Animela Animela
920
BLOG

Na grzyby!

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Tegoroczny sezon grzybowy, choć nawet nie umywa się do poprzedniego, zaliczam jednakowoż do wyjątkowo udanych. Przede wszystkim: udało mi się na grzyby pojechać, i to aż kilka razy, więc pomimo, że nie przywoziliśmy jednorazowo całego bagażnika, to jednak efekt tych wypraw jest naprawdę imponujący. Nasuszyłam ponad osiem litrów grzybów (w większości: podgrzybków), jest trochę słoików z marynatami (prawdziwki, podgrzybki i kurki), a nawet udało się zrobić mały zapas "na słodko", czyli na słono, ale bez octu. Rodzina zadowolona, a ja liczę na to, że jeszcze nie koniec sezonu: jeśli obecna aura utrzyma się jeszcze przez tydzień, to podgrzybków będzie jeszcze sporo, bo małe brązowe brzdące właśnie wychodzą z poszycia.

Czy ten sezon jest jakiś wyjątkowy? Jesień długa i ciepła, co oznacza ocieplenie klimatu? Niekoniecznie. Pamiętajmy, że kalendarzowa zima przychodzi do nas w trzeciej dekadzie grudnia, a ciepłe listopady - przynajmniej kilka - pamiętam z dzieciństwa. Ba - nie sięgajmy pamięcią w czasy aż tak odległe! W roku 2002, co każdy może sprawdzić w internecie, w listopadzie w najlepsze zbierałam prawdziwki, i to całymi koszami, zaś w grudniu, tuż przed Bożym Narodzeniem, na spacerze, na który wybrałam się ze śp. mamą, nieoczekiwanie wygarnęłyśmy ... kilka kilogram prośnianek, szarych i zielonych, przecudnej urody: wielkich i zdrowych co do jednej! Oczywiście, musiałam wrócić po kosz, ale naprawdę było warto! Dodam, że poprzedniej nocy spadł śnieg i był lekki przymrozek, ale w lesie było go jak na lekarstwo.

Wczorajsza wyprawa zaowocowała pięknymi podgrzybkami (tych kilku osaków i koźlarzy, jak również kurek i prośnianek, nie liczę), z których część ususzyłam, a z dzieciarni zrobiłam marynatę. Przepisów na to jest sporo, ale mój jest rodzinny, kurpiowsko-mazowiecki, wypróbowany, więc może ktoś skorzysta? Obiecuję, że warto, bo nie dość, że grzyby zawsze są smaczne, to jeszcze trzymają się bardzo długo (nawet kilka lat).

Na 2 kg najpiękniejszych, najmłodszych, nieuszkodzony podgrzybków pozbawionych nóżek troszkę pod główką (tak wyglądają najładniej) potrzebujemy 7 lub osiem niedużych słoiczków (nieco mniejszych niż standardowe dżemowe), 1 niedużą cebulę, obraną i pokrojoną w cienkie półplastry, 4 ząbki czosnku, obrane i pokrojone, łyżeczkę ziaren gorczycy, po 2 ziarna ziela angielskiego i po 1 malutkim listku laurowym na słoiczek. Dodatkowo: 1 szklanka octu 10%, 3 szklanki dobrej wody, 4 czubate łyżki cukru i 1 czubata łyżka soli.

W umytych i wyparzonych słoiczkach równo rozmieszczamy cebulę, czosnek i przyprawy. W wielkim garze zagotowujemy wodę (do połowy objętości), w drugim - mniejszym - zagotowujemy wodę. Gdy woda w wielkim garze zawrze, wrzucamy tam - ostrożnie - grzyby, po czym znów doprowadzamy do wrzenia i gotujemy 2-3 minuty, po czym odcedzamy na sicie (tylko nie plastikowym!). W międzyczasie do wrzącej wody w mniejszym garnku wsypujemy sól i cukier, mieszamy do rozpuszczenia, po czym dolewamy ocet i znów doprowadzamy do wrzenia.

(najlepiej, gdy woda z octem i grzyby są gotowe w tym samym czasie).

Do słoików wkładamy gorące grzyby (nie za dużo, nie za ciasno - muszą mieć trochę komfortu!) i zalewamy je wrzącym octem do wysokości ok. 1-1,5 cm poniżej krawędzi, każdy zamykamy przykrywką (też umytą i wyparzoną), po czym ustawiamy do góry nogami (nie mam pojęcia tak dokładnie, po co - zawsze słyszałam, że to jest "pasteryzacja na sucho", ale czemu działa tylko, gdy słoiki stoją na głowie, to nie wiem i już, ale TO DZIAŁA, naprawdę, i mnie to przekonuje!). Gdy słoiki ostygną, stawiamy je na nogi. Wtedy można je opisać.

Grzyby muszą się przegryzać minimum 2 tygodnie - powtarzam: minimum. Stać mogą naprawdę długo: historia notuje pojedynczych uciekinierów, którzy u mnie zawieruszyli się na lat 2, 3 i nawet 4. Bez szkody dla smaku :) Niemniej jednak są to przypadki odosobnione, bo - jak wcześniej wspomniałam - dużą część każdorocznego urobku po prostu rozdaję rodzinie i przyjaciołom.

Bardzo podobnie robi się inne grzyby: jako dziecko najbardziej lubiłam kurki, które nie wydzielają śluzu, ale od dziesiątków lat przychylam się do zdania śp. rodziców, że najlepsze są prawdziwki i maślaki. A już mistrzostwem świata są rydze (dla mnie dostępne wyłącznie w drodze umowy kupna-sprzedaży, niestety), które tworzą w słoiku ... galaretkę.

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości