Warszawski protest rodziców przeciwko podpisanej przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT. Fot. PAP/Marcin Obara
Warszawski protest rodziców przeciwko podpisanej przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT. Fot. PAP/Marcin Obara
echo24 echo24
1639
BLOG

Sen o przedwyborczej Polsce

echo24 echo24 Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 144

                        Sfinansowane z 500 +

Motto: Pan Bóg snami pisze naszą przyszłość – pisał Juliusz Słowacki. I wiedział, co mówi! 

Śniło mi się dzisiaj w nocy, że byłem przedszkolakiem i babcia zabrała mnie do Warszawy, gdzie przed jakimś wielkim gmachem stały bardzo rozzłoszczone inne babcie, które machały długimi kijami z przyklejonymi do nich karteczkami, na których coś było napisane, ale nie wiem, co, bo czytać nie umiem.

Wszyscy mieli brzydko wykrzywione buzie, jakby kogoś bardzo nie lubili. Okropnie się bałem, bo te babcie wygrażały komuś pięściami i krzyczały „wara od naszych dzieci!”, więc się strasznie przestraszyłem, że mnie zaraz jacyś źli ludzie wywiozą do lasu i oddadzą babie Jadze. I omal nie nasikałem w majtki, bo jakieś rozczochrane Panie zaczęły nas straszyć, że to wszystko przez Szatana, a ja się okropnie diabłów boję.   

Na szczęście babcia mnie zaprowadziła z powrotem do przedszkola, gdzie było bardzo fajnie, bo przyszedł jeden śmieszny pan z jeszcze bardziej śmieszną panią, a pani przedszkolanka nam powiedziała, że to kochający wszystkie dzieci w Polsce pan premier i pani minister, co rodzicom rozdaje pieniądze, żeby mogli dzieciom kupować cukierki. Ten pan premier był strasznie chudy i długi, więc usiadł z dziećmi na parkiecie i zaczął nam opowiadać bajki, że jest cudnie, a jak będziemy grzeczne to będzie jeszcze cudniej, - i tak nas głaskał i przytulał, że aż się pani dyrektorka rozpłakała. A ta pani minister też była okropnie długa i chuda, miała czerwone włosy i tak pociesznie podskakiwała, że Antoś Kowalski ze śmiechu się piłeczką do ping ponga zadławił.  

Niestety pan premier i pani minister szybko sobie poszli, bo się w przedszkolu okropnie gorąco zrobiło, gdyż z tym panem premierem i tą panią minister przyszło do przedszkola strasznie dużo panów z telewizyjnymi kamerami.

Potem przyszedł do nas pan prelegent, który nam pokazywał jak nakładać gumowy balonik na banana, ale zaraz przyjechali jacyś smutni panowie w białych kitlach, którzy panu prelegentowi kamizelkę bez rękawów założyli i zabrali go do karetki, która strasznie głośno wyła.

Potem jeszcze przyszedł ksiądz poświęcić dwa używane koniki bujane, które nam dały zakonnice za wzorowe zachowanie i trzymanie rączek na kołderce w czasie poobiedniej ciszy.

Następnie pani dyrektorka ubrała nas w krakowskie stroje i poszliśmy do pięknego pałacu na spotkanie z panem prezydentem. Tam panie przedszkolanki ustawiły nas pod ścianą za stojącym przed nami mikrofonem i kazały nam się miło uśmiechać i głośno klaskać w rączki, jak będzie przemawiał pan prezydent, co było okropnie trudne, bo pan prezydent na kogoś wrzeszczał jeszcze głośniej niż te rozzłoszczone babcie, co „wara od naszych dzieci!” krzyczały.

Zaś jak wracaliśmy z powrotem do przedszkola, a ja szedłem w jednej parze z Antosiem Kowalskim trzymając go za rękę, jacyś trzej panowie strasznie na nas nakrzyczeli, że będziemy mieli grzech śmiertelny, bo porządni chłopcy winni chodzić w parze wyłącznie z dziewczynkami.

Wtedy się przebudziłem i w półśnie zoczyłem stojących nad moim łóżkiem z krucyfiksami w ręku i odzianych w habity Ku Klux Klanu cichociemnych obrońców narodu przed pandemią LGBT w składzie: Wielki Smok @Stary Wiarus; Czarny Jastrząb @Kemir oraz Grand Dragon @Lesnodorski. 

Więcej grzechów nie pamiętam.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Zobacz galerię zdjęć:

Wizyta w przedszkolu
Wizyta w przedszkolu Wizyta u pana Prezydenta
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka