marek.w marek.w
206
BLOG

Realpolityk na Alasce

marek.w marek.w Polityka Obserwuj notkę 11

Aby lepiej zrozumieć implikacje wynikające z okoliczności spotkania Prezydenta z Carem na Alasce, warto wziąć pod uwagę szerszą,  globalną strategię  najważniejszych graczy. Gdy w 2021 r. Putin zdecydował się na "krótką, zwycięską wojenkę" z Ukrainą, dysponował potężnym zapasem waluty, wynoszącym ok. 1 tryliona $, zdobytym przez 20 lat sprzedaży ropy i gazu po wysokich cenach. Dodatkowo na składach czekały tysiące pojazdów pancernych i miliony pocisków pozostałe po Imperium, zaś wszelkie raporty wywiadu mówiły o kiepskim przygotowaniu Ukrainy, a pośrednio Zachodu do odparcia agresji.

Aktualnie, po 3,5 roku ciężkiej wojny na wyniszczenie, gdy raporty okazały się nic nie warte, poduszka finansowa wyczerpała się, zapasy po Imperium spaliły się w ogniu morderczych walk, zarówno gospodarka, jak i wojsko stanęły w obliczu wyczerpania rezerw zarówno ludzkich jak materialnych, a przecież wojna coraz bardziej się rozpala. Jedynym realnym wyjściem dla Putina jest prowadzenie maksymalnie mocnej ofensywy w nadziei na  wcześniejsze załamanie się ludzkich rezerw  Ukrainy,  która przecież posiada bez porównania mniejszą liczbę ludzi zdolnych do noszenia broni od Rosji. Co prawda taktyka "mięsnych szturmów" kończy się potwornymi stratami, jednak Carów nigdy nie obchodziło, ilu "rabów" polegnie dla zwycięstwa. W obliczu nadchodzącego krachu gospodarki jest to klasyczny wyścig z czasem.

Dlatego jest oczywiste, że każdy, nawet krótki  rozejm zbrojny jest niekorzystny dla Rosji,  ponieważ pomoże zreorganizować ukraińską armię, uzupełnić stany w wykrwawionych oddziałach i zgromadzić zapasy broni oraz amunicji. Z drugiej strony to właśnie rozejm jest głównym celem wszelkich wysiłków Prezydenta Trumpa, który przecież obiecał jego osiągnięcie natychmiast po objęciu władzy! Łatwo więc przewidzieć taktykę Putina, który będzie dążył do przekonania Prezydenta do przyjęcia własnych warunków rozejmu, absolutnie nie do akceptacji przez Ukraińców. Wtedy będzie można triumfalnie ogłosić, że to Ukraińcy prą do dalszej wojny wbrew pokojowym dążeniom Rosji i dlatego Trump powinien albo zmusić ich do pokoju, albo wycofać się ze wszelkiej pomocy dla tak "niewdzięcznego" Narodu, a także znieść niesprawiedliwe sankcje nałożone na Rosję.

Pozornie jest to bardzo niebezpieczna taktyka dla Ukrainy i wspierających ją państw, ponieważ może doprowadzić do drugiego Monachium lub Jałty,  czyli do decydowania przez Mocarstwa o losie mniejszych Narodów bez pytania się ich o zdanie i pozwolenie. Jednak wcale nie jest to takie proste, jak wielu spanikowanych "zafców" lamentuje. Nawet zakładając, że Trump jest skutecznie szantażowany przez Rosjan, co wielu z nas brzydko podejrzewa, istnieją okoliczności, praktycznie całkowicie blokujące takie rozwiązanie. Po pierwsze, ostatnio Trump pojął wiele posunięć, bardzo szkodliwych dla Rosji, jak wyrzucenie jej z południowego Kaukazu, zmuszenie Indii do bardzo poważnego ograniczenia importu rosyjskiej ropy czy postawienia Brazylii "oferty nie do odrzucenia" : albo wspieracie Rosję, albo USA, które są waszym najważniejszym partnerem gospodarczym. Już nie mówiąc o namówieniu OPEC do znacznego podwyższenia produkcji ropy, co mocno obniżyło jej cenę. Wygląda więc na to, że ten ewentualny szantaż wcale nie jest tak skuteczny.

Co ważniejsze, pojawia się pytanie, czy Trump nawet w przypadku przyjęcia warunków Putina jest w stanie zmusić Ukrainę i państwa ją wspierające, czyli głównie Europę, do kapitulacji! Skoro praktycznie wycofał się z pomocy dla Ukrainy, zastępując ją sprzedażą niezbędnych materiałów wojennych opłacanych przez Europę, sam pozbawił się dźwigni nacisku. Jeśli nawet przeforsuje w Kongresie ewidentną zdradę nie tylko Ukrainy, ale najlepszych sojuszników Ameryki od wielu dekad, stanie wobec o wiele poważniejszej przeszkody. Otóż przez te lata ciężkiej wojny na swoim terytorium, a szczególnie wobec otwartej groźby Trumpa porzucenia Europy,  Decydenci Europejscy zdecydowali się na najbardziej kardynalną zmianę polityczną  od czasów II w.św. Państwa Europy postanowiły porzucić dawną pokojową i wygodną postawę opierania się o potęgę Ameryki i same znów powróciły do zbudowania własnej siły zbrojnej, zdolnej do poradzenia sobie z agresorem, czyli Rosją. Temu służy decyzja o zwiększeniu wydatków wojskowych do 5% PKB, jeszcze do niedawna niesłychana, którą społeczeństwa przyjęły z zadziwiającym spokojem.   

Oczywiście ta zmiana nie odbędzie się tak szybko, zbyt wielka jest inercja polityczna i gospodarcza Europy, jednak już teraz Unia wraz z W.B po raz pierwszy od dekad wystąpiły na globalnej scenie jako samodzielny Gracz ciężkiej wagi, który jest zdolny do realizacji trudnych zadań, jak samodzielne i skuteczne wsparcie Ukrainy w jej walce z rosyjską agresją. Trzeba pamiętać, że gospodarka Europy co najmniej 10 razy przewyższa rosyjską i jest w stanie produkować coraz więcej broni, gdy Rosjanie odwrotnie, będą mieli coraz większy kryzys gospodarczy i przez to militarny. Jak Europa potrafi się sprężyć w obliczu wielkiego zagrożenia, mogliśmy obserwować przy błyskawicznym przestawieniu się z dostaw rosyjskiego gazu na innych oferentów, w tym Amerykę. Chciałbym jeszcze raz podkreślić chyba najważniejszą rzecz - czołowi europejscy politycy zwarli szeregi i podjęli bezpredensową decyzję o  przywróceniu dawnej Europejskiej potęgi bez zwracania uwagi na koszty,  zarówno finansowe jak i społeczne. Dlatego Rosja Putina znów w sposób zaskakujący znalazła się wobec zupełnie innego rywala, niż do niedawna sądziła.

Pominąłem w bieżącej analizie Chiny i innych ważnych światowych graczy, jednak wymagają oni osobnego, obszernego tekstu. Natomiast podsumowując, warto podczas obserwacji pozornie tak ważnego spotkania mieć na uwadze wymienione przeze mnie okoliczności, które zasadniczo wpłyną na jego REALNĄ wartość, niezależnie od rezultatu.

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka