echo24 echo24
2380
BLOG

Ryzykowny pomysł posłanek Elżbiety Kruk i Sobeckiej Anny

echo24 echo24 Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 174


Portal „WP finanse” - https://finanse.wp.pl/poslowie-nie-lubia-piwa-czekaja-nas-ograniczenia-w-dostepie-do-alkoholu-6191221466949249a donosi, cytuję:

Dostęp do alkoholu będzie trudniejszy - tak zdecydowali posłowie. Mocnych trunków w wielu miejscach nie będzie można kupić już po godzinie 22. Sklepy na nowo zaczną oferować alkohol dopiero po 6 rano. Sejm właśnie przegłosował zmiany w ustawie o wychowaniu w trzeźwości…”, koniec cytatu.

Rzeczona decyzja Sejmu jest zwieńczeniem opracowywanego w pocie czoła projektu Prawa i Sprawiedliwości zaopiniowanego pozytywnie w lutym br. przez sejmową komisję kultury i środków przekazu, na której czele stoi (Sic!) niezwyczajnie doświadczona Elżbieta Kruk posiadająca w dziedzinie walki ze spożyciem, że się tak wyrażę najwyższej próby know how, zaś sprawozdawcą była spikerka Ojca Dyrektora i patronka przy-parafialnych kółek różańcowych w jednej osobie, - uduchowiona Anna Sobecka, która z czarcim wyrazem twarzy przypomniała suwerenowi, że z woli szatana aż 70 proc. badanych Polaków pije bez żadnej okazji!!!

Ponieważ, podobnie jak posłanka Elżbieta Kruk o napojach wyskokowych również „coś tam, coś tam” wiem, przyznaję rację posłance Sobeckiej, iż zdarza mi się „wypić bez żadnej okazji”, a to za namową pewnego światowej sławy kardiologa, który jeszcze, jako student medycyny powiedział mi w tajemnicy, że nic tak nie chroni przed zawałem, jak pięćdziesiątka przed snem, a po dniu bardziej stresowym można nawet chlapnąć odrobinę więcej. A, że mój przyjaciel od naczyń wieńcowych miał rację winna was przekonać ta oto, przysięgam autentyczna opowieść.

W roku 1967, a więc równo przed pół wiekiem wyjechałem za chlebem do Chicago, gdzie przeszedłem zakaźną żółtaczkę, co mi poważnie nadwątliło wątrobę. Po powrocie do kraju natychmiast się wybrałem w moje ukochane Tatry, by nareszcie odpocząć po zamorskiej orce. W marcowym słonku zapadłem w leżak na stoku Gubałówki. W pewnym momencie podeszła do mnie gaździna z koszykiem oscypków, a jak mi się bliżej przyjrzała, załamała ręce biadoląc żałośnie: - Panocku! O rany Boskie! A cóż żeście panie tacy zmarnowani!!! Dawno, żem nie widziała takiego mizernego chłopa. I dała mi oscypka za darmo, dorzucając jeszcze szklaneczkę śmietany, co, jak wiadomo, Góralom nie często się zdarza. Mając tedy na uwadze ludowe mądrości uznałem, że to nie przelewki i chyba ze mną rzeczywiście kiepsko postanowiwszy się udać do polskich lekarzy.

Litrowy załącznik Jasia Wędrowniczka z peweksu pozwolił przetrzeć drogę do krakowskiej kliniki uniwersyteckiej, gdzie przyjmowały największe sławy polskiej medycyny. Tam zrobiono mi serię badań, których wynik wskazał, że po nieleczonej żółtaczce mam wątrobę w opłakanym stanie. A po konsylium lekarskim odwiedził mnie sam pan ordynator, najlepszy w Krakowie hepatolog, niebywale szykowny, przedwojenny profesor w śnieżnobiałym kitlu, spod którego do dzisiaj pamiętam sterczała zawadiacko bordowa muszka w złote kropki. Stojąc przy moim łóżku z dętą miną znamienną dla jagiellońskich uczonych ów słynny hepatolog spojrzał na mnie ponuro spod okularów i grobowym głosem oznajmił: - Chciałbym młody człowieku, byś zdał sobie sprawę z tego, iż od dnia dzisiejszego, każda wypita przez ciebie kropla alkoholu to jeden rok mniej twojego życia.

Na szczęście, ponad zalecenia słynnego galicyjskiego hepatologa przedłożyłem znawstwo rzeczy mojego nie mniej słynnego kumpla kardiologa. I jak życie pokazało słusznie uczyniłem, gdyż podług tego, co mówił hepatolog, moje spożycie em mass w ciągu ostatniego półwiecza na geologiczne oko lokuje mnie gdzieś we wczesnym zaraniu Paleogenu, albo jeszcze wcześniej, a w przeciwieństwie do moich kolegów abstynentów, mimo siedmiu dekad, jakie mam za sobą, cieszę się wyjątkowo dobrym zdrowiem.

A teraz morał. O ile pisowski program 500 Plus uważam za bezsprzeczne dobrodziejstwo Polaków, to wprowadzoną przez rząd dobrej zmiany innowację ustawy o wychowaniu w trzeźwości radziłbym raz jeszcze przemyśleć, bo nauczony życiowym doświadczeniem zaryzykuję tezę, iż naród pozbawiony sklepów całonocnych może się zbuntować. I wiem, co mówię, bo wszystkie rządy poczynając od Bolesława Bieruta przeżyłem.

No to jeszcze raz po pięćdziesiątce! – vide: http://youtu.be/QxfYkR-fQ0I (autor notki to ten w barwnej koszuli)

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)


Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka