Właściwie w każdym rodzaju ludzkich działań obowiązuje twardsze od grawitacji prawo – nie ma niczego za darmo! Każde działanie oprócz skutków pozytywnych wnosi nowe problemy i utratę wielu dotychczasowych wartości. Chyba nigdzie tak dobitnie nie widać tego, jak podczas analizy zmian cywilizacyjnych. Tutaj natrafiamy też na niezwykłe pozornie paradoksy.
Jednym z podstawowych kierunków zmian w przemianie cywilizacji łacińskiej było stopniowe przeniesienie uwagi ze spraw religijnych, reprezentowanych przez Kościół w kierunku Człowieka, jego interesów i praw. W ciągu wieków zmian osiągnęliśmy poziom najlepiej wyrażany gromkimi hasłami: "Człowiek miarą wszechrzeczy" czy "Człowiek to brzmi dumnie"! Jednym słowem ręce same składają się do oklasków, gdybyż nie te paradoksy...
Wszyscy chyba znamy "Księgę Hioba" i uznajemy ją za jedną z mroczniejszych biblijnych opowieści o niezawinionych cierpieniach sprawiedliwego człowieka. Tymczasem w gruncie rzeczy jest to jedna z najbardziej optymistycznych ksiąg w całej Biblii! Bo tak naprawdę o czym ona mówi? Oto dwie największe we wszechświecie potęgi, Pan Bóg i Szatan toczą bój o Jednego człowieka! To on jest arbitrem, faktycznym decydentem ich rywalizacji! Im zaś ewolucja cywilizacji wyżej wynosiła Człowieka, tym mniej ważny stawał się jego los i tym mniej kogokolwiek obchodził, aż wreszcie po unikalnych i bezprecedensowych osiągnięciach stanął nagi i bezbronny wobec niezmierzonego Kosmosu, którego obojętności i bezlitosnej ciszy żadne Piekło nie dorówna...
W dawnej chrześcijańskiej cywilizacji Człowiek znał odpowiedź na wszystkie ważne dla siebie pytania, wiedział, jak powstał świat, jak wygląda, jaki jest cel jego życia, co go czeka po śmierci. Odpowiedzi udzielali mu Kapłani, powołując się na Księgę. Następnie nadeszła nowa cywilizacja, której symbolem stał się Uczony i on zaczął badać oraz objaśniać świat według ścisłych procedur wypracowanych przez wieki doświadczeń. Osiągnięty przez naukę sukces przeszedł wszelkie oczekiwania. Szczególnie udała się detronizacja Kapłanów jako kasty dysponującej wiarygodnymi wiadomościami o świecie i jego sprawach. Jednak po tych wszystkich zwycięstwach rozumu nad zabobonem okazało się, że w podstawowych kwestiach interesujących człowieka każdy uczciwy Uczony musi na zadane pytanie odpowiedzieć – nie wiem! lub co najwyżej – przypuszczam, ale nie mam dowodów... Obecnie nauka z niechęcią się przyznaje, że nawet co do znajomości materialnego świata, to coś niecoś wie o 5-7%, reszta to tzw. "ciemna materia" i "ciemna energia". Te piękne nazwy kryją zwyczajną bezradność poznawczą, jeszcze tylko "ciemnych mocy" brakuje... A co dopiero mówić o innych pytaniach, np. co było przed Big Bangiem, jak powstało życie, jaki jest sens życia, co jest po śmierci?
Nasi przodkowie z poprzedniej, "zacofanej" cywilizacji rozumieli i akceptowali obraz świata przedstawiany przez Kościół. Było jasne, że na nieruchomej Ziemi, w centrum świata żyją ludzie, nad nimi kręcą się Niebiosa, a poza nimi Niebo, natomiast poniżej pod stopami mamy Piekło. Obraz ten był jasny, zrozumiały i naturalny, jednak przyszli Uczeni i cały ten porządek rzeczy się rozpadł.
Teraz dzięki instrumentom, które by się dawnym Astronomom w najdzikszych snach nie pojawiły wiemy, że żyjemy na pyłku krążącym wśród trylionów Słońc rozmieszczonych w milionach Galaktyk, a całą tą wspaniałość nic nie obchodzi jakaś tam Ludzkość. A potem się dziwimy, iż kliniki odwykowe oraz szpitale psychiatryczne przeżywają oblężenie...
Inne tematy w dziale Kultura