Animela Animela
473
BLOG

Dulkiewicz na krowie w afrykańskim Palermo

Animela Animela Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Piątego czerwca podczas konferencji prasowej prezydent Gdańska najpierw Maciej Knapik z TVN, a później Jacek Łęski z telewizji publicznej, pytali Dulkiewicz, czy będzie kandydowała w jesiennych wyborach do parlamentu. Prezydent Gdańska odpowiedzi nie udzieliła, za to strzeliła focha, wychodząc z konferencji prasowej. Ochroniarz (ochroniarz! proszę Państwa …) Dulkiewicz podzielił się z nami strumieniem swojej świadomości: „Nie będziemy pozwalać na nękanie pani prezydent Aleksandry Dulkiewicz, tak jak to było w przypadku nieżyjącego prezydenta Pawła Adamowicza. Dziennikarze publicznej telewizji chodzili za nim krok w krok, zadając w kółko te same pytania, nękali i prowokowali do reakcji”. Dalej ochroniarz – diabli wiedzą po co – kontynuuje swoje złote myśli: „Dziennikarz usłyszał, że nie będzie odpowiedzi na takie pytanie. Kulturalny człowiek poprzestałby na tym.”.


Pani Dulkiewicz! Ochroniarzu pani Dulkiewicz!


Gdyby Aleksandra Dulkiewicz była księżną lub baronową Dulkiewicz, panią na włościach prywatnego miasta Gdańsk, to rzeczywiście miałaby prawo odmówić odpowiedzi na pytania dziennikarza: niezależnie od tego, czy publicznej telewizji, czy zaprzyjaźnionych mediów. Jednak pani Dulkiewicz jest  prezydentem Gdańska, opłacanym z publicznych pieniędzy, i ma PSI OBOWIĄZEK udzielania informacji mediom, ale również zwykłym obywatelom, na każde ich skinienie. Wynika to zarówno z ustawy – Prawo prasowe, jak i ustawy o dostępie do informacji publicznej, ale – przede wszystkim – z Konstytucji. Tak, ochroniarzu i ty, prezydent Dulkiewicz: Kons-Ty-Tuc-Ja! Tak się składa, że w cywilizowanych państwach urzędnik ma psi obowiązek udzielenia informacji, a dziennikarz – prawo i psi obowiązek tę informację uzyskać. Przy czym ani Konstytucja, ani ustawy, nie pozwalają wykpić się z obowiązku bezczelną wypowiedzią, że to media nielubiane przez waaaadzę. Mało tego: dziennikarz albo obywatel mają święte prawo żądać informacji od określonej osoby, a urzędas nie ma prawa odsyłać do służb prasowych.


Rozumieją osoby? …. Bo prościej już nie potrafię!


Na miły Bóg: to, że niektóre duże polskie miasta przez kilkadziesiąt lat zostały zawłaszczone przez mafie, jest sprawą fatalną, ale jednak jakoś tam zrozumiałą. Miejscowi chcą być rządzeni przez szemranych prezydentów, którzy „zapominają” wpisać do oświadczenia majątkowego kilka mieszkań – ich sprawa. Chcą mieć prezydent, która w asyście ochroniarzy kupuje flachę na stacji benzynowej - ich prawo. Przynajmniej poniekąd. To, że ci prezydenci traktują „swoje” miasta identycznie, jak PZPR-owscy kacykowie, jest konsekwencją tego niefrasobliwego podejścia przez np. Gdańszczan do wybierania włodarzy miasta. Jednakowoż fakt, że o udzieleniu lub nieudzieleniu odpowiedzi przez prezydent „krowę” Dulkiewicz decyduje ochroniarz (kurdę, OCHRONIARZ!!!), to jest jednak zupełnie nowa jakość w polskich życiu publicznym. Podobnie, jak ocenianie przez ochroniarza, który dziennikarz zachowuje się kulturalnie, a który - nie.


No po prostu – to już nawet nie jest Małe Palermo. To już jest po prostu kraik afrykański, z całą swoją nieprzewidywalną egzotyką, z kacykiem pod postacią "krowy", publicznie demonstrującej pogardę dla nielubianej telewizji, i szamanem kacyka, czyli ochroniarzem-rzecznikiem prasowym

Kuuuuuuuurczę - normalnie nie mieści się coś takiego w głowie normalnego Europejczyka!


https://wiadomosci.wp.pl/ochroniarz-dulkiewicz-ostro-do-dziennikarzy-tvp-nie-bedzie-zgody-na-nekanie-6388979606914689a

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka