Każdy człowiek, który przeżył system sprokurowany przez Karola Marksa ten wie, że funkcjonować bezpiecznie w owych czasach nie dało się bez wódki. Sprzeczności wypełzających zewsząd nie sposób było ukoić ani oranżadą (1,80 zł ) ani " Ptysiem” ( 2,30zł ) ani wodą mineralną " Kryniczanka " ( 0,90 zł ) Życie bolało, dusza cierpiała. Socjalizm pruł do przodu jak Moskwicz 408, a dziennik opiniotwórczy "Trybuna Ludu " redagowany przez ojca Marka Borowskiego założyciela SLD ( ech ! Ta sztafeta pokoleniowa ) służył za papier toaletowy.
Takie dość niezwykłe spełnienie marzeń mistrza : O, gdybym kiedy dożył tej pociechy, żeby te księgi zbłądziły pod strzechy! ... i słowa ze szpalt " Trybuny Ludu " trafiały tam gdzie powinny.
… dziś red. Adam woła :
O, śnie proroczy ! Widziałem ją wszędzie
gazetę moją w każdym urzędzie
Na szczęście traktowana jest podobnie jak jej pra - matka " Trybuna Ludu " … już nie biorą, nie zobaczysz, koniec prenumeraty. To już nie wróci. Bez wódki tego nie rozbierzesz. Marksizm zejdzie do grobu, wcześniej lub później - tak mawiał mój ukochany dziadek - wyrocznia. Dziadek zszedł wcześniej, ale jaka satysfakcja tam w zaświatach i jaki piękny chichot zza grobu.
Kiełbasy nie było, występowały czasowe braki mięsa, kooperanci i producenci nie wykonywali planów, a Daniel Olbrychski szedł w pochodzie 1 - Majowym i niczego nie rozumiał... i dalej niczego nie rozumie. Bo bez wódki tego nie zrozumiesz, a pan Daniel to i po wódce tego nie rozumie. Piło się wszędzie. W pracy i po pracy, podczas delegacji i w czasie zakładowych wycieczek integracyjnych, choć wówczas tak się one nie nazywały. W czasie urlopu i po urlopie. Dzień Kobiet, 1 - Maja, święta branżowe, imieniny pań Kryś, Józefów, Teres, Kazimierzów, Janów i Stanisławów... próbowałby ktoś zabronić zorganizowania imprezy w pracy. To byłby zamach na demokrację socjalistyczną. Tę inklinację do wódek białych wiązałem z szerokością geograficzną, która jak wiemy determinuje wiele kulturowych zachowań. Nigdy nie wiązałem tego z teorią marksistowską.
Nie trzeba być kulturoznawcą, antropologiem czy etnografem by zauważyć tę zależność. Szerokośc geograficzna, a ściślej klimat z nią zwiazany ma wpływ na naszą kulturę. Zauważyłem na przykład, że dzieci na północ od Karpat uwielbiają lepić o tej porze roku bałwana. Radości z lepienia bałwana nie odczuwają za to dzieci w Tanzanii, mimo że znają śnieg. Przecież wystarczyłoby wziąć sanki i udać się z tatusiem na Kilimandżaro. Widać jednak, że ci tanzańscy tatusiowie tak samo zaradni jak pan Donald, który jak wyczytałem w książce jego własnej żony, nawet sanek nie mógł dzieciom załatwić.
Weźmy inny przykład. Wiele kultur północy - my Słowianie, ludy bałtyjskie jeszcze bardziej - od niepamiętnych czasów celebrują święto letniego przesilenia, czyli kupalnockę. Noc bardzo krótka, ale jakże intensywna, sporo się działo dzięki czemu było nas Słowian coraz więcej. Plemiona germańskie miały swoją noc Walpurgii nieco wcześniej, ale oni zawsze w tych sprawach byli bardziej do przodu. Teraz po dodaniu krwi lewantyńskiej będą chyba jeszcze bardziej hop ! do przodu. Kupalnocka nie jest tradycją znaną w Afryce kompletnie, tam jest większy porządek i dni oraz noce są podzielone mniej więcej równo : 12 / 12 . Oni kupalnockę maja przez cały rok, dlatego ich Afroafrykanów jest coraz więcej, a będzie jeszcze więcej.
Potoczna wiedza na temat intensywności pijaństwa i rodzaju spożywanego trunku jest następująca : południe kontynentu to kultura win gronowych, północ to kultura wódek białych. Zasięg występowania kultury win gronowych przebiega nad Krakowem, gdzie miejscowe towarzystwo popija jeszcze cienkie winko, co może potwierdzić mój przyjaciel dr Sowiniec. Dalej granica biegnie nad Zagłębiem Dąbrowskim, na południe od tej granicy wcisnięta jest enklawa kultur chmielowych. Dalej kultura win gronowych zagarania jeszcze zielonogórskie i dochodzi do Odry napotykając po drugiej stronie kulturę chmielową. Wszystko na północ od tej granicy to kultura wódek białych. Mijając Jędrzejów, Chęciny, Kielce już widzimy, że dymią gołoborza, bynajmniej nie z powodu aktywności wulkanicznej. Przed napisaniem notki robiłem research u kolegi, który pracuje w specjalnym nadzorze podatkowym. Mieszkańcy województwa świętokrzyskiego i Podlasia są obdarzeni talentami destylacyjnymi bardziej niż mieszkańcy innych regionów Polski. Jeśli idzie o witalność, krzepę kultury wódek białych, o jej skłonność do zabawy, a nawet swawoli to bije ona na głowę kulturę win gronowych w trójnasób, co może potwierdzić każdy kto brał kiedykolwiek udział w wymianie dóbr kultury pomiędzy nami, a nimi. Wiem z własnego doświadczenia, że wymiana kulturalna z przedstawicielem kultury win gronowych zawsze kończy się w ten sam sposób. Po obdarowaniu się wytworami naszych kultur ja wstaję i żegnam się z gospodynią, całując ją w rękę może i w sposob staroświecki, a tymczasem przedstawiciel kultury win gronowych leży pod stołem.
CIĄG DALSZY NASTĄPI

Inne tematy w dziale Społeczeństwo