echo24 echo24
3501
BLOG

Panie Rafale, ja naprawdę chcę, by się ta dobra zmiana udała

echo24 echo24 Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 93

Przed dwoma dniami napisałem notkę pt. „Zapytanie blogerskie do pana Rafała Ziemkiewicza” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/887877,zapytanie-blogerskie-do-pana-rafala-ziemkiewicza , w której krytykując jego wypowiedź na temat opozycji wyrażoną między innymi w słowach, cytuję: „Świnie, łajdaki, mendy!", - zadałem panu Rafałowi pytanie jak nazwałby pisarza i publicystę o walecznym piórze i ciętej ripoście, - który w konkurującym ze „Szkłem Kontaktowym” ultra-propagandowym i gładko mówiącym do ciemnego luda programie „W tyle wizji" zniżył loty do poziomu, do jakiego wstydziłby się chyba upaść słynny piewca gierkowskiej propagandy sukcesu niejaki Andrzej Kozera.

Do tej notki pan Rafał Ziemkiewicz dodał następujący komentarz, cytuję:

@echo24 Pańskie pytanie nie jest żadnym pytaniem tylko upozorowaną na pytanie obelżywą i insynuacyjną oceną mojej osoby, pracy i programu w którym występuję. Domaganie się „konkretnej odpowiedzi” natomiast wzmacniającym to chwytem retorycznym, czyli mówiąc prościej rżnięciem głupa. Zapraszam do dalszego oglądania „W tyle wizji” i śledzenia innych moich wystąpień publicznych. Ukłony”, koniec cytatu.

Pragnę tedy w niniejszej notce odpowiedzieć na komentarz Rafała Ziemkiewicza, co następuje:

Szanowny Panie Rafale!

Po pierwsze chciałbym spytać, czy byłby Pan uprzejmy wskazać konkretnie, co obelżywego oraz insynuacyjnego napisałem o Pańskiej osobie?

Po drugie zaś pragnę Panu napisać kilka słów gorzkiej prawdy o programie „W tyle wizji”, w którym Pan występuje w każdy poniedziałek. Otóż Panie Rafale, wie Pan tak samo dobrze, jak ja, że program „W tyle wizji” powstał w kontrze do satyrycznego programu „Szkło Kontaktowe”. Ja broń Boże nie neguję tego, że Pan chce jak najlepiej dla Polski. Sęk wszakże w tym, że w programie „Szkło Kontaktowe” biorą udział satyrycy zawodowi, zaś w programie „W tyle wizji” występują amatorzy, a dokładniej dziennikarze i publicyści silący się moim zdaniem wyjątkowo niezdarnie na kąśliwą satyrę, co im za cholerę nie wychodzi. A przecież już w styczniu 2013 w notce pt. „Dziesięć grzechów partii Jarosława Kaczyńskiego” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/483007,dziesiec-grzechow-partii-jaroslawa-kaczynskiego , pisałem między innymi, cytuję:

Po piąte – nie wstydź się korzystać z pomocy fachowców Często się słyszy, że znowu pan Prezes bądź któryś z posłów Prawa i Sprawiedliwości dał się sprowokować bądź podpuścić pijarowcom Platformy. Ktoś powie, że przecież ci ludzie są tak zaszczuci przez media anty-pisowskie, iż nie ma się co dziwić, iż czasem popełniają błędy. Otóż jest się, czemu dziwić i wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego PiS nie chce skorzystać z pomocy fachowców. Bo obecna polityka to bezpardonowa walka, w której liczy się każde potknięcie i wystawienie do strzału. I naiwne są chełpliwe wypowiedzi prominentów PiS, że sobie ze wszystkim poradzą sami i nie potrzebują konsultantów bądź doradców. Skoro Adam Małysz, Justyna Kowalczyk i Agnieszka Radwańska nie wstydzą się korzystać z porad psychologów, to niby, dlaczego z takich samych usług nie mieliby skorzystać zadziorny Jarosław Kaczyński, pyskata Krystyna Pawłowicz, monotematyczny Mariusz Błaszczak, czy senna Beata Szydło? Tak. Tak. Nie ma się, czego wstydzić, ludzie są tylko ludźmi. Nie każdy polityk potrafi sobie sam poradzić z kutymi na cztery kopyta dziennikarzami i nie każdy z nich wie, jak unikać wpadek. Dlatego trzeba wygrzebać fundusze i zatrudnić zawodowców. A zaręczam, że taka inwestycja się zwróci z nawiązką. Po szóste – pamiętaj, że amator nigdy nie wygra z zawodowcem  W tenisie, boksie, piłce nożnej, a także w polityce, jeszcze nigdy amator nie wygrał z zawodowcem. Dlatego uważam, że ludzie Prawa i Sprawiedliwości nie powinni się unosić fałszywą ambicją i częściej korzystać z usług zawodowców. Bo samymi ideami, choćby nie wiem jak szczytnymi, jeszcze nikt nie wygrał…”, koniec cytatu.

Niestety życie pokazuje, że PiS nadal robi błąd za błędem. Tym bardziej trudno mi zrozumieć, że tak wysokiej próby intelektualista, pisarz i publicysta jak Pan, Panie Rafale zdecydował się brać udział w programie, którego poziom wyznaczają pretensjonalne częstochowskie rymowanki niejakiego Marcina Wolskiego. A teraz Pana proszę, Panie Rafale, by się Pan na mnie nie złościł, przespał się z tym, co Panu zaraz napiszę, a może wtedy będzie Panu łatwiej zrozumieć, że Pańskie występy w programie „W tyle wizji” to obciach jak jasna cholera! Zapewniam też Pana, że nie jestem w tej opinii odosobniony i wiem, co mówię, bo codziennie rozmawiam z wieloma ludźmi, także orędownikami władzy dobrej zmiany. To samo zresztą tyczy się pani Magdaleny Ogórek, którą bardzo szanuję, jako publicystkę i naukowca, ale pani Magdalenie również brak talentu satyrycznego.  Ja naprawdę Wam dobrze życzę. Ale jako tako wyrobiony telewidz natychmiast się zorientuje, że Państwo nie jesteście satyrykami, a to, co robicie  w programie „W tyle wizji”, chodzi mi o styl przekazu, a nie o meritum, - ociera się o kicz i żenadę. A potem w „Szkle Kontaktowym” się z Was, niestety słusznie, - nabijają. Ja wiem, że program „W tyle wizji” jest adresowany do szeregowego elektoratu pisowskiego, ale na litość Boską znaj proporcje Mocium Panie!

Wiem, że to, co piszę ostatnio na blogu to głównie krytyka PiS-u. Że komentatorzy ciągle mnie pytają, dlaczego tylko ten PiS krytykuję, a rzadko, kiedy o nich coś dobrego napiszę. Otóż czynię tak, dlatego, że wychwalających pod niebiosa rządy PiS-u propagandystów i lizusów jest w mediach prawicowych na kopy. Natomiast prawie kompletnie brakuje odważnych i racjonalnie myślących konstruktywnych krytyków, a to wcześniej, czy później zaowocuje uśpieniem czujności politycznej partii rządzącej.

Dlatego uważam, że wprowadzenie na antenę programu „W tyle wizji” było nieporozumieniem, gdyż dla sprawnego intelektualnie telewidza, formuła tego programu jest przeciw-skuteczna. Bo prawda jest taka, że Pan, Panie Rafale nigdy nie będzie Tomaszem Sianeckim, a pani Magdalena Ogórek Katarzyną Kwiatkowską, gdyż tamci to zawodowcy grający na bałamutnym Stradivariusie, zaś Wasze amatorskie występy to przepraszam za szczerość - rąbanie propagandowego drewna tępą siekierą. A Polacy naprawdę nie są aż tak głupi, jak się zdaje panu Jackowi Kurskiemu i efekt tej nachalnej propagandy może się w czasie wyborów 2019 okazać przeciwny do zamierzonego. Więc trzymajmy się zasady: albo mamy zawodowców do wykonania konkretnego zadania, a jeśli takowych nie ma, - to tego zadania nie wdrażamy własnymi siłami, bo to się zawsze źle kończy.

Wiem, że nie jest miłe to, co Panu napisałem, ale zrobiłem to Panie Rafale dla Pańskiego dobra, jako pisarza i publicysty, któremu może zostać przylepiona łatka, której się nie da odkleić. Tak, jak bardzo dobry aktor Andrzej Grabowski będzie się już ludziom zawsze z Ferdynandem Kiepskim kojarzył.

I już na koniec. Ja naprawdę chciałbym, żeby się Kaczyńskiemu udało, bo ewentualny powrót Platformy do władzy byłby definitywnym końcem epopei dobrej zmiany, - acz, żeby wszystko było jasne, bynajmniej nie uważam, że tylko PiS ma wiekuistą wyłączność na realizację tego prospołecznego programu. Ale, póki co, pan Prezes musi w końcu zrozumieć, że do specjalnych poruczeń należy oddelegowywać zawodowców, a nie amatorów choćby nie wiem jak dobrze dla Polski chcieli. I już całkiem na koniec. Proszę się poważnie zastanowić, czy dla uprawiania wątpliwej jakości propagandy politycznej warto narażać swój intelektualny potencjał i pisarsko publicystyczny dorobek.

Pozdrawiam Pana,

Krzysztof Pasierbiewicz ( em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa )

Post Scriptum

I jeszcze jedno Panie Rafale. Jak się Panu podoba ciężar gatunkowy komentarzy? Tylko proszę odpowiedzieć, albo szczerze, albo wcale. 


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura