nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
683
BLOG

Pandemia kryzysu wiary - papież atakuje Boga

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Znamienne, a zarazem fascynujące jest, gdy eksponentem kryzysu religijnej wiary staje się głowa katolickiego Kościoła. Sygnał, jaki papież Franciszek śle w świat z okazji nadchodzących chudych lat jest arcyboleśnie konkretny; Bóg śpi. Słyszycie jego chrapanie? Nie? Zatem śpi nadzwyczaj zdrowo. Jak zabity.

Ilekroć dochodzę motywów, z powodu których dzielę się swoim absmakiem wobec religijnej ideologii potocznie zwanej wiarą, to nieodmiennie przyplątuje mi się ów genialnie przewrotny wiersz Miłosza, w którym wykazuje on nadrzędność humanizmu nad teizmem. Zdaje mi się, że papież chce uzyskać z grubsza podobny efekt - przyswoił, że laicyzacja to nie chwilowa moda, którą byle gończakami Jędraszewskimi można przestraszyć, ale w gruncie rzeczy paradygmat, z którym starożytne dogmaty specjalnych szans raczej nie mają.

Całkiem możliwe, że Argentyńczyk zwyczajnie postanowił całe to chrześcijaństwo gruntownie przedefiniować. Wolna wola. Aczkolwiek skoro już o niej mowa, nie wykluczałbym u rewolucjonisty dominacji motywów pijarowskich. Mając przecież ambicje przywództwa duchowego jak największej populacji, jak żaden z poprzedników zmuszony jest do przechytrzenia toczącej się niczym walec laicyzacji. Czyli w związku ze zmieniającym się paradygmatem tak musi nagiąć swoją ideologię, by była przez jak największy odsetek pogłowia chociażby akceptowalna. 

Polski (i nie tylko) religijny zaścianek może tego sygnału w ogóle nie czytać. Przyczyną pewnie jest sposób przeżywania przez zaścianek tej swojej wiary. Wiara w Polsce niewzruszenie bardziej jest krzykliwym emblematowaniem się i stadnym odruchem, niż cokolwiek chociaż humanistycznie dojrzałą duchowością. Jest pozą, zza której zaścianek nie widzi metaforyczności idei chrześcijaństwa. Jest zacietrzewieniem i zafiksowaniem, a nie jest wejrzeniem w siebie, nie jest wejrzeniem w inność bliźniego. Widać zaścianka zęby i pazury, czuć swąd bluzgów i siarki. A mnie jednak nie do końca jest obojętne to, że bliźni tak się parszywie samooszukują. Im bardziej w swoją religię nie wierzą, tym głośniej krzyczą, że wierzą.

Może więc do tego zaścianka krzyczy papież: zbudź się panie Kowalski. Słyszycie chrapanie? Teraz słyszycie. To znaczy, że jednak pan Bergoglio tą swoją lamentacją tylko puszcza do mnie oko, śpiochy.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo