Animela Animela
1236
BLOG

Bajka o katastrofie

Animela Animela Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

         Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w Polandii, było sobie miasteczko. Takie zwykłe, średniej wielkości, niewyróżniające się niczym szczególnym - poza jedną rzeczą: otóż mieszkańcy tegoż miasteczka w całej Polandii mieli zgodną opinię osób nieszczególnie przywiązujących wagę do przepisów, własności, procedur itd. Pewnego dnia mieszkańcy miasteczka - nazwijmy je Kaczydłowo - postanowili zmienić swój wizerunek (a przy okazji - poprawić sobie standard życia, bo jednak te wszystkie kradzieże, łapówki, wyłudzenia bardzo im przeszkadzały) i wybrali na swojego burmistrza Szeryfa, który obiecał zaprowadzić w miasteczku porządek. 

         No i zaprowadził!

         Szeryf nie miał szacunku ani dla koneksji, ani dla wykształcenia, ani dla zasług - w ogóle dla niczego nie miał szacunku! Jak się rozszalał, to wyaresztował połowę miasteczka - a druga połowa bała się kupić chleb w sklepie, żeby nie zostać aresztowanym!

         Okazało się, że Szeryf walkę z nieprzestrzegającymi prawa brał całkiem na serio. Aresztowano więc np. wielu lekarzy pod pozorem, że biorą łapówki, a pacjenci - to znaczy ci zamożniejsi - nie mieli jak wręczyć "dowodu wdzięczności", i musieli czekać w kolejce, jak wszscy!

          Prowokacje policyjne były na porządku dziennym; nie oszczędzono ani pięknej, kochliwej posłanki, ani wytwornej tancerki na rurze. Urzędnicy bali się brać, a przedsiębiorcy musieli - zgrzytając zębami - stawać do uczwicych przetargów ...

         Nic dziwnego, że w końcu elita się zgniewała i, przy pewnej pomocy osób spoza miasteczka *, pogoniła wreszcie paskudnego Szeryfa het precz! ...

         .... a za to wybrała sobie (znów przy niewielkiej pomocy przyjaciół spoza miasteczka) nowego Szefa Wszystkich Szefów.

          I ach - cóż to był za przecudowny okaz!

          Przylmlny dla ucha, przyjemny dla oka. Śliczny i zgrabny, co dodatkowo podkreślały krawaty (kupowane za kasę miejską). Wysportowany, zgrabny, giętki, wymowny .... Ach, jakież on miał gadane! Gdy zaczął, potrafił mówić bite trzy godziny, nawet się nie zająknąwszy,  i nikt nie wiedział, o czym!

          A jak obiecywał, to już na całego! I wysokie zarobki, i godziwe emerytury, i że dziecka ze zmywaków wrócą, i że dziadków będzie stać na wycieczki ... I że słońce będzie gorętsze, i że księżyc będzie cieplejszy, i że dziewczęta będą łatwiejsze, a chłopcy ładniejsi ...

         .... a lud Kaczydłowa słuchał tego, nasładał się, napawał, łykał i wierzył.

          I tak rozpoczęła się epoka Szefa Wszystkich Szefów.

          Było cicho i spokojnie, bo Szef wszystkie miejscowe media miał na skinienie paluszka, więc o żadnych takich ... przykrych jakichś sprawach ... nie było słychać, bo dzienniikarze woleli o nich ludu nie informować. Bo niby czemu miałby się lud przejmować i denerwować? ...

          Jedną tylko przykrość miał Szef Wszystkich Szefów: z ekipy Szeryfa pozostał Ważniak, z którym nijak nie szło się dogadać. Ani w Galopującym Zającu, ani poprzez zegarek - no, nijak, i już.

          I ten Ważniak strasznie przeszkadzał w osiągnięciu Pełni Dobrotytu, bo bruździł i przeszkadzał.

          ... aż któregoś dnia, jakimś cudownym zbiegiem okoliczności, ni z tego, ni z owego - Ważniak został znaleziony na jezdni. Na pasach. Całkiem nieżywy i przejechany, co było widać na pierwszy rzut oka.

          No, to zorganizowano Ważniakowi pogrzeb, naprawdę bardzo ładny, i zadekretowano koniec żałoby. Prowadzenie śledztwa powierzono zaś właścicielowi samochodu, który miał przejechać Ważniaka.

          Co prawda jakieś obrzydliwe typy mędziły, że śledztwo nie tak powinno wyglądać, że powinno się powołać na biegłego kogoś bezstronnego, że sekcję zwłok trzeba było przeprowadzić .....

          .... ale na Szefie Wszystkich Szefów nie robiło to najmniejszego wrażenia. Kazał zaprzyjaźnionym mediom wyśmiewać się z oszołomów, co zostało skrupulatnie wdrożone, i sprawa powoli ucichła. Szef spokojnie wygrał kolejną kdadencję, obiecując kolejne gruszki na wierzbie, i śledztwo zostało zakończone.

           I tylko jednym Szef się zamartwia dniami i nocami: właściciel warsztatu, w którym serwisowany był  samochód, który przejechał Ważniaka, zapadł się pod ziemię, a oszołomy twierdzią, że pod protektoratem dalszej rodziny Ważniaka pisze pamiętniki ....

 * sąsiedzi mieli w tym pewien inters, ale zupełnie nie wiadomo, jaki!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka