marek.w marek.w
235
BLOG

Niemieckie Reparacje Wojenne

marek.w marek.w Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 4


 Najnowsza afera z Niemieckimi Reparacjami wpisuje się organicznie w zasadniczą strategię Prezesa Kaczyńskiego dotyczącą stosunków z Unią Europejską, w każdym razie trudno inaczej ją wytłumaczyć.


Sama inicjatywa powtórnego  zażądania odszkodowań za straty wywołane niemiecką okupacją  jest stara jak świat i wielokrotnie wykorzystywana w politycznych celach, ponieważ działa zazwyczaj skutecznie dla zwierania szeregów i podnoszenia ducha zwolenników. Przy czym nie ma najmniejszego znaczenia, iż samo żądanie nie ma żadnej szansy na sukces. Dla porównania przytoczę parę wcześniejszych przykładów takich działań;




W poprzedniej dekadzie Erika Steinbach szefowa Związku Wypędzonych wystąpiła z głośnym żądaniem odszkodowań za wysiedlenie Niemców po wojnie.  Rządząca w Niemczech CDU cynicznie rozgrywała tę kartę dla zwiększenia liczby wyborców, doskonale wiedząc, że żadnych odszkodowań ani Polska, ani żaden inny kraj nie zapłaci. W końcu Steinbach skierowała skargę do Trybunału w Strasburgu, na co zareagował Prezydent Warszawy Lech Kaczyński, pokazując straty samej Warszawy, spalonej przez Niemców po Powstaniu Warszawskim w 44 r. Trybunał odrzucił z miejsca żądania Związku Wypędzonych, a rząd niemiecki zorientował się, że straty wizerunkowe Niemiec w tej aferze znacznie przewyższają wszelkie zyski wyborcze CDU/CSU. Sprawie po cichu ukręcono łeb i to był praktyczny koniec kariery Steinbach...




Jak zwykle najważniejszy w tej aferze był kontekst polityczny - ponieważ Niemcy w tym czasie były głównym wspierającym europejskie ambicje Polski, wracającej na Zachód po długich dekadach spędzonych jako wasalne państwo w Imperium Sowieckim, rząd Niemiec uznał, ze może sobie pozwolić na mały zgrzyt w bardzo dobrych po za tym stosunkach. Ponieważ samo żądanie pieniędzy od Polski przez Ziomkostwa miało znaczenie wyłącznie symboliczne, władze Niemiec pochopnie uznały, że Polacy w imię globalnej strategii przełkną tą łyżkę dziegciu. W realu okazało się, że nie tylko Polacy, ale też inne narody europejskie wcale nie zapomniały o wyczynach Niemiec w II w.św. i trzeba było szybciutko wycofać się z fatalnej dla Niemców taktyki.




Następnym ciekawym przykładem jest słynne żądanie  wypłacenia przez Polskę 65 mld $ odszkodowania za straty poniesione przez Żydów w rezultacie  II w.św.  Cała ta afera jest jeszcze ciekawsza z uwagi na pełną absurdalność sytuacji. Grupa cwanych Żydów ( podobnych im nie brakuje zresztą w żadnym innym Narodzie) zrobiła sobie szopkę, doskonale wiedząc, że to wszystko pic fotomontaż, bo po pierwsze nie ma żadnej siły na świecie, która by poparła ten geszeft z Izraelem na czele! po drugie chciałbym widzieć prawną drogę dla uzyskania tych pieniędzy, nie mówiąc o polskim rządzie, który by zgodził się na udział w podobnej aferze.


Jedynym celem tej hucpy było podbudowanie statusu tej Grupy wśród Środowiska zapalczywych, antypolsko nastawionych Żydów, głównie Nowojorskich i pewnie by skończyła się, jak reszta takich jednodniowych sensacji, gdyby nie stanowiła  wspaniałego prezentu dla polityków i publicystów polskiej Prawicy.


Do dziś mit 65 mld używany jest do rozdzierających serce każdego bogobojnego Polaka opowieści, jak to antypolski rząd Tuska dogadywał się z Władcami Świata w celu ograbienia Nas z prawdziwej fortuny. Przy tym żadnej roli nie grał prosty fakt, że cała sprawa była po prostu abstrakcją, w końcu wiadomo, że nie takie rzeczy ciemny lud kupi....




Obecne żądanie Reparacji od Niemców wpisuje się w  poprzednie przykłady choćby stopniem realności, która jest zerowa, identycznie, jak w przypadku wcześniej opisanych, o czy zresztą dobrze wie sam Prezes jak i jego doradcy od spraw międzynarodowych. W końcu jeszcze rządy PRL zrezygnowały z dalszych roszczeń, co zostało zapisane w traktatach wówczas zawartych. Co byśmy nie myśleli o  ówczesnych komunistycznych władzach, III RP jest prawną kontynuatorką uzgodnień międzynarodowych zawartych przez PRL i praktycznie dla zmiany niewygodnych dla Nas obecnie traktatów trzeba by zakwestionować cały porządek prawny odziedziczony po PRL. Co gorsza, taki precedens z miejsca podważa podstawy prawne funkcjonowania nie tylko Unii, ale wzajemnych stosunków w całej Europie, bo wzajemnych pretensji i żądań wynikających z potwornej historii I połowy XX w. wystarczy dla rozwalenia Europy. Jasne jest, że nikt w Europie dobrowolnie nie otworzy tej Puszki Pandory, zresztą w imię jakich racji?




Jaki jest więc cel podobnego manewru akurat teraz?


Oczywisty jest cel wewnętrzny, jego własny Lud, starannie wychowany od lat, jest wręcz zachwycony tą inicjatywą, kolejny raz Prezes udowadnia, że dba o polskie interesy! W końcu wydobycie od odwiecznych wrogów kupy kasy to szczyt szczęścia. Również stawia to Totalną Opozycję w niewygodnej sytuacji, szczególnie uwzględniając brak koordynacji poszczególnych wypowiedzi ( szczerze mówiąc, prawie każdy jej członek opowiada na dowolny temat, co mu w duszy gra, nie zważając na utrzymanie wspólnego tonu wypowiedzi, co znakomicie można wykorzystać, przedstawiając poszczególne co bardziej odlotowe wypowiedzi jako ogólne stanowisko). W rezultacie szeroko promowane kuriozalne wypowiedzi europoseł Thun und Hohenstein mogą służyć jako klasyczny przykład "opcji niemieckiej", czyhającej na naszą Ojczyznę.


Pod tym kątem można tylko podziwiać kolejny manewr polityczny mistrza, gdyby nie parę podstawowych pytań...




Dla każdego analityka jest chyba oczywiste, że najnowsza akcja polskiego rządu wpisuje się w ciąg działań obliczonych na osłabienie relacji Polski z Niemcami, a szerzej z całą Unią Europejską, co potwierdza zresztą coraz gorętszy spór z prezydentem Macronem, czyli faktycznie Francją, drugim filarem Unii. Kierunek działań jest oczywisty, jednak pozostaje pytanie o końcowy cel, czy chodzi tylko o separację Polski z unijnych więzów, przeszkadzających rządzić "po bożemu", czy o wyjście Polski z Unii ( Polexit), o którym pisałem w poprzednim tekście. Odpowiedzią o faktycznych intencjach władz będzie dalszy ciąg posunięć rządu w sprawie Reparacji. Jak dotychczas, cała sprawa rozgrywa się na płaszczyźnie pijaru i gromkich oświadczeń,   jeśli do gry włączą się prawnicy i zaangażują międzynarodowe instytucje, prawie pewna stanie się opcja Polexitu. 


Wiadomo, że spory o dużą kasę wywołują maksymalne emocje i świetnie służą dla mobilizacji zwolenników oraz pokazania Wrogów, zarówno wewnętrznych jak za granicą. Taktyka ostatecznego skłócenia z Unią oraz Totalną Opozycją na podstawie słusznie należnych Nam wielkich pieniędzy może być najskuteczniejszą ze wszystkich dostępnych rządowi.




Chyba nie muszę tłumaczyć, jak bardzo ta strategia Polexitu poprzez taktykę żądania Reparacji jest niebezpieczna, wręcz tragiczna dla Polski, dlatego sadzę, że ten scenariusz jest mało prawdopodobny, w końcu chyba każdy członek  władzy to rozumie....pozostaje tylko jedno pytanie, na które na razie nie mam odpowiedzi - jak bardzo zdeterminowany jest faktyczny Władca Polski na drodze osiągnięcia założonych celów?




--


marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka