Animela Animela
1440
BLOG

Tusk na koniu ...

Animela Animela PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 61

         Tygodnik, nad którego zamordowaniem od kilku lat usilnie pracuje ulubiony pluszak Donalda T., na stronie tytułowej zamieściło zdjęcie byłego premiera … nie, nie zza krat. Na to jeszcze za wcześnie. Póki co, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polityków w Polsce, Tomasz Lis, posadził Donalda T. na białym koniu. Ma to, oczywiście, symbolizować zarówno tęsknotę, jak i nadzieję totalitarnej opozycji: że capo di tutti capi powróci w wielkim stylu i będzie tak, jak było. Jak widać, śmichy-chichy z leminżerii, że niedouczona i – nie bójmy się tego określenia – głupiutka, nie są pozbawione głębokich podstaw: najwidoczniej w świecie ulubiony pluszak Donalda T. nie słyszał, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody. Tudzież – że historia, jeśli już się powtarza, to jako farsa. W dodatku głupi pomysł z głupią okładką niesie całą lawinę skojarzeń, i to niekoniecznie tych, które ulubiony pluszak capo di tutti capi chciał wzbudzić.


         Pierwsze, co się narzuca, to cytat z Nowego Testamentu: „"A oto koń blady, a siedzącemu na nim na imię śmierć, i piekło szło za nim". Ja wiem, że ten obraz to wypisz-wymaluj Tusk (wystarczy wspomnieć o gigantycznych katastrofach lotniczych z czasów jego rządów, czyli mirosławieckiej i smoleńskiej, oraz koszmarna liczba dokonanych samobójstw), ale nie wszyscy są co do tego przekonani, więc podrzucanie akurat tego tropu uważam za ogromne faux pas.


          Znane jest też powiedzenie „jeśli spaść, to z wysokiego konia”. Tusk dostał się tak wysoko, że teraz upadek będzie baaaardzo bolesny.


           A teraz kolejne skojarzenia:  Kaligula wprowadził do senatu konia i Tusk wprowadził do Sejmu konia: trojańskiego. Niemieckiego, płatnego wówczas jeszcze w markach. To takie symboliczne: Tusk – niemiecki koń trojański pojawia się na koniu … i znów niemieckim. Jakaż konsekwencja!


            Internauci od razu wychwycili, że Tusk na białym koniu prezentuje się identycznie jak macho Putin na swoim wierzchowcu. Proszę – znów ta głęboka symbolika: Tusk pojednał się z Putinem dzięki katastrofie smoleńskiej tak bardzo, że stali się niemalże jak bracia-bliźniacy. Tak to jest, jak się zbyt głęboko z kimś pojednać, jeszcze w dodatku w złą godzinę: zostaje to człowiekowi na całe życie, a nawet – jeszcze dalej. O tak: nierozerwalny sojusz putinowo-tuskowy przejdzie do historii. Analogicznie do miłości carycy Katarzyny i króla Stasia. Zresztą tu też historia w przedziwny sposób łączy się ze współczesnością, jeśli wziąć pod uwagę plotki o śmierci carycy pod kochankiem-koniem.


          Ciekawa jestem, czy ulubiony pluszak Donalda T. jednorazowo postanowił pokazać opinii publicznej, jak bardzo Tusk jest podobny do Putina, czy będzie brnąć tą drogą? Jeśli to drugie, to pomysłów do zagospodarowania jest cała kupa: na przykład Putin, który ratuje dziennikarzy przed tygrysem jednym celnym strzałem. Albo: Putin kąpiący się w przerębli. Putin wykonujący akrobacje na motocyklu. Putin …
… i wystarczy tylko w miejsce Putina dać Tuska. Proszę czerpać śmiało, panie ulubiony pluszaku – chętnie będę podrzucać kolejne pomysły i nie chcę za to nic a nic!


Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka