Rosja - Rosja jest o tyle ciekawym obiektem analiz, iż można z prawdziwą fascynacją oglądać, jak Klika Czekistów na czele z Carkiem pracowicie i konsekwentnie rozwala państwo, które pozostało po katastrofie Moskiewskiego Imperium. Przy czym nie jest to żadne chciejstwo z mojej strony, tylko twarda, obiektywna prawda, która o dziwo zaczyna dochodzić nawet do zakutych kremlowskich łbów. Niestety żyję tak długo, że pamiętam czasy sprzed 50 lat, gdy Imperium było o szczytu potęgi i trzęsło całym globem, na szczęście od tego czasu zaczął się równomierny spadek jego potęgi, do obecnych czasów, gdy ogryzek Imperium miota się w pułapce utworzonej na własne życzenie.
Po 4 latach wojny na wyczerpanie ze zbuntowaną prowincją front zastygł w sytuacji bardzo podobnej do okopów I w.św, ponieważ powtórzyła tamta sytuacja militarna, czyli niemożność przebicia obrony przeciwnika z braku sprzętu do ataku, z tym, że wtedy decydującą bronią defensywną był karabin maszynowy, a teraz jest dron kamikadze. Dlatego ciężar działań przeniósł się na arenę wojny gospodarczej, politycznej i niszczenia zaplecza, a w tych rejonach Rosja zaczyna coraz bardziej PRZEGRYWAĆ. Zacznijmy od polityki międzynarodowej - w bezpośrednim zderzeniu z całą potęgą Zachodu, choć kiepsko wykorzystywaną, Rosja została zmuszona do oparcia się na jedynej potędze niezależnej od Zachodu, czyli Chinach. W krótkim czasie było to sensowne posunięcie, ponieważ bez chińskiej pomocy już dawno by wojnę przegrała. Jednak teraz wreszcie doszło do głów "kremlowskich geniuszy" jaką za to cenę trzeba zapłacić, ponieważ Rosja stała się WASALEM Chin, coraz bardziej bezwzględnie wykorzystywanym, inaczej mówiąc zmieniła status z paliwowej przystawki do Zachodu na paliwową przystawkę do Chin. A Cesarz Chin to zupełnie inny GRACZ od miękiszonów z Zachodu :-)
O wiele za późno Kreml rozpoczął próby wyplątania się z tej pułapki, czego jesteśmy świadkami obserwując podróż Putina do Indii, zakończoną faktyczną porażką. Indie nie mają ani sił, ani ochoty wspierać Carka w jego próbach zerwania się z chińskiej smyczy. Na placu boju pozostał już tylko Najwspanialszy Prezydent Ameryki, który nadal marzy o Wielkim Resecie, czyli zastąpieniu Chin Ameryką. Jak na razie jedynym realnym efektem "kombinacji alpejskich "Trumpa jest niespodziewane zbliżenie się zaniepokojonych możliwą zdradą wasala Chin do Zjednoczonej Europy. Przy czym uważam, że Chiny trzymają Rosję zbyt mocno, aby Trump miał jakieś szanse, co bezpośrednio wynika z przyczyn gospodarczych.
W 25 r. w stanie gospodarki Rosji dokonał się wielki przełom, który będzie bardzo trudno odkręcić. Pod skoordynowanym uderzeniem ciągłego spadku cen ropy i gazu, coraz ostrzejszych sankcji i morderczych uderzeń ukraińskich dronów na rafinerie i porty eksportujące ropę nastąpił gwałtowny spadek dochodów budżetu, połączony z coraz większymi wydatkami na wojnę. Konkretnie ceny sprzedaży ropy Urals spadły do 40$/baryłkę również dzięki konieczności udzielania wielkich upustów dla Indii I Chin, jedynych pozostałych klientów, czyli o ok.30 % mniej, niż w poprzednich latach wojny. Oznacza to powstanie dziury budżetowej sięgającej 20 % w przyszłym, 26 r., dziury, której nie ma czym zapełnić, ponieważ NIKT na świecie ani myśli dać Rosji kredyt czy pomoc finansową na czele z Chinami. Przypomnę niedawną wiernopoddańczą wizytę Putina w Pekinie, gdzie żebrał o 100 mld$ na wojnę i został uprzejmie wysłany na drzewo. Oczywiście także Trump mimo najlepszych chęci nie może wesprzeć amerykańskimi kredytami zbankrutowanej Rosji, tego dowcipu nawet w obecnej Ameryce nikt by nie zrozumiał :-)
Przy czym naprawdę ciekawe czasy zaczną się dla Rosji dopiero od następnego roku, ponieważ Kreml musi przecież zdobyć forsę na dalszą wojnę, a przychody z ropy i gazu gwałtownie maleją.Co gorsza, po wielu dekad rabunkowej gospodarki w najlepszym rosyjskim stylu % trudno dostępnych, a przez to drogich odwiertów paliw, w których koszt wydobycia dochodzi do 45$/baryłkę, czyli przekracza cenę eksportu, gwałtownie się powiększa, osiągając 60%. Powtarza się więc dokładnie mechanizm, który doprowadził do bankructwa i rozpadu Sowieckiego Imperium, tylko znacznie gorszy, ponieważ Sojuz nie prowadził wtedy wieloletniej wojny na wyniszczenie, a jego potencjał był bez porównania większy. W tej sytuacji Kreml ma dwa sposoby dalszego finansowania wojny, oprócz zwykłej, gwałtownej dewaluacji rubla do np. 120 rubli/$, co w gruncie rzeczy niewiele da. Jednym jest masowy dodruk rubli, aby banki wykupiły za nie państwowe obligacje, ale to oznacza początek galopującej inflacji, drugim sięgnięcie głęboko do kieszeni obywateli, poprzez podniesienie podatków, wszelkich opłat i kar oraz faktyczne wydojenie oszczędności na kontach ludzi i firm. Aktualnie rząd sięgnął po oba sposoby, ale dla obrony przed bankructwem trzeba będzie w 26 r. użyć je w bez porównania większym i ostrzejszym zakresie.
Co ważne, nawet zakończenie walk na froncie wcale nie poprawi sytuacji Rosji! Trzeba będzie odesłać do domów setki tys. zdziczałych po latach walk "orków", na dokładkę zabierając im większość zarobków, skoro już nie walczą. Oznacza to rozlanie się po całej Rosji hord ludzi, którzy przywykli do używania broni, także przeciw swoim, a to oznacza sytuację, przy której osławione lata dziewiędździesiąte z szalejącymi gangami wydadzą się przedszkolem. Ogromnie rozbudowany przemysł zbrojeniowy musi pracować dalej, bo nie potrafi przestawić się na produkcję cywilną, a przecież trzeba także odbudować składy sprzętu i magazyny amunicji. A to oznacza dalsze wyrzucanie wielkiej części budżetu w błoto, gdy gospodarka cywilna i infrastruktura będzie się sypać coraz szybciej. Do tego dojdzie coraz większy brak rąk do pracy, gdy ponad milion mężczyzn zginęło lub zostało inwalidami, a drugie tyle uciekło z kraju. Natomiast nadzieje na powrót tłustych lat dzięki eksportowi drogich paliw można pochować, bo po pierwsze cena ropy i gazu na pewno pozostanie niska na skutek nadprodukcji, a po drugie ci, którzy zajęli miejsce Rosjan na rynkach światowych, na pewno nie pozwolą się z nich wypchnąć, a to są potężni gracze, jak USA czy Arabia Saudyjska.
W tej sytuacji ostatnim kołem ratunkowym dla Putina stało się przekupienie Trumpa, aby zmusił Ukrainę do kapitulacji, cofnął sankcje, zablokował przekazanie przez Europę 140 mld$ Ukrainie na wojnę i rozpoczął robienie biznesów z Rosją, czyli to, co jest sensem tzw. Planu Pokojowego Trumpa (napisanego w cyrylicy). Niedługo się przekonamy, w jakim stopniu ten "rozpaczliwiec" uda się Kremlowi przeprowadzić, ja stawiam na faktyczne jego fiasko, ponieważ Europa stała się już teraz zbyt silnym graczem, aby dopuścić do tak ciężkiej własnej porażki po 4 latach wojny z Rosją.
ps. niestety, ale temat znów mi się rozrósł i dlatego Chiny płynnie przejdą do cz. III
Inne tematy w dziale Polityka