kemir kemir
1788
BLOG

Szwejkiem być....

kemir kemir Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 110

Żyjemy w czasach, kiedy opasłe tomy praw wszelakich, konstytucje, głowy państw, dostojnicy w parlamentach, siwi sędziowie w togach, pismacy i urzędnicy zatrudnieni do popijania kawy w niezdrowych ilościach, gwarantują na wolność. Wolność oznacza brak przymusu i możliwość działania zgodnie z własną wolą. Tworzy warunki, w których  można dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji zawartych w ramach prawnych. Jednocześnie te same opasłe tomy praw wszelakich, konstytucje, głowy państw, dostojnicy w parlamentach, siwi sędziowie w togach, pismacy i urzędnicy zatrudnieni do popijania kawy w niezdrowych ilościach, robią wszystko, żeby nam ową wolność ograniczyć i regulować - często do granicy absurdu, w których gwarantowana wolność, wolnością być przestaje. Paradoks w najczystszej formie, widoczny szczególnie wyraźnie w czasach pandemii. Przypomina to sytuację, w której Dobry Wojak Szwejk stanął przed komisją lekarską:

– Czy potrafiłby pan obliczyć przekrój kuli ziemskiej?
– Nie umiałbym, proszę panów – odpowiedział Szwejk – ale i ja bym panom też mógł zadać zagadkę. Jest dom o trzech piętrach, każde piętro ma osiem okien. Na dachu są dwa dymniki i dwa kominy. Na każdym piętrze mieszkają dwaj lokatorzy. A teraz powiedzcie, panowie, którego roku umarła babka stróża?


I tak całe mądre gadanie o wolności (przekrój kuli ziemskiej) ma się nijak do absurdu rzeczywistości, w której puenta jest pytaniem, o datę zgonu matki stróża. Idiotyzm? "Bardzo mi przykro, ale w wojsku byłem poddany superarbitracji z powodu idiotyzmu i urzędowo zostałem przez nadzwyczajną komisję lekarską uznany za idiotę. Ja jestem idiota z urzędu ". W dzisiejszym świecie powszechnej manipulacji, gdzie kłamstwo nazywa się postprawdą, a prawdy już nikt nie potrafi zdefiniować i używać, kiedy przetrwanie wymaga bycia okrutnym barbarzyńcą i łagodnym samarytaninem jednocześnie, nie jest to przypadkiem jedyna właściwa metoda? Szwejk przecież wiedział, jak przetrwać i nie zwariować.


Nic lepszego nie wymyślę, ponad to, co mówi Jaroslav Hasek: "Wielkie czasy wymagają wielkich ludzi. Istnieją bohaterowie nieznani, skromni, bez sławy i historii Napoleona. Analiza ich charakteru zaćmiłaby jednak sławę nawet Aleksandra Macedońskiego. Dzisiaj na ulicach praskich możecie spotkać steranego życiem człowieka, który sam nawet nie wie, jakie znaczenie ma w historii nowych wielkich czasów. Idzie sobie skromnie swoją drogą, nikomu się nie naprzykrza i jemu też nie naprzykrzają się dziennikarze, którzy domagaliby się od niego wywiadu. Gdybyście go zapytali, jak się nazywa, odpowiedziałby wam skromniutko i prosto: "Jestem Szwejk." Otóż ten cichy, skromny człowiek jest naprawdę tym starym, poczciwym wojakiem Szwejkiem, mężnym i statecznym, który niegdyś za czasów Austrii był na ustach wszystkich obywateli królestwa czeskiego, a którego sława nie zagaśnie nawet w republice. Bardzo kocham zacnego wojaka Szwejka i opisując jego losy czasu wojny światowej, mam nadzieję, że wy wszyscy będziecie sympatyzowali z tym skromnym, nieznanym bohaterem. On nie podpalił świątyni bogini w Efezie, jak to uczynił ten cymbał Herostrates, aby się dostać do gazet i do czytanek szkolnych. To wiele ".


Także bardzo kocham Szwejka i wielokrotnie wracam do wartkich i genialnie opisanych "Przygód dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej". Niektórzy twierdzą nawet, że Pierwsza Wojna Światowa w naszej części Europy nigdy się nie skończyła i wciąż trwa w najlepsze. I trudno odmówić im całkowicie racji, bo wiele w tym prawdy. "– Tutaj wisiał niegdyś obraz najjaśniejszego pana – ozwał się znów po chwili – akurat tam, gdzie teraz wisi lustro. – A tak, ma pan rację – odpowiedział Paliviec – wisiał tam, ale obsrywały go muchy, więc zaniosłem go na strych" . Ileż to od tych czasów portretów "najjaśniejszych panów", wstydliwie obsranych przez muchy, powędrowało na strychy? Podobnie jak:  "i na tym skończyła się kariera sławnego wywiadowcy Bretschneidera. Kiedy w mieszkaniu swoim miał już siedem takich pokracznych kundli, zamknął się razem z nimi w pokoju i tak długo nie dawał im jeść, dopóki go nie pożarły. Miał tyle honoru, że skarbowi zaoszczędził kosztów swego pogrzebu. (…). Gdy Szwejk dowiedział się o tym tragicznym wydarzeniu, rzekł tylko: – Ciekawi mnie jak takiego Bretschneidera złożą do kupy na Sądzie Ostatecznym?" Znowu: ilu takich Bretschneiderów przewinęło się i wciąż przewija przez nasze życie? Niemal potykaliśmy się o nich w czasach PRL, ale chociaż rzeczywiście tych już pożarły psy ( chociaż nie wszystkich), to można mieć pewność, że do dziś są oni wśród nas, produkowani taśmowo według zmodyfikowanych reguł i potrzeb.


Genialne przesłanie wynikające z postaci Szwejka, przymuszonego do lojalności wobec państwa austriackiego, przybiera postawę obywatelskiego nieposłuszeństwa. Nieposłuszeństwo to ukrywa pod płaszczykiem  obywatelskiej gorliwości, przesadnej subordynacji wobec nakazów państwa i równie przesadnej ludzkiej życzliwości w stosunku do tych, którzy są nie z jego stanu. Dobitnym świadectwem tej postawy jest jakże śmieszny, a równocześnie mający głęboki sens, ów szczególny dar Szwejka doprowadzania każdego rozkazu przełożonych do absurdu. Przecież wszystko, co jest mu polecone do wykonania, wypełnia bez szemrania i wiele własnej inicjatywy wkłada w to, by polecenie zostało spełnione w jak najbardziej karykaturalnym kształcie. Analogie do współczesności stają się wręcz oczywiste: " -Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że kota już pan nie ma. Zeżarł pastę do butów i pozwolił sobie zdechnąć. Wrzuciłem go do piwnicy, ale do sąsiedniej. - Szwejku, Jezus Maria, Himmelherrgott, ja was zastrzelę, bydle jedno, ośle, kretynie, gówniarzu jeden! Czy można być takim bałwanem? – Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że można".


Kapitalnym przesłaniem, które na tacy daje nam Hasek, jest fakt traktowanie Szwejka przez feldkurata Katza i oberlejtnanta Łukasza jako autentycznego przygłupa, chwilami dobrodusznego, chwilami zaś złośliwego lub nawet groźnego. Natomiast dla dużego i brodatego Balouna i innych kompanów żołnierskiego losu, Szwejk nie jest przy głupkiem, ale wręcz przeciwnie: jest niezwykle inteligentnym i mądrym człowiekiem, który z pozornych cech kretyna, potrafił stworzyć pancerz osłaniający przed nieprzyjaznym człowiekowi światem i bronić fundamentalnych wartości życia i człowieczeństwa. "Życie ludzkie, posłusznie melduję, panie oberlejtnant, jest takie powikłane, że w porównaniu z nim człowiek jest jak szmata".


Oglądając gadające głowy polityków i tzw. ekspertów od wszystkiego - w zależności od sytuacji - odnoszę wrażenie, że oglądam właśnie takich wcielonych na nowo feldkuratów i oberlejtnantów, traktujących nas wszystkich jak przygłupów. Uważających, że "droga do sławy wojennej prowadzi według recepty: "o szóstej żołnierze dostają gulasz z kartoflami, o pół do dziewiątej idzie wojsko do latryny, żeby się wyknocić, o dziewiątej idzie spać. Przed takim wojskiem nieprzyjaciel pierzcha ze zgrozą". Zapomnieli, że opasłe tomy praw wszelakich, konstytucje, głowy państw, dostojnicy w parlamentach, siwi sędziowie w togach,  pismacy i urzędnicy zatrudnieni do popijania kawy w niezdrowych ilościach, gwarantują nam wolność i nie muszę jeść gulaszu na rozkaz, ani pójść spać o wyznaczonej porze. Chociaż jest też prawdą, że "gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego"


Pozostaje jeszcze pytanie, jak długo to wszystko potrwa. Tu też Szwejk ma dla nas gotową odpowiedź: " Piętnaście lat. To całkiem jasne, ponieważ już raz była wojna trzydziestoletnia, a teraz jesteśmy o połowę mądrzejsi niż dawniej, więc trzydzieści podzielić przez dwa równa się piętnaście".




https://pl.wikiquote.org/wiki/Przygody_dobrego_wojaka_Szwejka



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura