Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski
244
BLOG

Szwindel Sweden czyli kokaina jest lepsza od viagry!

Krzysztof Edward Mazowski Krzysztof Edward Mazowski Kultura Obserwuj notkę 0
Kiedyś mówiło się o szwedzkim modelu, szwedzkim standardzie, szwedzkiej jakości. I wszyscy zazdrościli Szwecji i Szwedom. Dziś nowym pojęciem zdobywającym coraz szersze uznanie na świecie jest szwedzki kryminał. Nie to żeby kryminał był w Szwecji, nie, chodzi tym razem o literaturę i jej mniej ambitny odprysk w postaci szwedzkich kryminałów, czyli literatury wagonowej, która uważana jest przez czytelników na świecie za arcydzieła. Zdaniem autorów tych kryminałów w Szwecji jest jednak kryminał.

Szwedzkie kryminały tłumaczone są na wiele języków i mają wielomilionowe nakłady. Ich autorzy zarabiają więcej niż kiedyś ABBA, a na pewno więcej niż Volvo, które notuję coraz większe straty… Jak trafiły w świat to i oczywiście do Polski, która teraz bardzo jest światowa i nie przegapi niczego, co się na świecie konsumuje – coca coli, hamburgerów, Hollywoodu… Oj, ale to przecież amerykańskie… No cóż, wszystko, co amerykańskie już jest i będzie i zaczyna być pomału nudne, więc teraz może pora na coś innego, a jeżeli na świecie uznano i zaczytano się w szwedzkiej literaturze wagonowej to niech ona trafi i do polskich wagonów, pod polskie strzechy. Trafia, i to w samą dziesiątkę usadawiając się od razu na czołowych miejscach list czytelniczych bestsellerów. Przykład? Stieg Larsson „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” i Jens Lapidus „Szybki cash” to dwie pozycje warte odnotowania i dość typowe dla nowej fali szwedzkiej literatury.

Jeden ze szwedzkich recenzentów zauważył, że co prawda „szwedzkie kryminały” sławią szwedzką literaturę i podnoszą jej prestiż na świecie to jednak równocześnie obniżają prestiż Szwecji na świecie, odsłaniając ciemne strony kraju, który dotąd wydawał się wszystkim najjaśniejszym ze wszystkich krajów, gwiazdą przewodnią demokracji i praworządności. No właśnie. I tu zaczynamy mieć do czynienia ze szwedzkim kryminałem w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Pytanie, jak dotrzeć do umysłów w kraju uformowanym przez kilkadziesiąt lat przez socjaldemokratyczne, a w każdym razie poprawne politycznie środki masowego przekazu, w kraju, w którym wszystko jest białe i najlepsze, ludzie uczciwi, a politycy nie wiedzą, co to jest korupcja? Jak przemycić publicystyczne tezy? Odpowiedź. Można napisać powieść kryminalną, w której przecież muszą być czarne charaktery, korupcja, krew, przemoc i całe tu słodkie zło, które tak lubimy, które tak wchłaniamy na co dzień oglądając filmy o gangsterach i skorumpowanych politykach. Jasne! Ludzie w Szwecji też mają prawo do posiadania własnych przestępców, własnych skorumpowanych polityków. Ludzie w Szwecji nie chcą być gorsi od innych, a mają przecież własnych pisarzy, którzy powinni wyczarować dla nich ten wspaniały świat zła, korupcji i przemocy, bo to w Szwecji artykuł na wagę złota, bo w Szwecji nic złego tak naprawdę się przecie nie dzieje, nikt nie jest skorumpowany, ani zły, nikogo się nie morduje, nie ma żadnej mafii… Szkoda prawda, a mogłoby być tak przyjemnie, tak normalnie jak w innych krajach. No więc jest wyraźne zapotrzebowanie społeczne, które trzeba jakoś wypełnić, jest luka, jest nisza dla zarobienia paru groszy. Ba, czy tylko? Z jednej strony napisze się o paru morderstwach, potem się to sfilmuje i puści w odcinkach w telewizji i będzie okej. Z drugiej jednak strony nie da się pisać o samej przemocy i mordowaniu, bo to na dłuższą metę nie przejdzie, bo to będzie taki odpowiednik pornografii. Każdy film porno jest tak naprawdę nudny, jeżeli nic się poza porno nie dzieje. Trzeba dopisać coś więcej.

I tu wracamy do pytania – jak dotrzeć do wyjałowionych umysłów ludzi i wykorzystując fakt, że są tak spragnieni kryminalnej rozrywki, spróbować dać im coś więcej? I tu dalsze pytanie, na które jeszcze nie potrafię odpowiedzieć. Czy szwedzkie kryminały wypełnia się tym „czymś więcej”, aby nie były pornografią przemocy, czy też niektórzy autorzy wykorzystują zainteresowanie czytelników przemycając treści publicystyczne pod pozorem pisania powieści kryminalnych. Wydaje mi się, że tak właśnie jest w wypadku dwóch typowych serii wydawniczych – sztokholmskiej trylogii Lapidusa i trylogii Larssona o miesięczniku Millenium.

Dlaczego uważam, że to publicystyka? No bo jak wytłumaczyć np. wątki, w których wyjaśnia się dlaczego w Szwecji buduje się drogie mieszkania, albo dlaczego miski klozetowe są tak drogie… Poza tym, oczywiście, to są kryminały. Krew się leje, zagadka goni zagadkę, korupcja, przemoc, zboczenia, zdrada, ale wszystko to bardzo mocno osadzone w realiach, że kontekst rysuje się bardzo wyraźnie. To przecież dzisiejsza Szwecja taka, jaka jest naprawdę, a nie wyidealizowany kraj z socjaldemokratycznych broszur propagandowych. Kraj, w którym prawo ma charakter kosmetyczny, w którym możliwe jest nadużywanie psychiatrii dla celów politycznych, w którym funkcjonują struktury sankcjonowane przez państwo, ale działające poza konstytucją, w którym operują swobodnie gangi i powiązania mafijne na wszystkich poziomach od wielkiego przemysłu i banków poczynając, a na szatniach w restauracjach kończąc. Tu każdy przekręt jest możliwy i tu każdy w sumie jest winny, różny jest tylko stopień odpowiedzialności. Z jednej strony społeczeństwo pokazane jest jako zbiór naiwnych idiotów i biernych niewolników, z którymi można zrobić co się chce, kontrolować jak się chce, opodatkować jak się chce, z drugie strony sprytni manipulanci, którzy potrafią wykorzystać prawo dla swoich celów, a jeżeli prawo stoi na przeszkodzie tu fuck prawo. Zresztą w wielu przypadkach to oni tworzą prawo, to oni zajmują stanowiska w strukturach państwa.

Wszystko ucharakteryzowane na kryminał, ale to niemal reportaż czy literatura faktu, a charakteryzacja sprawie, że ludzie to przeczytają. Autorzy wybierają formułę kryminału, bo zdają sobie sprawę, że będzie to najbardziej strawne dla czytelników Tak wprost podanych tez nie znajdą przecież w prasie codziennej, ani w TV. Czy to nadużycie? Czy to manipulacja? Jak to ocenić, zrecenzować? No ale najważniejsze jest to, że... to się sprzeda!

To w sumie bardzo proste podsumować sumę skojarzeń w formie recenzji i wygenerować pozornie inteligentną i spójną ocenę, ale ta zbyt łatwe, zbyt proste, zbyt banalne. Autorowi trylogii Millenium, Larssonowi, (i jego następcy) kojarzy się za to bardzo wiele, czasami zbyt wiele, ale wygląda na to, że chciał powiedzieć jak najwięcej przewidując, że nie będzie miał już kolejnej szansy. Zmarł po oddaniu tekstów do druku… Lapidus, autor trylogii sztokholmskiej ma się za to dobrze i wygląda na to, że ma jeszcze wiele do powiedzenia.

W każdym razie autorzy mają wiele do powiedzenia na tematy daleko wybiegające od wieczornej prognozy pogody i oscylują na granicy poprawności politycznej. Ot choćby równouprawnienie, stosunki rodzinne, feminizm… Socjaldemokraci nie byli w stanie socjalizować gospodarki, ale udało się im to z rodziną i z jednostką. Tradycyjna rodzina w Szwecji to niemal muzealny zabytek. Socjaldemokraci dali prawo głosu kobietom, ale udało się im odebrać prawo głosu mężczyznom, których w prosty sposób pozbawiono płci. Ośmieszono ich prawo do męskości i posłano na urlopy macierzyńskie. Kiedy zobaczy się w Szwecji kogoś wyglądającego na mężczyznę, to albo to faszysta, albo gangster, albo imigrant, w najlepszym wypadku członek szwedzkiej drużyny hokeja… Równouprawnienie polega na tym, że kobiety nabrały cech męskich, a mężczyźni feminizują się coraz bardziej. Płeć jest już nieważna, małżeństwa mają charakter bezpłciowy zarówno, jeżeli zawiera je mężczyzna z kobietą, kobieta z kobietą czy mężczyzna z mężczyzną. Ważne jest jedynie to, aby produkowano, konsumowano i płacono podatki. Takie są teraz obowiązki obywatelskie i tylko to jest punktem odniesienia. Nikogo już nie obchodzi jednostka, która traci kontury w społeczeństwie – nie jest ani mężczyzną, ani kobietą. Jest tylko konsumentem, siłą roboczą i wyborcą do Riksdagu.

Na tym tle odbijają się wyraźnie jednostki, które stoją poza prawem – z jednej strony z powodu swoje pozycji finansowej czy politycznej, z drugie strony z powodu swoje odrębności etnicznej i kulturowej. Te grupy rządzą się swoimi prawami i pogardzają całą resztą społeczeństwa. Kiedy prawo jest tylko kosmetyczne, a sprawiedliwość pojęciem podręcznikowym, lojalność wobec państwa staje się coraz mniejsza. Pojawiają się nieformalne struktury, które dbają tylko o własne interesy, mają własne pojęcie lojalności. Zwykli ludzie, którzy nie mają szans zostać gangsterami, w pogoni za tożsamością wstępują do sekt. Państwo tak naprawdę zdaje sobie sprawę, że sytuacja wymyka się spod kontroli, ale nie bardzo potrafi przeciwdziałać, jest bezradne, spętane własnym ustawodawstwem i poprawnością polityczną. W sumie mamy do czynienia ze słabo już tylko maskowanym chaosem, w którym struktury przestępcze czują się jak ryba w wodzie, w którym samo pojęcie wykroczenia wobec prawa jest czymś śmiesznym. Prawo przekracza się tak łatwo jak ulicę na czerwonym świetle, bez żadnych konsekwencji.

Mimo tego państwo nadal prowadzi działalność samobójczą. Wszystkie tradycyjne struktury są rozbijane pod pozorem wprowadzania postępu. Socjaldemokratyczna poprawność polityczna zastąpiła zdrowy rozsądek i nie były temu w stanie przeciwdziałać nawet niedawne rządy konserwatystów, usiłujących dopasować się do ducha czasów i definiujących się jako „nowa partia robotnicza”. Seks został oddzielony od małżeństwa, od miłości, od różnicy płci, ba, nawet od zazdrości. Stał się formą towarzyskiej rekreacji w dowolnych konfiguracjach, pod warunkiem, że partner ukończył 15 lat. Promiskuityzm jest normą…Taki właśnie obraz seksualnego wyzwolenia znajdziemy u Stiega Larssona, ale czytelnik zastanawia się czy autor jednak trochę nie przesadził, lansując swoją wizję równouprawnienia płci i wizji norm seksualnych. Przyznali to nawet twórcy i aktorzy kręconego na podstawie jego powieści filmu, mówiąc, że to jednak trochę za dużo, i stonowali te wątki w filmie. Zresztą i w innych przypadkach niewiarygodność pewnych wątków przekraczała granice zdrowego rozsądku… No cóż, autorzy szwedzkich kryminałów mają niezwykłą lekkość w wystawianiu skrajnych ocen, ferowaniu wyroków, zaokrąglaniu i upraszczaniu rzeczywistości w kierunku komiksu. Jens Lapidus zresztą przyznał się do tego otwarcie wydając trzecią część trylogii sztokholmskiej właśnie jako komiks…

Kiedy mówi się w kontekście Szwecji o podwójnej moralności to zakłada się, że w ogóle jest jakaś moralność. Czytając szwedzkie kryminały można odnieść wrażenie, że w tym kraju nie ma nawet podwójnej moralności. Nie wiem czy pamiętacie Państwo serię sensacyjną o Carlu Hamiltonie, szwedzki demokratycznym terroryście. To właśnie chyba od tej serii zaczęto w Szwecji pisać z pogardą o szwedzkim systemie i szwedzkim społeczeństwie, jeżeli nie brać pod uwagę prekursora w tym względzie, Augusta Strindberga. W książkach Jana Guillou tylko jego sfrustrowany bohater jest postacią rozumiejącą, co się naprawdę dzieje. Służy systemowi, ale nim tak naprawdę pogardza. Tą samą frustrację obserwujemy w serii Millenium. System jest dobry tylko na pokaz, a pod powierzchnią gnije, a na tej gnijącej pożywce wyrastają rozmaite anomalie. Państwo usiłuje co prawda coś tam robić. W każdym razie politycy mówią i obiecują wiele w kampaniach wyborczych, po czym wszystko zostaje po staremu, albo jest jeszcze gorzej. Realizując jakąś obietnicę wyborczą państwo kryminalizując np. jakąś część życia społecznego wycofuje się po prostu z odpowiedzialności i stwarza automatycznie miejsca pracy dla gangsterów. Tak było z prohibicją w USA, tak jest z prostytucją w Szwecji.

Wygląda na to, że w Szwecji poza autorami kryminałów, nikt nie wychyla się poza margines poprawności politycznej, nikt nie protestuje. Media reagują na wszelkie anomalie umiarkowanie zgodnie ze szwedzką tradycją najmniejszej możliwej reakcji. W powieściach Stiega Larssona jest za to wojujące czasopismo Millenium, które powinno stać się wzorem dla interwencyjnego dziennikarstwa w Szwecji. Millenium i jego dzielny redaktor Mikael Blomqvist to jednak tylko fikcja, w rzeczywistości mamy Dagens Nyheter, który serwuje nam cywilizacyjne złudzenie, że całe zło było kiedyś i gdzie indziej, ale że dziś wszystko jest pod kontrolą, że politycy i kelnerzy mają czyste ręce…

Winston Churchill powiedział kiedyś, że Anthony Eden w swojej dziewiczej mowie w parlamencie użył wszystkich wyświechtanych frazesów mowy angielskiej z wyjątkiem tego, że po użyciu należy spuścić wodę… Stieg Larsson użył w swojej trylogii wszystkie znane mu analogie i chwyty literackie łącznie z Don Kichotem i hrabim Monte Christo, a potem jeszcze okrasił to hulkenem i terminatorem. Rozgrzebał wszystkie rany i fobie dzisiejszej Szwecji. Zmieszał postacie fikcyjne z realnie istniejącymi. Ba, nawet wspominał sprawę Palmego, którego jakoby podejrzewano w pewnych kręgach, że był szpiegiem KGB. Czy to, aby nie overkill?

Książki Lapidusa i Larssona trafiły oczywiście na polski rynek wydawniczy w doskonałym tłumaczeniu Mariusza Kalinowskiego i Beaty Walczak-Larsson. Ciekawe jak odbierają je polscy czytelnicy. Czy też są w stanie zrozumieć wszystkie niuanse, kody, aluzje, czy potrafią odróżnić osoby realnie istniejące od fabularnej fikcji? Czy po lekturze zmieni się ich wizja Szwecji?

PS

Czarne pieniądze i tak w końcu trafiają na biały rynek. Tak to jest sprytnie wymyślone, że trzeba je wyprać i tym samym opodatkować, aby stały się prawdziwymi pieniędzmi. Poza tym ktoś przecież musi kupować BMW i garnitury Armaniego. Wszystko to dobrze służy kapitalizmowi, ludzie mają miejsca pracy sprzedając kokainę no i odciążają tym samy urzędy zatrudnienia. Państwo w zasadzie nie ściga handlu narkotykami, jako takiego, dba natomiast o utrzymanie równowagi na rynku. Jak za dużo koki trafia na rynek, to spadają ceny, a wzrastają koszty państwa na leczenie odwykowe, a jak za mało, to ceny wzrastają a tym samym przestępczość, bo potrzeba więcej pieniędzy na finansowanie nałogu. Zresztą młodzież musi mieć jakieś zajęcie – muzykę, seks, drogi, inaczej zacznie zajmować się polityką, protestować przeciwko energii atomowej, okupować domy. Więc lepiej niech się bawią póki młodzi i… zdrowi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura