Wreszcie słoneczny dzień się nad Krakowem zbudził, więc po lekkim śniadanku naszła mnie chętka na obiad z rosołkiem. Poszedłem tedy na plac, kupiłem chudziutki szponderek, kawałek wołowej pręgi, kilka skrzydełek z kurczaka, pachnącą wiosną włoszczyznę i po powrocie do domu zacząłem się krzątać po kuchni.
Z salonu, gdzie był włączony telewizor, - dochodziły mnie strzępy finiszującej kampanii wyborczej.
Gdy obierałem włoszczyznę, z telewizora dobiegł mnie przybierający na sile i coraz trudniejszy do zniesienia krzyk jakiegoś mówcy, przerywany hałaśliwym skandowaniem słuchającej go tłuszczy. Mówca darł się wniebogłosy, a ton jego przemowy z minuty na minutę przybierał na agresji falując, a to histerycznie złośliwym jazgotem, a to chmurnie ganiącym grzmotem, - zaś potok jego słów był tak wartki, iż mogłem wyłapać jedynie strzępki, co wszakże pozwalało się domyślić, że ten mówca nienawidzi tych, o których mówi.
Chyba mnie szlag trafi! Znów ten cholerny Duda się rozwrzeszczał, - mruknąłem pod nosem i udałem się do salonu celem przyciszenie telewizora.
Ale ku mojemu zdumieniu to nie Duda się wydzierał, lecz Trzaskowski.
I wtedy zrozumiałem, że ci faceci są praktycznie tacy sami. Że potrafią tylko na siebie wrzeszczeć z jakąś furiackiej nienawiścią, skakać sobie do gardeł, bez cienia przesady jak dwa rozjuszone bull terriery, którym natura nakazuje gryźć tak, żeby zagryźć. I nic tylko krwawe gały, wyszczerzone kły i piana na pyskach. Pełno wzajemnych oskarżeń, obelg i złorzeczeń. Na odlew. Po oczach! Bez obciachu.Ważna jest tylko władza! A po nas, choćby potop!
I niestety żadnych konkretów, żadnej wiodącej myśli, żadnego programu. Bo jeden potrafi tylko bezrozumnie klepać katechizm genseka honorowego Donalda Tuska, drugi zaś w koło Macieju powtarzać przykazania, które na Nowogrodzkiej spisał święty guru Jarosław Kaczyński. Zaś ich "programy", to z reguły gatki szmatki i smalone duby, nic niemówiące frazesy, obiecanki cacanki, przytulanki i podlizywanki, bądź pogróżki i strachy na Lachy.
Gorzej!
Zrozumiałem, że obu tym facetom chodzi dokładnie o to samo, a żeby to pojąć wystarczy w tym, co mówią nazwisko Donald Tusk zamieniać nazwiskiem Jarosław Kaczyński; Gazetę Wyborczą zastępować Gazetą Polską; nazwisko Adama Michnika nazwiskiem Tomasza Sakiewicza; jakość elit III RP podmieniać wartością śmietanki IV RP; terror lewackiej poprawności politycznej zamieniać szantażem prawicowej polit-poprawności; plagę nienawiści PO podmieniać pandemią nienawiści PiS; program „Szkło Kontaktowe” zastępować programem „W tyle wizji ”; oszołomów platformerskich zamieniać ortodoksyjnymi pisowcami; ostracyzm platformersów wobec przeciwników politycznych zastępować zmową milczenia pisowców wobec Polaków inaczej niż oni myślących…,
--- a przekonacie się Państwo, że miałem jednak rację pisząc od kilku lat, że Polsce jak kani dżdżu potrzebna jest całkowicie nowa jakość polityczna mogąca położyć kres hamującej rzeczywisty rozwój Polski wojnie o władzę między PiS i PO. Bratobójczej wojnie, która od lat powoduje dreptanie Polski w miejscu. A Europa pierwszej prędkości, której się ta polska wojna coraz bardziej nie podoba odwraca się od nas i bezlitośnie ucieka do przodu.
Wracając zaś do niedzielnych wyborów prezydenckich powiem, że niezależnie od tego, czy wygra Duda, czy Trzaskowski, to przecież jeden, bądź drugi będą długopisami, bądź Prawa i Sprawiedliwości, bądź Platformy Obywatelskiej, - a więc nadal będzie tak, jak było.
Zaś na obecną chwilę prawda jest taka, iż wyłącznie spokojny i przemawiającym językiem zrozumiałym dla wszystkich, konkretnie konsekwentny i jako jedyny posiadający ogłoszony już program wyborczy - vide: https://www.salon24.pl/newsroom/1056654,wybory-2020-wladyslaw-kosiniak-kamysz-program-wyborczy Kosiniak-Kamysz ma realne szanse na zakończenie wojny polsko polskiej i stworzenie zalążka całkowicie nowej jakości politycznej, mogącej rzeczywiście pociągnąć Polskę do przodu w przyszłości.
I jeszcze jedno. Moim zdaniem w drugiej turze to Kosiniak-Kamysz ma szanse wygrać z Dudą.
A jak się Kosiniak-Kamysz nie sprawdzi, to się wybierze innego. Ale zabójczy dla Polski PO-PIS już nie wróci. Na tym właśnie polega siła demokracji.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)