Fot. Adam Stepien / Agencja Gazeta
Fot. Adam Stepien / Agencja Gazeta
echo24 echo24
1062
BLOG

Przeżyłem stalinizm i komunę. Ale nigdy bym nie pomyślał, że dożyję takiej Polski!

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Portal internetowy OKO. press, - vide: https://oko.press/ujawnienie-majatku-rodzin-politykow/?utm_medium=Social&utm_source=Facebook&fbclid=IwAR3EjI6WKDlYcKH9FpbOrGmaZqQHsS_8QmfojAIyUoAhk1ClFFPj70Mmtws#Echobox=1637855640 informuje:

Majątek pani Morawieckiej może się mnożyć w spokoju. Nakaz ujawniania niezgodny z konstytucją.

Trybunał Julii Przyłębskiej biedził się nad tą ustawą ponad dwa lata. Chodzi o przepisy nakazujące najważniejszym urzędnikom ujawnianie majątku współmałżonków i dzieci. Powstały, gdy PiS chciał przykryć doniesienia medialne o majątku premiera Morawieckiego, teraz idą do kosza.

Trybunał Konstytucyjny w czwartek 25 listopada uznał za niezgodne z konstytucją przepisy ustawy o jawności majątków rodzin najważniejszych urzędników państwowych…

Mój komentarz:

Urodziłem się pod sam koniec wojny. I odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska jest źle rządzona, a moją ojczyzną rządzą ludzie nieuczciwi.

Pierwszym premierem, jakiego pamiętam był Bolesław Bierut, czyli powołana na to stanowisko przez zimnokrwistego ludobójcę Józefa Stalina kreatura nie warta dłuższego komentarza. Po nim tekę premiera przejął Józef Cyrankiewicz, kolejny namiestnik rządu sowieckiego, wykształcony cynik i despota trzymający Polaków za twarz i straszący ludzi, że im odrąbie ręce, jak się sprzeniewierzą władzy. W tej mokrej robocie wspierali go zwyrodnialcy z Urzędu Bezpieczeństwa, co warto przypomnieć, zarządzanego przez antypolsko nastawionych oficerów pochodzenia żydowskiego. Jednocześnie Cyrankiewicz sumiennie pilnował, żeby w Moskwie szkolono zastępy represyjnej kadry urzędniczej oraz tajne służby, które miały za zadanie zrobić z Polski państwo słabe i podległe władzom Związku Radzieckiego. Następnie rządy objął typ spod ciemnej gwiazdy, niejaki Piotr Jaroszewicz, oddany przyjaciel Breżniewa i „gospodarz”, który jedno, co potrafił dobrze robić to podnosić ceny i tłumić brutalnie protesty umęczonych ludzi. Aż spadło na Polskę kolejne nieszczęście, gdy premierem został szkolony na Kremlu aparatczyk Wojciech Jaruzelski, ślepo oddany Związkowi Radzieckiemu oprawca, który, kiedy „Solidarność” zagroziła komunistom wydał narodowi wojnę łamiąc kręgosłupy przyzwoitym i oddanym Polsce ludziom. Nie omieszkał też wysłać na szkolenie u wielkiego brata dysydenckich „elit”, które zdradziły Polskę przy okrągłym stole. Ten haniebny proces kontynuował nasz kolejny premier, zawodowy politruk Mieczysław Rakowski, po którym przejął schedę szef tajnych służb i bezwzględny egzekutor Czesław Kiszczak, znany z tego, że wydał rozkaz by strzelać do górników na „Wujku”. Aż się naród zbuntował i po wyborach w roku 1989 wydawało się przez moment, że w Polsce skończył się bezpowrotnie komunizm. Niestety, dający nadzieję na lepsze jutro entuzjazm milionów Polaków, którzy uwierzyli, że nareszcie Polską będą rządzić mądrzy i uczciwi ludzie, zmarnował z premedytacją nasz kolejny premier, niejaki Tadeusz Mazowiecki, dwulicowy katolik postępowy, który zdradził „Solidarność” dogadując się z Kiszczakiem przy okrągłym stole, pod okiem zapatrzonego na wschód Adama Michnika. Ten na wskroś obłudny premier blokując dekomunizację słynną grubą kreską postawił postkomunistów u władzy na całe dekady, dając przyzwolenie by ćwiczona w Moskwie post-komusza sitwa szabrowała bezkarnie nasz majątek narodowy. Jak już post-komuna miała posprzątane uchwyciwszy strategicznie kluczowe stanowiska w państwie, premierem został „nowofalowy biznesman” Jan Krzysztof Bielecki głównie po to, żeby utorować drogę następnemu premierowi Geremkowi, gensekowi honorowemu wychowanemu na naukach Sartre’a, którego zadaniem było przekonanie ludzi, że lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach. On też miał nakłonić ludzi, co mu się w dużej mierze udało, że naszą stolicą winna być Bruksela, nie Warszawa, a liczą się tylko pieniądze.  Gdy się jednak Polacy połapali, jak perfidnie zrobiono ich w konia wybrali premierem Jana Olszewskiego, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów człowieka przyzwoitego, który jednak długo nie porządził, gdyż różowa mafia, pod osłoną nocy i nomen omen przy znaczącym udziale Donalda Tuska przeprowadziła skrytobójczy zamach stanu. Potem rządzili na zmianę cyniczni beneficjenci okrągłego stołu: bogobojna marionetka Unii Demokratycznej, niejaka Hanna Suchocka, obrotowy sikawkowy Waldemar Pawlak, stary kumpel Ałganowa, niejaki Józef Oleksy i miłośnik białowieskich żubrów Włodzimierz Cimoszewicz, który rządził głównie po to, żeby utorować drogę do prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, który miał umocnić i zabetonować rządy post-komuny. Jak już Cimoszewicz spełnił swe zadanie oddał władzę kolejnemu premierowi Jerzemu Buzkowi, gdyż wiedział, że gładkomówny profesor, jak to z profesorami bywa nie będzie przeszkadzał w szabrowaniu kraju. Potem wzięli Polskę w swoje łapska Leszek Miller z Markiem Belką głównie po to by wyprzedać dokumentnie nasz majątek narodowy i dać zielone światło bezkarnym przekrętom na niespotykaną wcześniej skalę. Wtedy Polacy znów się zbuntowali, i ku zaskoczeniu pewnych swego post-komuchów, wkurzony na serio naród wybrał na premiera zdawało się nieposłusznego Moskwie prawicowca Jarosława Kaczyńskiego. Ten drugi po Janie Olszewskim nie lewacki premier, choć miał brata prezydenta, szefa IPN, prezesa NBP oraz dwie komisje weryfikacyjne i były wszystkie potrzebne ku temu narzędzia, nie przeprowadził jednak wtedy (czemu?) najważniejszej reformy sankcjonującej odejście od ustaleń okrągłego stołu i dekomunizację polskiego państwa i oddał władzę po dwóch latach rządów. W efekcie, zbałamuceni przez Michnika i jego gazetę rodacy, którym pan redaktor zdołał sprytnie wmówić, że stanowią elitę III RP, a więc są obywatelami lepszej kategorii, co im odebrało zdolność obiektywnego postrzegania rzeczywistości, wybrali premierem Donalda Tuska, który rządził straszeniu Polaków ludojadem Jarosławem. Zaś, jego minister stwierdził, że polska jest państwem teoretycznym, z którego zostały tylko „ch*j, d*pa i kamieni kupa uciekł do Brukseli przekazawszy premierostwo Ewie Kopacz, sobie nie poradziła z rządzeniem. W tej sytuacji naród znowu się zbuntował i jesienią 2015 zagłosował na Prawo i Sprawiedliwość, które wygrało wybory z przewagą sejmową, a rządzący z tylnego siedzenia Jarosław Kaczyński namaścił na premiera Beatę Szydło, którą, gdy tylko  pokazała bezceremonialnie zrzucił z sań, - stawiając na bez reszty mu uległego, skazanego przez sądy za kłamstwa fantasmagorycznego bajarza Mateusza Morawieckiego, któremu nadano przezwisko „Pinokio”.

I co?

Nigdy bym nie pomyślał, że dożyję takiej Polski.

Bo komuniści przynajmniej stwarzali pozory, że liczą się z ludźmi.

Ech! Nic, tylko się pochlastać!

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego Państwa)

UWAGA! Powyższy tekst wzbudził zainteresowanie na FB, - vide: https://www.facebook.com/photo/?fbid=4986091384743093&set=a.608649822487293&notif_id=1637862726912394&notif_t=feedback_reaction_generic&ref=notif 

Najtrafniejszy komentarz:

@skamander [ 25 listopada 2021, 23:42 ]17

Minione czasy, które odeszły w niesławie dobrze pamiętam. Jak mogłem, to tak walczyłem z tamtym ustrojem, podobnie jak moja Rodzina. Chociaż w dalszej rodzinie byli i tacy, którzy czerpali korzyści z tego, że kłamali i chwalili, później już tylko chwalili, bo trudno im było znaleźć słuchaczy z grona poza tymi, którzy byli podobnymi ślimakami jak oni i bali się wielkich uszu, które doniosą gdzie trzeba. Dlatego gorliwie chwalili to, co sami już uznawali za zwykłą propagandę.

I kłamali rządzący, i jakoś dziwnie to przypomina dzisiejszą propagandę. Największy wróg to Niemcy i w ogóle cały Zachód, skąd wszelakie zło przychodzi. Podobnie mówią nam dzisiaj rządzący. Ale umieli kłamać i dzisiejsza władza mogłaby się uczyć od tamtych agitatorów, chociaż też słyszę głosy, że to peerelowscy bajarze mogliby dużo nauczyć się od obecnie rządzących. I w tym przypadku mojej zgody na to nie ma. PRL to czasy, kiedy ogłupiono miliony ludzi, ale robiono to w sposób sprytny. Coś obiecywano, coś pokazywano, ale na chama nie wmuszano, by ktoś musiał od razu w to wierzyć. Tak to było w okresie stalinizmu w Polsce do czasu odwilży w roku 1956. Później ta propaganda była dużo mniej nachalna niż obecnie. Przynajmniej tamci politycy starali się o pozory prawdziwości swoich wypowiedzi. Mimo dyktatury, to nigdy nie widziałem aby jakiś partyjny bonza zlekceważył dziennikarza publicznie, chociaż prasa była tylko rządowa. Gierek jawił się jako swój chłop. I nie było aż takiego dzielenia społeczeństwa. Była faktycznie jedna partia, która rządziła bo SD i ZSL były przybudówkami i każdy to wiedział. Ale też były to możliwości ucieczki od wstąpienia do PZPR. Intelektualiści wstępowali do SD a ludowcy do ZSL-u i trzeba przyznać, że zajęli prawie całą wieś, i stworzyli silne organizacje na wsiach. To prawda, że była dyktatura, ale ludzie nie byli podzieleni jak dzisiaj.

Obecnie mamy miękką dyktaturę jednego człowieka i Polska stała się pobojowiskiem a nie silną i zwartą substancją. Jeśli Premier polskiego rządu jest skazany wyrokami za kłamstwo, to trudno mówić o autorytecie władzy. W jakim KRAJU NORMALNEJ DEMOKRACJI w Min. SPRAWIEDLIWOŚCI stworzona zostałaby farma trolli, by obrzucać kalumniami swoich przeciwników, którzy nie godzili się na łamanie zasad konstytucyjnych i niszczeniu trójpodziału władzy? Czy jakiś demokratyczny kraj starałby się, by w najwyższych organach państwa byli powoływani ludzie, którzy mieli coś na sumieniu i to nie było ujawniane przez służby? Jest tylko jedna odpowiedź na taką sytuację; władzy zależało na tym, by ci ludzie, mający coś za uszami, musieli zachowywać się zgodnie z życzeniem dyktatora. Czyli kij i marchewka. Czegoś takiego nie było od czasu uzyskania przez Polskę niepodległości i to przypomina mafijny układ, gdzie nowicjusz musiał popełnić przestępstwo, by być uznanym za swego. Do czego to wszystko doprowadzi, to strach nawet pomyśleć.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka