nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
508
BLOG

Koniec udawania, że Jan Paweł II o pedofilach w KK nie wiedział

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 0
...Ta książka spowoduje ogólnoświatowe trzęsienie ziemi...

Zobaczymy. W każdym razie świata, to moda na polskiego papieża na pewno nie dotyczyła. Dla świata był to dwieście sześćdziesiąty czwarty prezes Watykanu, po którym nastanie kolejny. Konserwatywny ludowy trybun, większe zainteresowanie budzący w krajach Trzeciego Świata i Ameryki Łacińskiej, niż w kręgu cywilizacji zachodniej. Bardziej skupiony na posłannictwie i tradycji, niż na dialogu ze współczesnym człowiekiem. Postępu na pewno nie szanujący, a być może i nie rozumiejący (cywilizacja śmierci) hierarcha totalny.

W Polsce zaś moda na JPII samoistnie wygasła już jakiś czas temu. Skomercjalizowany, skonsumowany, a na koniec zręcznie zastąpiony bliźniakami Kaczyńskimi Wojtyła jest już tylko na tandetnych pomnikach. Bo J. Kaczyński oprócz uwłaszczenia właścicielskiego, uwłaszczył się też w obszarze ludowego świątka. Wykorzystując Rydzyka i paru biskupów zainstalował się tam, gdzie był JPII. Pierwsze mu się udało, bo zastosował brata: jeśli ktoś ma pieniądze, to skądś je ma. Drugie, już sam suflując ludowi frazę: Jarosław, Polskę zbaw. Też skądinąd posiadanie brata przytomnie tylko dyskontując.

Trzęsienia ziemi to zjawiska krótkotrwałe i gwałtowne. W Polsce Wojtyłą szczerze przejmie się już tylko Michnik, natomiast różni bracia Kremlowscy przejmą się już wyłącznie samym tylko Michnikiem. Odkurzanie bożka Lolka, to czynność w dzisiejszej Polsce okazjonalna i interesowna. Dawni lobbyści JPII pomniki stawiają dziś wyłącznie Kaczyńskim. Pilnując zarazem, by w porę dewastować jakikolwiek choćby ślad o bardziej zasłużonych dla Polski, niż Kaczyńscy i Wojtyła razem wzięci.

Żadnego ogólnoświatowego trzęsienia ziemi raczej więc nie będzie, bo ten klocek puzzle w eklezjalnej pedofilii świat już dawno wepchnął w przynależne mu miejsce. I nawet w pewien sposób wszyscy rozumiemy rozgrzeszające JPII stanowisko Michnika, że chłop w dokładnie takim Kościele wzrósł i się ukształtował, więc nie widział celu niczego w nim zmieniać. Skoro nikogo i niczego nad Kościołem poza Bogiem nie ma, to i gwałcenie dzieci przez reprezentantów Kościoła nie podlega nikomu innemu, niż tylko Bogu i Kościołowi. Z takiej perspektywy nawet antyklerykał musi rozgrzeszyć każdego kościelnego pedofila, jak i każdego kryjącego kościelną pedofilię. I wtedy nawet ja zaczynam rozumieć tylawskie sztuczki prokuratora Piotrowicza, któremu sumienie zastępuje wiernopoddańcza lojalność wobec Kościoła. Rozumiem sam mechanizm, ale go w żadnym wypadku nie akceptuję. 

Kataklizmu jedna książka więc raczej nie wywoła. Większy i z większą liczbą ofiar przyniesie społeczna nieakceptacja zastępowania sumienia i współczucia mechaniczną lojalnością wobec instytucji. Trzęsienia nie spowoduje runięcie o bruk jednej pomnikowej mechagodzilli, lecz społeczne przeorientowanie się z bycia tylko lojalnym, na bycie wolnym i kierującym się własnym, a nie instytucjonalnym (kościelnym) sumieniem. Im powszechniejsze i bardziej solidarne to przeorientowanie, tym skuteczniejsze.

I to chyba głównie dlatego fragmenty książki Ekke Overbeeka "Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział" nawet na mnie zrobiły wrażenie. Szczególnie te, które szkicują czytelnikowi ostry społeczny podział, jaki w efekcie ujawnienia kościelnego gwałciciela nastąpił. I zarazem agresję kryjących owego księdza rodziców gwałconych dziewczynek wobec tych rodziców, którzy zarówno oczekiwali ukarania gwałciciela, jak i jakiejkolwiek reakcji Kościoła. W tym choćby reakcji ówczesnego jeszcze kardynała Karola Wojtyły. Nie doczekali się. W efekcie z agresją i wrogością prokościelnej grupy zmagają się dorosłe już dzisiaj kobiety, a wówczas gwałcone dziewczynki, do dziś. Większość unika powiedzenia choćby jednego tylko słowa o gwałcicielu. Też go w ten sposób chroniąc.      



Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka