
Czy Szkocja to jest jakaś bieszczadzka kraina, gdzie w niezwykłych okolicznościach przyrody napotkamy jeszcze bardziej niezwykłą, opuszczoną grekokatolicką cerkiewkę ? Oczywisty absurd. A jeśli będziemy mieć szczęście, będziemy tę Szkocję penetrować jak jakiś zdeklarowany miłośnik Bieszczad ? Może gdzieś taką cerkiewkę odnajdziemy ? Może gdzieś pod Lockerbie ? To kolejny absurd. Lockerbie znane jest każdemu - kojarzenie tego z cerkiewką jest niedorzeczne. Lockerbie to przede wszystkim wydarzenie z 21 grudnia 1988 roku. Wydarzenie, które kosztowało życie 270 osób :

mężczyzn, kobiet i dzieci z 21 krajów. Wśród nich rodzina amerykańskiego żołnierza służącego w Niemczech, lecąca do Stanów, by spędzić Boże Narodzenie z krewnymi. Para młodych Londyńczyków lecąca do Nowego Jorku na bożonarodzeniowe zakupy. Wśród pasażerów była również grupa 35 studentów z Syracuse University wracająca do domu po czteromiesięcznym semestrze na jednym z londyńskich uniwersytetów.

Średnia wieku pasażerów to 27 lat. Najmłodszy pasażer Boienga 747 miał dwa miesiące, najstarsza pasażerka 82 lata. Wszyscy zginęli 21 grudnia 1988 roku w zamachu nad Lockerbie. Dziś w maleńkim, 4 tysięcznym szkockim miasteczku ich śmierć upamiętniają dwa pomniki. Jeden przy Sherwood Crescent gdzie spadł kadłub samolotu, zabijając 11 mieszkańców Lockerbie.


Drugi pomnik znajduje się na miejscowym cmentarzu. Również na cmentarzu, w budynku administracji, znajduje się izba pamięci i centrum edukacyjne, po którym oprowadza urocza, starsza pani Pamela Clapman.








Zanim jednak Lockerbie zdobyło tak ponurą, globalną i mroczną sławę, słynęło z zupełnie czego innego. Cieszyło się sławą lokalną, związaną z inną dziedziną. W miasteczku odbywały się słynne na całą Szkocję targi owiec i baranów. Wraz z wybudowaniem w 1847 roku linii kolejowej łączącej ( via Lockerbie ) angielskie Carlisle ze szkockim Glasgow, targi zyskały na znaczeniu, owce i barany mogły wyjeżdżać za granicę, więc poprawiły się i dochody lokalnych hodowców.

W okresie największego owczego boomu do Lockerbie przybywało jednorazowo 50 tysięcy owiec i baranów. Pięćdziesiąt tysięcy owiec i baranów ! To ogromna liczba. Tyle ile dziś liczy sobie najwierniejszy zastęp czytelników Gazety Wyborczej. Tak wychodzi z mojej prywatnej kalkulacji. Obecny nakład to ok. 140 tysięcy z czego połowa sprzedawana w kioskach. Reszta to prenumerata, ci nie muszą czytać, tak jak nikt nie czytał Kraju Rad, rozprowadzanego w PRL w obligatoryjnej prenumeracie. Z pozostałych 70 tysięcy czytelników około 20 tys. kupuje GW - według moich przypuszczeń - dla ogłoszeń: kupię - sprzedam - wynajmę, AAA poznam bezpruderyjną panią, uczciwemu mieszkańcowi Gdańska garaż w Sosnowcu wynajmę i temu podobne anonse. Zostało nam 50 tysięcy czytelników. Wielu spośród nich kupuje najbardziej opiniotwórczą polską gazetę dla insertów. Dla nożyków do grzybów, dla sprawdzianu do grzybowego kapelusza, bądź dla CD - romu z PIT - em. 50 tysięcy ! ! ! dokładnie tyle ile owiec i baranów maszerowało brukowanymi uliczkami Lockerbie, a odgłos 200 tysięcy raciczek niósł się aż do odległej o 30 km Anglii. Przypomnieć wypada stałym czytelnikom Gazety Wyborczej, że owca ma cztery nogi. Four legs good, two legs bad.

Ludzkie istoty - mimo wszystko - potrafią okazywać wdzięczność tym, dzięki którym cieszą się wolnością, bądź korzystają z jakiegoś wyjątkowego prosperity. Z tego właśnie biorą się pomniki. Ponieważ Lockerbie zawdzięczało swoje prosperity owcom i baranom, więc doliczyłem się w miasteczku dwóch pomników baranów i pięciu pomników owiec.
A czy wierni czytelnicy GieWu ufundują swojemu dobrodziejowi i intelektualnemu Shepherdowi jakiś pomnik ? Raczej nie, bo skąd wziąć tyle spiżu na tak monumentalnego redaktora ?
PS. A jakieś inne ciekawostki z Lockerbie ?
W miasteczku znajduje się słynne w całej Szkocji kryte lodowisko gdzie Szkoci od października do kwietnia toczą zażarte rozgrywki w curling, to taka gra, w której mężczyźni - ten jeden jedyny raz - z takim oddaniem i poświęceniem wymachują szczotkami przed kamieniem sunącym po lodzie.
A gdzie tu miejsce na wspomnianą, w pierwszym akapicie, cerkiewkę ?
Spokojnie jeszcze nie umieramy, jeszcze nie teraz, powolutku. Jesteśmy w Szkocji, tu pośpiechu nie ma. To nie szalony North West zaczynający się 18 mil na południe od Lockerbie.

... i w drogę do Glasgow. Wpierw jednak trzeba odnaleźć grekokatolicką cerkiewkę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości