Wczoraj o godz. 22-giej - naszego czasu - rozpoczęła się ceremonia otwarcia letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie.
Ceremonia była inna, niż dotąd obserwowane. Było uroczyście, ale i swojsko kulturowo oraz bez zbędnych: egzaltacji i napuszenia.
Wybitny aktor - Kenneth Branagh - recytował i przewijał się w części historycznej. Mieliśmy sielskie obrazki wsi spokojnej.., aby przejść do uprzemysłowienia - blasków i jego ciemniejszych stron, które jednak przekuto w koła olimpijskie.
Królowa Elżbieta II pierwszy raz - w czasie swego długiego panowania - dała się namówić do wystąpienia w wyreżyserowanej scence filmowej / z "Jamesem Bondem"/.
Było sporo - znanej i lubianej - muzyczki - np. Beatlesów, Stonesów i wielu innych.
Gdy orkiestra zagrała motyw z filmu "Rydwany ognia", ukazał się też "Jaś Fasola" - ze swoim zwykłym zachowaniem oraz minami zadowolego z siebie - głuptaska - narcyza.
Było - również - to, co zawsze, czyli przemarsz ekip sportowych. Naszą ekipę poprowadziła Agnieszka Radwańska. Wyglądała pięknie i elegancko /Aga nie odmówiła sobie zawieszenia na ramieniu torebki - to jej ulubiony element damskiej garderoby/. I w konkurencji na prezentację, zdecydowanie wygrała ze swą konkurentką z kortów tenisowych, Marią Szarapową /prowadzącą ekipę rosyjską/ - dziewczyną piękną, acz wieżą. Oby i na korcie Radwańskiej poszło tak, jak podczas ceremonii otwarcia Igrzysk.
Potem oficjalnie otwarto imprezę i zapalono inaczej - niż zwykle - znicz olimpijski. Każda ekipa sportowa miała w tym swój udział, bo też każda wnosiła na stadion kawałek miejsca po podpalenia. A ogień podłożyła grupa młodych - rokujących... - sportowców brytyjskich.
Ogień zapłonął, a rozbawionej publiczności i sportowcom zaśpiewał Paul McCartney. I pewnie był mocno przejęty, bo jego głos nie brzmiał tak, jak kiedyś, ale i tak było to wzruszające.
Teraz Olimpiada jest we władaniu sportowców. I oby oni też dostarczyli nam wielu wzruszeń.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
