Karolina Nowicka Karolina Nowicka
3858
BLOG

Dlaczego nie wydam ani grosza na Polskę

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 278


Tytuł, oczywiście, prowokacyjny, gdyż jak najbardziej jestem skłonna wydać kasę na polski produkt, jeśli uznam, iż jest pod jakimś względem wartościowy. Natomiast z całą pewnością nie zacznę kierować się podczas zakupów takim kryterium jak – za przeproszeniem – patriotyzm gospodarczy. Hasło „swój do swego po swoje” budzi we mnie odruch wymiotny, a osobliwe tłumaczenia w stylu „kraj się bogaci” uważam za nacechowane myśleniem życzeniowym. Tak, wiem, jestem ekonomiczną ignorantką. Dlatego proszę mi jak krowie na miedzy wytłumaczyć, dlaczego się mylę. W przeciwnym wypadku będę się trzymać jak rzep psiego ogona swoich poglądów.

A są one następujące: nie ma najmniejszego sensu inwestować w kupowanie rodzimych produktów w nadziei na polepszenie własnego losu, czyli ze względów czysto materialistycznych.

Powody:

1) Wymiana usług i towarów miałaby sens ekonomiczny wyłącznie w małej wspólnocie, gdyż tylko w takiej widzimy, jak krąży pieniądz, do której kieszeni trafia, jak jest pożytkowany. W przypadku wspólnoty wielomilionowej nadwyżki osiągnięte dzięki „patriotyzmowi zakupowemu” rozpłyną się w na kontach prywatnych podmiotów, które zyskują bezpośrednio na sprzedaży swoich produktów.

2) Ewentualne wpływy do budżetu nie są dla mnie dostatecznym argumentem. Nie jestem zwolenniczką teorii JKM, że każdy sobie rzepkę skrobie. Ale brakujące fundusze państwo powinno pozyskać chociażby przez większe opodatkowanie zamożnych podmiotów, a nie dzięki szczodrości przeciętnego Kowalskiego.

3) Dobrobyt osiągnęliśmy (między innymi) dzięki handlowi na skalę globalną. Nie ma sensu zamykać się w kręgu lokalnych czy nawet krajowych producentów, gdyż w ten sposób promujemy polskość, a nie jakość. To producent powinien walczyć o klienta, a nie klient dbać o producenta. (Wiem, banał.)

4) Bardzo rzadko trafiają się dwa identyczne produkty, z których jeden jest „nasz”, a drugi „obcy”. Kupujący kierują się nie tylko ceną, ale także tak frywolnymi kryteriami jak wygląd produktu, przyjemne skojarzenia, polecenie przez znajomych. Ten argument uważam za najsłabszy, gdyż w przypadku potencjalnej wymiernej korzyści należałoby się kierować rozsądkiem i wybrać produkt krajowy. Jednak tej wymiernej korzyści dla samego siebie kupujący nie widzi.

Naturalnie kupowanie krajowych produktów ma jak najbardziej sens, jeśli otwarcie przyznamy (przed sobą i innymi), że kierują nami emocje. Jeśli jednak pragniemy się wzbogacić, to z pewnością nie zrobimy tego hurtowo. Nikt nie przeskoczy do wyższej klasy społecznej dzięki „patriotyzmowi zakupowemu”. Nie wierzę w lepsze usługi publiczne, w korzystniejsze ceny, a i co do miejsc pracy mam wątpliwości, chociaż tutaj należałoby się zastanowić, czy w ogóle należy się czymś takim przejmować. Nie ma czegoś takiego jak wspólna kieszeń Polaków. Dlatego jeśli już decydujemy się nabyć produkt wyłącznie ze względu na kraj pochodzenia, otwarcie mówmy, że robimy to z dobrego serca.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka