echo24 echo24
5469
BLOG

Czemu 13-go października nie zagłosuję na partię Jarosława Kaczyńskiego

echo24 echo24 Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 290

Decyzję o niegłosowaniu na PiS podjąłem już 15-go czerwca br. po tym, jak Ministerstwo Sprawiedliwości rządu dobrej zmiany zapowiedziało, że złoży pozew przeciwko profesorom i doktorantom Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy opracowali krytyczną ekspertyzę do nowelizacji Kodeksu karnego.

A teraz do rzeczy.

W dniu 4 grudnia 2015, w notce pt. „Różowy matecznik” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/683996,rozowy-matecznik napisałem między innymi:

"Rada Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego wystosowała uchwałę, w której apeluje do prezydenta Andrzeja Dudy o uszanowanie prawa i wolności obywatelskich oraz niezwłoczne podjęcie działań, które nie dopuszczą do trwałego zachwiania równowagi pomiędzy władzą sądowniczą a władzami ustawodawczą i wykonawczą.

Więc myślę, że najwyższa pora bym wziął to na dekę i jako emerytowany nauczyciel akademicki z blisko czterdziestoletnim stażem napisał, czym był niegdyś, a co sobą reprezentuje obecnie Uniwersytet Jagielloński. Nie będę się rozwodził nad tym, czym była kiedyś Jagiellońska Wszechnica, bo każdy w miarę rozgarnięty Polak wie, że to najsędziwsza polska uczelnia i jeden z najstarszych uniwersytetów na świecie, który w trakcie wielowiekowego istnienia wypracował bezcenne zdobycze w dziedzinie polskiej nauki, niezmiennie pielęgnował tradycje historyczne i wiele pokoleń patriotów polskich wychował. Ta świątynia nauki polskiej odegrała w przeszłości niebagatelną rolę nie tylko w pogłębianiu wiedzy naukowej, lecz także w kształtowaniu postaw moralno etycznych jej absolwentów w najtrudniejszych okresach polskiej historii. W czasach współczesnych uczelnia ta oparła się nawet brutalnemu reżimowi komuny i udało jej się obronić autonomię myśli naukowej i poza niechlubnymi wyjątkami tych, którzy poszli na współpracę z władzą ludową i bezpieką, znakomita większość jej uczonych zachowała twarz dochowując wierności etosowi nauczyciela akademickiego.

Niestety ta sztuka nie udała się Uniwersytetowi Jagiellońskiemu w dwudziestopięcioletnim okresie post-komunistycznej Trzeciej Rzeczpospolitej, kiedy to standardy moralno etyczne tej uczelni prysły jak bańka mydlana. Nasuwają się tedy pytania, jak to możliwe i kto na to pozwolił? Otóż w okresie III RP na uniwersytecie Jagiellońskim wykształtowały się dwie struktury zarządzania uczelnią. Pierwszą jest niemająca nic do gadania struktura formalna, czyli oficjalne władze uczelniane, które de facto zajmują się administrowaniem uniwersytetem, zaś druga to struktura nieformalna, czyli dzierżąca faktycznie władzę i od 25 lat narzucająca lewackie normy moralno etyczne i ideologiczne trendy klika jajogłowych świętych krów akademickich w znakomitej większości o pezetpeerowskim rodowodzie, jak nie gorzej, której jak dotąd nikt się podskoczyć nie odważył, gdyż tym światopoglądowym hochsztaplerom udało się wprowadzić na uczelni system feudalnego porządku strachu i szantażu. Co to za grupa? To właśnie ci wszyscy, którzy z taką furią zaatakowali prezydenta Andrzeja Dudę.

Ale żeby broń Boże nie oskarżać całego Uniwersytetu Jagiellońskiego, na którym prócz rzeczonych przefarbowanych z czerwonych na różowych doktrynerów pracuje gros akademików kryształowych i oddanych w równym stopniu nauce, co polskiej sprawie wyjaśniam, że wyrosły z salonowego pnia UD – UW - PO „różowy matecznik” fundamentalistów post-okrągłostołowych mieści się głównie na Wydziale Prawa Jagiellońskiej Wszechnicy. Więc w tym kontekście nikt chyba nie ma wątpliwości skąd się bierze to coraz głośniejsze wycie i skowyt post-komuszych aparatczyków z Wydziału Prawa UJ. Bo my tu sobie gadu gadu, a w zaciszu swoich gabinetów prawnicy UJ bynajmniej nie o dupie Marynie dyskutują i radziłbym, żeby nowa władza dobrej zmiany - oczywiście w imię prawa i reguł demokratycznych – przestała się z tymi politycznymi terrorystami patyczkować…” – tyle cytatu z 4 grudnia 2015.

Dlaczego tak ostro potraktowałem wtedy Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego?

No cóż, przyznaję ze wstydem, że wtedy jeszcze wierzyłem, że PiS rzeczywiście przeprowadzi reformę sądownictwa w sposób cywilizowany i uczciwy, zaś uchwała Rady Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego apelująca do prezydenta Andrzeja Dudy o „uszanowanie prawa i wolności obywatelskich oraz niezwłoczne podjęcie działań, które nie dopuszczą do trwałego zachwiania równowagi pomiędzy władzą sądowniczą a władzami ustawodawczą i wykonawczą” – to jedynie próba obrony starego układu na Wydziale Prawa i Administracji UJ.

Niestety, kiedy pisałem krytyczne słowa o rzeczonym wydziale UJ, ani by mi nie przyszło do głowy, że Prawo i Sprawiedliwość twarzą swej reformy sądowniczej zrobi prominentnego pezetpeerowskiego prokuratora Stanisława Piotrowicza, żeby było śmieszniej wyjątkowo łaskawego dla pedofilów, - który jako przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw człowieka zasłynął ze skandalicznego procedowania słynnych nocnych posiedzeń rzeczonej komisji obradującej w sprawach związanych z wydarzeniami związanymi z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego oraz projektów pięciu uchwał o stwierdzeniu „braku mocy prawnej” uchwał w sprawie wyboru sędziów TK przez Sejm VII kadencji. O tym, co w tamtym czasie za przyzwoleniem Jarosława Kaczyńskiego wygadywała posłanka Krystyna Pawłowicz nawet nie wspominam, bo się wstydzę. Wstydzę się także za to, co później podpisywał pan prezydent Andrzej Duda.

No i miarka się przebrała, gdyż wydarzenia te sprawiły, iż podobnie jak niegdyś Platformę Obywatelską, - zacząłem traktować Prawo i Sprawiedliwość, jako partię obłudną, niewiarygodną oraz  „intelektualnie antyestetyczną” (zastrzegam sobie prawo autorskie do tego określenia), a moja wiara w dobrą zmianę stopniała, jak niegdysiejsze śniegi. Zaś to, co PiS zrobił wtedy z Sejmu pominę również wstydliwym milczeniem.

Tak. Tak. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że Ministerstwo Sprawiedliwości w rządzie Mateusza Morawieckiego zagrozi profesorom Uniwersytetu Jagiellońskiego pozwaniem do sądu, za opracowanie krytycznej ekspertyzy!

W efekcie, jako emerytowany nauczyciel akademicki z blisko czterdziestoletnim stażem oraz bloger o poglądach kontr-lewackich, w imię poszanowania zasad kodeksu etycznego nauczyciela akademickiego przeprosiłem wtedy Radę Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego za to, co napisałem w notce pt. „Różowy matecznik” – vide moja notka pt.": https://www.salon24.pl/u/salonowcy/963899,przepraszam-rade-wydzialu-prawa-i-administracji-uniwersytetu-jagiellonskiego , - bo gdybym wiedział, w jaki sposób PiS będzie wdrażało swą "reformę" sądownictwa z pewnością bym tego tekstu nie napisał w takiej formie. Oświadczyłem wtedy również, że w pełni zgadzam się ze stanowiskiem profesorów Prawa UJ, iż działania MS w rządzie Morawieckiego godzą w wolność prowadzenia badań naukowych, co uważam za bezprecedensowy skandal!

Przysłowiową „kropkę nad i” postawiły dwa haniebne wydarzenia ostatnich tygodni, a mianowicie: ze wszech miar paskudna z punktu widzenie moralno etycznego pisowska afera „Piebiak Gate” oraz zawieszenie przez PiS obrad Sejmu RP na miesiąc przed wyborami, co w kontekście sytuacyjnym kojarzy mi się z śnieżną grudniową nocą, gdy pewien generał wypowiedział narodowi wojnę.

Przykro mi, ale nie o taką Polskę biłem się z ZOMO w Nowej Hucie, a po wybuchu stanu wojennego strajkowałem w mojej Almae Matris Akademii Górniczo-Hutniuczaj w Krakowie, - zaś jesienią 2015, - nie na taki PiS głosowałem.

Krzysztof Pasierbiewicz (emerytowany nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum
Po lekturze komentarzy, a szczególnie tych autorstwa zagorzałych orędowników partii Jarosława Kaczyńskiego wyczuwam, iż ci ludzie mają do mnie żal o to, że nie wspieram partii, która według nich jest jedyną receptą na lepszą Polskę. Powiem więcej. Ludzie ci uważają, że zdradziłem ideały PiS-u, ponieważ jak piszą „przeszedłem na drugą stronę”.

Pragnę tedy jeszcze raz przypomnieć, że ja, bez względu na to, kto rządził byłem zawsze tylko po jednej stronie, czyli po stronie Polski.

Dlatego za rządów Platformy Obywatelskiej napisałem ponad tysiąc, to nie pomyłka, ponad tysiąc notek bezlitośnie krytycznych wobec Donalda Tuska i jego rządu. Niestety wtedy blogerzy i komentatorzy sympatyzujący z PiS-em błędnie założyli, że jestem pisowcem, którym nigdy nie byłem i nie będę, bo ja jestem i zawsze będę blogerem niezależnym od jakiejkolwiek partii politycznej, a celem mojej działalności blogerskiej była i zawsze będzie praca publicystyczna dla dobra Polski, a nie wysługiwanie się jakiejkolwiek partii politycznej.

Zaś po zwycięskich wyborach 2015, zacząłem faktycznie krytykować PiS, ale, co warto zaznaczyć, - dokładnie tak samo, jak niegdyś krytykowałem Platformę Obywatelską, co uczciwie zapowiedziałem w napisanej bezpośrednio po wyborach 2015 notce pt. „Nowej władzy będę się przyglądał baczniej niż Platformie” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/678439,nowej-wladzy-bede-sie-przygladal-baczniej-niz-platformie .

I już na koniec słowo do zawiedzionych moja działalnością blogerską orędowników PiS-u. Szanowni Państwo! Mamy już demokrację, co oznacza, że każdy polski obywatel ma prawo do swojego zdania, - a nie tylko zwolennicy partii Jarosława Kaczyńskiego, który według Państwa ma wyłączność na zbawienie Polski.


Zobacz galerię zdjęć:

Na żadanie komentatorskich niedowiarków załączam list od Jarosława Kaczyńskiego
Na żadanie komentatorskich niedowiarków załączam list od Jarosława Kaczyńskiego
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka