echo24 echo24
2710
BLOG

Czy bloger krytykujący PiS jest zdrajcą narodowym?

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 252

Gdy po tragedii smoleńskiej założyłem konserwatywny blog w kontrze do teoretycznego państwa Platformy Obywatelskiej, salon podwawelskiego Krakówka, z którym do roku 1989 byłem blisko zakolegowany, co opisałem w eseju pt. „Stary kelner” - vide: http://salonowcy.salon24.pl/471353,stary-kelner, - uznał za niewybaczalną zdradę i wydał na mnie coś w rodzaju środowiskowego „wyroku śmierci”, a moi dawni koledzy za sprzeniewierzenie się sakramentowi lewackiej poprawności politycznej obłożyli mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia. Nigdy nie wyobrazicie sobie Państwo, jak irracjonalnie wynaturzoną nienawiścią, dosłownie z dnia na dzień zapałali do mnie moi dawni znajomi, a także Przyjaciele, jak mi się złudnie wydawało, - jedynie za to, że opowiedziałem się publicznie po prawej stronie polskiej sceny politycznej. Do dziś na ulicy jak rozwścieczone indory czerwienieją na mój widok i prychają, jak to mają zwyczaj czynić wiejskie baby na widok cudaka, co to w gaciach po wsi łazi.

I tak, w okresie od 2010 do 2015 napisałem grubo ponad tysiąc notek krytykujących draństwa i rozbestwienie Platformy Obywatelskiej, za co sympatyzujący z PiS-em komentatorzy mojego blogu po prostu mnie pokochali i w czasach starej formuły Salonu24 nazywali pieszczotliwie mój blog „Kawiarenką u pana Krzysztofa”, gdzie spotykają się polscy patrioci, - zasypując mnie setkami komentarzy, w których wychwalali mnie pod Niebiosa, a niektórzy wręcz bałwochwalili dając mnie za przykład wzorcowego obywatela zatroskanego o Polskę.

Problem wszakże w tym, że ci orędownicy mojego blogu, na którym walczyłem ze złą Platformą, niejako z automatu uznali mnie za „swojego”, a także pisowca, którym nie byłem, gdyż nigdy nie wstąpiłem i nie wstąpię do żadnej partii politycznej, bo jak pisałem w notce pt. „Bohaterowie są zmęczeni”, cytuję: „Urodziłem się pod sam koniec wojny i tak sobie myślę, że odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska jest źle rządzona, a moim państwem niezmiennie od lat kierują ludzie nieuczciwi i zdemoralizowani…”, koniec cytatu – czytaj więcej: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/460264,bohaterowie-sa-zmeczeni

Aż w roku 2015 spełniło się moje marzenie i PiS, na który głosowałem, - odsunął Platformę Obywatelską od władzy. Lecz, jak się okazało na nieszczęście, bowiem Prawo i Sprawiedliwość wygrało te wybory z przewagą sejmową, co dla partii Jarosława Kaczyńskiego miast zbawiennym, zgubnym się okazało, ponieważ utwierdziło działaczy pisowskich w złudnym przeświadczeniu, że im wszystko wolno, a ci, którzy się z tym nie zgadzają mogą im skoczyć na pedał, - co z kolei przerodziło się w bezprzykładną butę partii rządzącej, która zaczęła postępować tak samo, jak Platforma przed upadkiem, jak nie gorzej. I tak, mój „romans” z PiS-em skończył się już wtedy, kiedy najważniejsze stanowiska w państwie obsadzono jajogłowymi pisowskimi zgredami, a wizerunkowymi twarzami partii Jarosława Kaczyńskiego zrobiono przaśną Krystynę Pawłowicz, zasłużonego dla komuny aktywistę PZPR Stanisława Piotrowicza, współczesnego Nikodema Dyzmę Dominika Tarczyńskiego i im podobnych dyletantów, - a ja już wtenczas zapowiedziałem, że dopóki tacy ludzie pozostaną wizytówkami PiS-u to ja trzymając w ręku kamyk zielony wysiadam z tego pociągu. Dlaczego? Bo nie na taki PiS głosowałem w roku 2015.

I nie ukrywam, że w ostatnim czasie ostro i konsekwentnie krytykowałem Prawo i Sprawiedliwość.

Skutkiem tego, ci sami pisowscy orędownicy mojego blogu, którzy mnie niegdyś na rękach nosili, - poczęli się na mnie dąsać i obrażać, a co bardziej krewcy zaczęli mnie w komentarzach od czci i wiary odżegnywać posądzając o zdradę narodową i nazywając Judaszem wbijającym sztylet w plecy Jarosława Kaczyńskiego oraz stojącym okrakiem na barykadzie agentem Platformy, a także płatnym pachołkiem Salonu24. Wulgarnych epitetów, od jakich roiło się w ich komentarzach Państwu oszczędzę przez wzgląd na szarmancką formułę mojego blogu, o którą konsekwentnie dbam od samego początku. Powiem więcej. Co bardziej oszołomieni ślepą miłością do Jarosława Kaczyńskiego komentatorzy zaczęli mi zarzucać, że skoro krytykuję Prawo i Sprawiedliwość, które przecież odsunęło Platformę od władzy, - to nie jestem prawdziwym patriotą i nie mam prawa mienić się Polakiem, gdyż każdy, kto dziś występuje przeciwko PiS-owi jest narodowym odszczepieńcem. Powiem jeszcze więcej. Jak wybuchła afera KNF, o czym oczywiście na blogu napisałem przedstawiając niechlubnych bohaterów tej afery w krytycznym świetle, ortodoksyjni pisowscy komentatorzy omal mnie nie zlinczowali próbując mnie zmusić do przemilczenia tej ponurej sprawy.

Otóż chciałbym w tym miejscu poinformować publicznie czytelników mojego blogu, iż uważam, że gdybym tę sprawę przemilczał „nie chcąc szkodzić” władzy dobrej zmiany stałbym się blogerem zakłamanym i niewiarygodnym, bo przemilczenie sprawy szkodzącej polskiej racji stanu byłoby blogerskim oszustwem zahaczającym o pogwałcenie blogerskiego etosu etycznego. Szczególnie, że dzisiaj minister w rządzie Mateusza Morawieckiego pani Jadwiga Emilewicz oświadczyła publicznie, iż „po rozmowie Chrzanowskiego z Czarneckim mamy do czynienia z kryzysem będącym obecnie najważniejszą sprawą w państwie”.

I na koniec bardzo dla mnie ważna sprawa. Pragnę także prawicowym czytelnikom mojego blogu powiedzieć otwarcie, iż z najwyższym dla nich szacunkiem chciałbym zwrócić ich uwagę na niezaprzeczalną "oczywistą oczywistość', że partia Jarosława Kaczyńskiego, jak każda inna zresztą, nie ma prawa wyłączności na polskość i nasz patriotyzm narodowy. Zaś ja, w przeciwieństwie do znakomitej większości Internautów nie skrywam się za pseudonimem, - lecz każdą notkę podpisuję prawdziwym imieniem i nazwiskiem z dopiskiem: „emerytowany nauczyciel akademicki, a także niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa”.

I takiej postawy nie zmienię pod presją żadnej partii politycznej.

Krzysztof Pasierbiewicz  (em. nauczyciel akademicki, a także niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum

Ale pójdę jeszcze dalej i przypomnę, co pisałem w styczniu 2013 w notce pt. „Dziesięć grzechów partii Jarosława Kaczyńskiego” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/483007,dziesiec-grzechow-partii-jaroslawa-kaczynskiego  - cytuję:

„Po dziesiąte – ucz się na błędach.  Nie ulega wątpliwości, że za rządów Donalda Tuska służby przyczyniły się do katastrofy smoleńskiej choćby tym, że doprowadzono do rozdzielenia wizyt premiera i prezydenta. Ale trzeba powiedzieć otwarcie, że takie praktyki nie byłyby możliwe, gdyby nie śmiertelny grzech Prawa i Sprawiedliwości, jakim było nieukaranie we właściwym czasie żadnego ze szkolonych w Moskwie funkcjonariuszy WSI w trakcie weryfikacji tej agentury, która dzięki temu mogła się odrodzić. Bo w czasie swoich rządów w okresie 2005 – 2007 Prawo i Sprawiedliwość miało prezydenta, premiera, szefa IPN, prezesa NBP oraz dwie komisje weryfikacyjne. I choć były wszystkie potrzebne ku temu narzędzia, nie przeprowadzono wtedy najważniejszej reformy sankcjonującej odejście od ustaleń okrągłego stołu i uznana PZPR za organizację przestępczą (dlaczego?). A argumentacja, że nie było stosownej wykładni prawnej, by ujawnić i ukarać agentów WSI nie jest w stanie się obronić…”, koniec cytatu.

I co? Życie właśnie pokazuje, że wszystko wskazuje na to, iż post-komunistyczne służby niezweryfikowane należycie zarówno przez PiS, jak Platformę - (dlaczego?) - prawdopodobnie uznały, że PiS już na tyle przegiął z butą swych prawie autorytarnych rządów, że nadeszła pora, iż celem utrzymania będącego na rękę (komu?) post-okrągłostołowego duopolu PiS-PO, trzeba dokonać kolejnej zamiany rządzących i podjąć udaną próbę obalenia pisowskiego rządu dobrej zmiany i ponownego przywrócenia Platformy do władzy.

Ale tym razem żarty się skończyły, gdyż sytuacja jest poważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, bo tym razem uderzono w rdzeń kręgowy państwa, jakim są instytucje zajmujące się ochroną naszego finansowego bezpieczeństwa, - zaś o powadze sytuacji bezspornie świadczą wczorajsze nocne obrady Komitetu Stabilności Finansowej. Nie wiem jak Państwo, ale zaczynam się bać o lokatę w banku, którą traktowałem jako ostatnią deskę ratunku na starość.

Więc pragnę przypomnieć, że znacznie o nas bogatsi Grecy, przed kryzysem finansowym też byli święcie przekonani, że nigdy im się nie przydarzy taka katastrofa - vide: https://www.youtube.com/watch?v=6-wI4C2erOU, (opornym z małą wyobraźnią polecam wersję pełnoekranową), - a potem jak barany stali w kolejkach do bankomatów, które nie wypłacały pieniędzy. Więc parafrazując Bila Clintona powiem: "Wyobraźnia głupcze, jeden z drugim".

Post Post Scriptum

Sami Państwo widzicie, że stymulowana przez służby z niezwyczajnym powodzeniem "wojna trzydziestoletnia" między PiS-em i Platformą doprowadziła do sytuacji krytycznej i myślę, że się Państwo ze mną zgodzicie, że Polska wchodzi właśnie w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści wszystkich do wszystkich, za czym jest już tylko czarna dziura, - o czym więcej napisałem w notce pt. "Naród obłąkany" - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/392672,narod-oblakany

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka