Animela Animela
401
BLOG

LGBT i panseksualizm

Animela Animela LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Urodziłam się 55 lat temu i spędziłam dzieciństwo w pięknej, dużej, mazowieckiej wsi. Oczywiście - mowy nie było o żadnych paradach równości, ale - co równie oczywiste - w moim otoczeniu były różne dzieci i różni dorośli. Na przykład mój kolega z klasy, śliczny, z bogatej rodziny, ubrany w amerykańskie ciuchy był gejem. Ani się z tym ukrywał, ani afiszował - po prostu był przecudnej urody dziewczynką o męskim imieniu i wszyscy, włącznie z jego rodzicami, byli z tym pogodzeni. Czy mu dokuczano? Tak, oczywiście, nawet dość często. Podobnie, jak dokuczano (czasem znacznie brutalniej) dzieciom grubym, w okularach (takie czasy!), nie daj mao - w aparacie nazębnym. Zresztą tak samo wyśmiewano "zakochane pary", dziewczynki bez powodzenia u chłopców, dzieci ze skrajnie biednych rodzin ... albo kujonów. Mnie nie wyśmiewano, bo ja pomagałam w nauce:).

Innego mężczyznę, choć chodził do mojej szkoły, tyle że 4 klasy wyżej, pamiętam już wyłącznie jako dorosłego mężczyznę. Usilnie starał się pozować na hetero, choć w rzeczywistości był gejem-pedofilem, na szczęście chyba dosyć łagodnym, bo dzieci wabił prezentami i nie robił im jakiejś specjalnej krzywdy. Dopóki w zasięgu jego polowań pozostawali młodzi mężczyźni, ludzie ograniczali się do pogardliwego komentowania jego zachowania (mimo młodego wieku był regularnym pijakiem, więc całokształt nie był specjalnie pociągający), ale kiedy zaczął się dobierać do dzieci - chłopców, bo dziewczynki były poza zasięgiem jego zainteresowania), zaczęły się dużo ostrzejsze akcje. Najpierw były ostrzeżenia rodziców typu "trzymaj się z daleka od Marianka, bo ci nogi z .... powyrywam", potem - za czyjąś namową - ksiądz ostrzegł w kościele, że niemoralne życie i dewiacje sprzeczne z naturą nie podobają się Bogu, a w końcu mężczyzna został bardzo dotkliwie pobity. Z tego, co pamiętam, to nawet chyba więcej, niż raz, bo jakoś nie chciał opuścić swojej ścieżki. Skończył smutno - prowadząc po pijanemu ciągnik wyjechał z pola wprost pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Niestety obaj kierowcy zginęli, co uważam za rzecz niezmienie niesprawiedliwą.

Już jako dorosła osoba znałam kilka osób o preferencjach wybitnie nieheteronormatywnych; ale to już było po przeprowadzce do wielkiego miasta. Parę razy w życiu miałam mniej albo bardziej zawoalowane propozycje od lesbijek (zawsze czułam się z tym bardzo źle; a najgorzej było wówczas, gdy jako początkująca pracownica wielkiego polskiego banku mającego monopol na obsługę płatności zagranicznych (coś jak dzisiejsze korpo) usłyszałam w windzie od kobiety, którą pierwszy raz widziałam na oczy, a która okazała się dyrektorem jednego z departamentów, propozycję przeniesienia się do niej. Proszę zrozumieć - jestem inteligenta, wykształcona i pracowita, ale ta kobieta nie miała o tym zielonego pojęcia - ofertę złożyła wyłącznie na podstawie "okładki". Do dziś czuję to upokorzenie i tę dziwność ... bo co prawda budynek wysoki, ale windy jeżdżą szybko!

Pamiętam też przypadek niezmiernie ekscentrycznego małżeństwa geja i lesbijki: ona - właścicielka sklepów w Warszawie, on - jej wykonawca. Oboje ubierali się cudownie, mieli niesamowite mieszkanie w ogromnej starej kamienicy na Powiślu, traktowali się jak najlepsi kumple i zachowywali z największą oględnością - na gruncie zawodowym nie sposób było rozpoznać ich preferencje, bo ich nie okazywali. Dopiero na bankiecie, gdzie byliśmy razem, żona złożyła mi pewną ... hm ... propozycję, ale tak sympatycznie i w sumie dyskretnie, że odmowa nie popsuła naszych stosunków (choć nieco ochłodziła).

Istnieje też przypadek zgoła anegdotyczny - pewien pan o rzadkim w Polsce imieniu Arsen, o aparycji i oryginalnym wyglądzie, co do którego nikt nigdy nie mógł mieć wątpliwości (zresztą istnienia swego wieloletniego przyjaciela bynajmniej nie ukrywał, choć i nie chwalił się wprost, w jakich pozycjach lubią uprawiać seks), wieloletni pracownik jednej z największych i najstarszych firm w Polsce. Odszedł z pracy tuż przed osiemdziesiątką, bo przyjaciel potrzebował już starannego doglądania. Został pożegnany z wielkim przytupem; otrzymał stosy kwiatów i prezentów.

Do czego zmierzam? Polacy byli, są i prawdopodobnie będą niezmiernie tolerancyjni. Nie przeszkadza im, że ktoś prowadzi gospodarstwo domowe jako para jednopłciowa (oczywiście, plotki są możliwe i prawdopodobne: podobnie, jak w przypadku osoby samotnej, dwóch pań i pana mieszkającego razem czy kobiety uprawiającej najstarszy zawód świata; albo - bo ja wiem? małżeństwa hetero, które pierze brudy publicznie. Póki jednak zachowania mieszczą się w granicach PRZYZWOITOŚCI, to nie ma najmniejszego problemu. Możesz być gejem, lesbijką lub osobą transpłciową - jeśli nie zaczniesz biegać nago po ulicy z piórkiem z tyłu, z hasłem "jestem gejem, więc ty, katolski zboku, z drogi i na kolana!", masz spokój. Jeśli jednak osoby nieheteronormatywne próbują w wir swego życia seksualnego wciągnąć dzieci albo - powiedzy - epatują nas szczegółami swego pożycia erotycznego, to zaczyna się problem: nasz i ich.

I tu muszę powiedzieć jedno: te osoby, o których pisałam, z którymi mam kontakt w ciągu ostatnich kilkunastu lat, uważają, że tak zwane parady równości to pomysł jakichś idiotów lub sprzedawczyków działających przeciwko osobom LGBT.

P.s. Wnuczka Millera, który nie potrafi skończyć jak mężczyzna, reklamuje się jako osoba panseksualna. Nie jest to żadne novum: zawsze i wszędzie, pod każdą szerokością geograficzną i w każdym czasie w historii, były osoby, które ... hm, hm ... mogły zawsze i wszędzie. I z każdym, i z każdą, i z dziurą w desce, i z kozą, i masturbując się publicznie. Nie jest to powód do chwały, tylko  przyznanie się do niedojrzałości.

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo