanin dał bezpośrednio to zdjęcie Ewie Stankiewicz, czy posłużył się jakimś Polakiem? To jest sprawa którą powinny zająć się nasze służby specjalne. Nie odkrywam tutaj Ameryki, wyciągam tylko logiczny wniosek z wypowiedzi generała Polko. I kwestia kolejna.

Telewizja Jacka Kurskiego kilkakrotnie przekładała emisja tego filmu, a w ostatnich dniach puściła go dwukrotnie. Dlaczego? 

Odpowiedź wydaje się dość prosta. Termin oraz liczba emisji filmu Ewy Stankiewicz są skorelowane z wewnętrznymi rozgrywkami w obozie władzy i tego obozu bieżącymi kłopotami. O jakie rozgrywki chodzi? 

Dobrze poinformowany dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz powiedział w swoim sobotnim słuchowisku politycznym, że gdy Jacek Kurski obejrzał film Ewy Stankiewicz powiedział o Antonim Macierewiczu: „Antoni do wora, wór do jeziora!”To jest tylko przykład personalnych rozgrywek w obozie władzy, których elementem stał się rzeczony film. Ale jest kwestia dużo bardziej dla tego obozu istotna. 

Otóż trzeba czymś zająć ludzi. Zjednoczona Prawica się rozpada, wirus szaleje, Macierewicz się skompromitował razem ze swoim śledztwem to co się pojawia? Ano pojawia się film Ewy Stankiewicz. W ten sposób rodzinom Smoleńskim, które domagają się audytu komisji Macierewicza mówi się: No może to szaleniec, może nas zawiódł, prezes nie będzie już krzyczał Antoni, Antoni i jeszcze raz Antoni! Ale to nie jest tak, że cynicznie zrobiliśmy sobie z tej sprawy pojazd który dowiózł nas do władzy. Tego tematu nie odpuszczamy. No i nie odpuszczają.  

Zaraz po emisji tego filmu, wczoraj w TVP Info pokazano program publicystyczny. Kto komentował film? Jacek Karnowski, Tomasz Sakiewicz, Andrzej Melak i Cezary Gmyz. Po prostu pluralizm. Tomasz Sakiewicz z którym się lubimy, a który w 2012 roku chciał mi wytoczyć proces za to, że udowodniłem iż spółka jego teścia zarabiała na smoleńskim raporcie Macierewicza. Miałem mieć wtedy proces, do którego jakoś nie doszło:

W tych okolicznościach, ja nie miałbym tyle odwagi by w telewizji krytykować Ewę Kopacz, no ale pewnie Tomasz Sakiewicz jest ode mnie człowiekiem odważniejszym: https://www.salon24.pl/u/jflibicki/443133,czy-sakiewicz-a-moze-i-macierewicz-okradaja-obywateli-rp

A premier Ewie Kopacz zwyczajnie współczuję. 


Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna

http://miastopoznaj.pl/ 

Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl   





Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka