marek.w marek.w
1680
BLOG

Lekcja Afganistanu

marek.w marek.w Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 95

Nr. 1 - Czasem się zdarza, że  za prawo do bycia wolnym trzeba chcieć i umieć walczyć, w innym przypadku zostaje się niewolnikiem. Life is brutal... gdy nadszedł czas Wielkiej Próby, Polacy aż za dużo wylali krwi w walce o Niepodległość. Później, siedząc w Obozie Pokoju pod butem Imperium Zła, potrafiliśmy pogonić WSZYSTKIE kolejne rządy w PRL. Afgańczycy, pozornie lud żyjący walką w rzeczywistości  poddał się prawie bez walki bandzie rzeźników,  o których  szubienica płacze rzewnymi łzami. Oczywiście wszyscy zwalają winę na Amerykanów lub Zachód, no bo jak mogą ich zostawić i nadal nie walczyć o ich życie w miarę wolnym kraju ? No więc pytam się uprzejmie - a niby dlaczego chłopaki z dalekiego kontynentu mają przelewać krew za ich wolność, czy im wszystkim zabrakło honoru i klejnotów rodzinnych, aby SAMI zabrali sie do roboty? Czy to za mało, gdy przez 20 lat obcy ludzie dają hojnie swoja krew oraz wielkie pieniądze ( ok. 40 mld $ rocznie, czyli więcej niż PKB Afganistanu), ile jeszcze lat mieli ZA DARMO to robić?

Nr. 2 - obecne wydarzenia to faktycznie  Wielka Pieśń Chwały Amerykańskiej Armii !  Bo sami pomyślcie - przez ostatnich parę lat w Afganistanie było ok. 2500 liniowych żołnierzy amerykańskich, którzy walczyli z Talibami, nie tracąc ANI JEDNEGO CZŁOWIEKA w boju.  Talibowie, których liczbę ocenia sie na 70-80 tys. luda po doświadczeniach poprzednich walk tak się ich bali, że nie wysuwali nosa ze swoich kryjówek.  Nie potrafili zająć żadnego z ok. 400 większych miast czy osiedli, co najwyżej po cichu mordowali lub podkładali miny na drogach.

Teraz gdy te "szejtany" odeszły, Talibowie rzucili się na 100 razy liczniejszą armię Afgańską i piorą ich, aż wióry lecą, zajmując kolejne wielkie miasta. Czyli to nie odwagi im brakło, tylko widzieli, że z nowocześnie zorganizowanymi i dowodzonymi żołnierzami nie mają szans, o czym sie przekonali przez wiele lat przegrywanych walk. Co ciekawe, nie decydowało uzbrojenie, skoro Amerykanie, odchodząc pozostawili je rządowym wojskom, które teraz uciekają, porzucając nowoczesny sprzęt.

Niestety wizerunkowo jest to wielka strata,  ci sami liczni wrogowie, którzy od 20 lat darli szaty nad podbitym przez Okupantów Afganistanem, teraz nagle leją krokodyle łzy nad strasznym losem porzuconego Narodu... oczywiście można było tego uniknąć, gdyby amerykańskie instytuty władzy nie były tak zbiurokratyzowane i pozbawione elastycznego myślenia. Już dawno temu przedstawiłem sposób na wygranie tej wojny, no ale kto tam mnie czyta ? :-)

Nr 3 - Wystarczyło  utworzyć armię najemników z narodów skłóconych śmiertelnie z Pasztunami,  jak Uzbecy, Tadżycy czy Hazarowie, która przy liczebności do 50 tys. ludzi prowadziłaby operacje ofensywne w legowiskach Talibów ( zamiast wycofanych NATO-wskich żołnierzy). Należałoby uzbroić ich w broń nowego kalibru 6,8 mm, aby Talibowie nie mieli do nich amunicji nawet po zdobyciu jakiejś sztuki. Armia ta dowodzona by była przez amerykańskich oficerów na wyższych szczeblach i wsparta  przez lotnictwo bojowe oparte na starych Herkulesach wyposażonych w bomby kierowane na laserowy znacznik będący na wyposażeniu sekcji wsparcia wśród oddziałów najemników, złożonej początkowo z komandosów amerykańskich. Mogą one latać całymi dniami z wielotonowym ładunkiem bomb wysoko ponad zasięgiem ręcznych wyrzutni plot i niszczyć każdy wskazany cel.

Jednym z ważnych zadań najemników byłoby aresztowanie starszyzny plemiennej na terytoriach działań Talibów i wysyłanie ich do obozów jenieckich w północnych stepach aż do czasu całkowitego uspokojenia sytuacji. W ten sposób afgańscy najemnicy mieliby pracę, na której się znają i kochają, Talibowie mieliby zajęcie u siebie, a Zachód święty spokój. Oszaleli Lewacy straciliby zainteresowanie, skoro to jakieś dzikusy walczą za sobą, a nie Biali Ludzie podbijają kolonię. Koszty działań byłyby o wiele niższe, a mogłyby trwać do końca świata i jeden dzień dłużej :-) Od czasu do czasu można by pytać Pasztunów, czy im się nie znudziło wykrwawiać bez sensu. No, ale do tego trzeba myśleć niekonwencjonalnie...

Nr 4- Sąsiedzi, jak Rosja, Iran czy trochę Chiny mieli masę frajdy obserwując , jak przez lata Amerykanie i ich sojusznicy ( np. Polacy), męczą się latami walcząc o wolność i pokojowy rozwój Afgańczyków właściwie bez żadnego interesu własnego. A nawet po cichu wspierając Talibów, a teraz nagle obudzili się z ręką w nocniku. Duża część ludności zaczyna w panice uciekać za granicę, a to dosyć ludny kraj, ok. 38 mln. Już odczuwamy nacisk na granice europejskie, a to przecież nikły procent zbiegów. Eksport heroiny bez żadnej, nawet miernej kontroli zwiększy się bardzo, a trafi znów do sąsiadów, tylko nikły strumień pójdzie dalej. W końcu Rosja jest największym rynkiem zbytu hery na świecie, a dzięki korupcji biznes narkotykowy ma się świetnie. Talibowie już zaczynają przenikać do sąsiadów, niosąc fanatyczny Islam i nikt nie wie, jak bardzo rozwinie się ich ekspansja. I na koniec, w środku Azji powstaje "czarna dziura", w stylu i mentalności wczesnego Średniowiecza. Oj, niejeden jeszcze gorzko zapłacze za tymi Imperialistami !



marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka