Siukum Balala Siukum Balala
3962
BLOG

Biedron penetruje Eben Emael

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 72

image

Wydrążona w Górze Świętego Piotra forteca Eben Emael nie okazała się opoką dla Belgów. Motto fortecy znalezione gdzieś w kantynie.

O zdobyciu, przez Niemców, belgijskiego fortu Eben Emael istnieje sporo historycznych opracowań, mamy również bezpośrednie przekazy uczestników tej niezwykłej akcji. Być może w niemieckich szkołach wojskowych robiono z tego tematu klasówki, bowiem odpowiedzialny za zdobycie fortu, porucznik Rudolf Witzig do lat 70 - tych XX wieku, był wykładowcą w szkole saperów Bundeswehry. Arcymistrzowsko zaplanowany i arcymistrzowsko, z żelazną konsekwencją zrealizowany, pierwszy powietrzny desant w historii.

image


image

Jak to możliwe, że fort uważany za nie do zdobycia, obsadzony przez 1000 belgijskich żołnierzy, został opanowany siłą zaledwie 78 niemieckich żołnierzy, w tym jednego  pijanego Oberjägra Ernsta Grechzy, którego szczęście i poczucie humoru opuści dopiero nad Kretą, gdzie znajdzie wieczny odpoczynek.

image

Kopuła dział 2x120mm

image

Dodatkowo, fort zdobyty bez udziału dowódcy, bowiem szybowiec Witziga po zerwaniu liny holowniczej nie doleciał do celu. Witzig przyleciał już na gotowe. Mimo tego, bez jego udziału zrealizowano wszystkie zaplanowane zadania i po kwadransie fort w zasadzie został wyłączony z zadania jakie miał wypełnić. Niemiecka Auftragstaktik zdała egzamin celująco.

image

Brama nr 1. Wejście do twierdzy

image


Zatem dziś notka z samych pytań i z prób - na ile pozwoli moja skromna wiedza - znalezienia odpowiedzi. Jak to było możliwe ? Było możliwe, bowiem walczące ze sobą strony mogą nawiązać równorzędną walkę jeśli stosują równoważne, odpowiadające sobie środki i metody walki. Jeśli tej reguły na polach bitew się nie przestrzega to bosonogi Vietcong pokona doskonale wyekwipowaną armię amerykańską, bądź somalijska cywil - banda przepędzi z Mogadiszu Rangersów. Nie przestrzeganie tej reguły sprawiło również, że uważana za najpotężniejszą armię swiata, musiała ustąpić pola pasterzom kóz z Afganistanu. Nigdy również doborowe formacje pancerne nie pokonają partyzantki miejskiej. Tak po prostu jest, w związku z czym głównodowodzący wojskami francuskimi gen. Weygand mógł jedynie wymamrotać na wieść o dokonaniach niemieckich zagonów pancernych walczących według reguł Guderiana - ależ Messieurs tak się nie walczy, tego nie uczą w akademiach wojskowych. Tanki nie mogą stanowić samodzielnej siły.

image

Północno - zachodni stok twierdzy, miejsce nie istniejącej fosy i widok na Kanał Alberta

image

 Wieś Eben Emael

Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w Eben Emael. Zastosowanie taktyki niestosowanej nigdy wcześniej. Brak oficjalnego wypowiedzenia wojny, użycie szybowców i bezgłośny desant z powietrza, użycie doskonale wyszkolonych komandosów ( ćwiczyli w kompletnej izolacji przez pół roku na  makiecie fortu Eben Emael, stworzonej w oparciu o zdjęcia lotnicze ) użycie niestosowanych nigdy wcześniej środków niszczących stalowe kopuły i betonowe kazamaty, czyli ładunków kumulacyjnych. Broni tak tajnej, że nawet członkowie grupy " Granit " ćwiczyli na atrapach, a skutki działania ładunków kumulacyjnych oglądał podczas testów jedynie porucznik Rudolf Witzig.

image

Ślad po eksplozji ładunku kumulacyjnego

image

Ładunki kumulacyjne użyte podczas ataku

image

Miotacz płomieni

Na coś takiego fort Eben Emael nie był przygotowany. Czego uczą w akademiach wojskowych ? uczą, że pod taki fort podciąga się artylerię i prowadzi metodyczny ostrzał, próbujac jednocześnie szturmu z udziałem piechoty, aż do skutku. Tak zdobywano na przykład twierdzę w Antwerpii podczas I wojny. I takiemu wyzwaniu fort Eben Emael sprostałby. Leżąca bardziej na południowy wschód od Maastricht warowna grupa Aubin - Neufchâteau, oblegana w sposób - jeśli można tak powiedzieć - " klasyczny " poddała się dopiero 21 maja. I tak pewnie postąpiłaby większość generałów, absolwentów akademii wojskowych, gdzie uczą drylu, ślepego posłuszeństwa i bezwzględnego stosowania się do regulaminów. Jednak od czasu do czasu pojawiają się żołnierze, którzy łamią schematy, działają niesztampowo, nie przestrzegają reguł pola walki... i zwyciężają. Ci zostają Napoleonami, Guderianami, bądź też generałem Studentem, który był twórcą niemieckich oddziałów spadochronowych i mózgiem operacji zdobycia fortu i opanowania mostów na Kanale Alberta.

image

Kopuła 2x120mm

image

Zdobycie fortu Eben Emael i cała kampania 1940 roku była przegrana przez Francuzów i brytyjski korpus ekspedycyjny, zanim się zaczęła. Powodów było kilka. Oczywiście najpierwszy to przekonanie o własnej omnipotencji, to faktor bardzo często towarzyszący klęskom i klęski powodujący. Powodem była również nadmierna wiara w siłę dyplomacji, zamiast w siłę armat. Nie odkurzono na czas słynnej rzymskiej maksymy - chcesz mieć pokój szykuj się do wojny.

image

Generator

image


image

Kanał filtracyjny z filtrami węglowymi, ochrona przed atakiem gazowym

Wierzono w możliwość załatwienia wszystkich konfliktów drogą kompromisu i dyplomatycznych zabiegów. I znowu trzeba mi przywołać gen. Weyganda, który w obliczu sromotnej klęski stwierdził - armia francuska zapłaciła cenę z powodu obłudy polityków i trzymania nas w błogiej nieświadomości. Taka sobie - na modłę francuską - próba wybielenia francuskiej armii. Jakby armia nie dysponowała wywiadami, kontrwywiadami, ekspertami i analitykami. To co nieuchronnie nadciągało nad Europę było nie do uniknięcia i było to wypełnienie przewidywań amerykańskiego wysłannika na Kongres Wersalski, Henry'ego Morgenthaua, który uważał, że zbyt drakońskie postanowienia traktatu wersalskiego w stosunku do Niemiec, doprowadzą wcześniej bądź później do kolejnego konfliktu w Europie... i doprowadziły. Jednak presja zwycięskiej Francji i konieczność odreagowania przez Francuzów klęski z 1870 roku, była ponad polityczny realizm. Innym powodem klęski Francuzów, Anglików, Belgów i Holendrów w starciu z Hitlerem w 1940 roku, był kompletny brak woli walki. Pacyfizm lat dwudziestych i trzydziestych rozbroił zachodnie społeczeństwo. Pacyfizm ten da się jeszcze jakoś obronić, jednak naiwności polityków, ich łatwowierności i głupoty, braku umiejętności przewidywania, obronić się nie da. Międzywojenny pacyfizm wypływał wprost z doświadczeń I wojny, hekatomby nie odnotowanej nigdy wcześniej. 10 milionów ludzi zabitych w bezsensownej wojnie, ludzi potraconych w błocie pod Verdun, Ypres i nad Sommą. Wszystko było jak u Remarque' a - do okopów szły całe roczniki szkolne i nie wracał nikt. W moim mieście, na poczcie głównej wisi coś co nazywa się Roll of Honour, tablica z nazwiskami poległych w I wojnie światowej, na tablicy jest 100 nazwisk listonoszy, którzy nigdy nie wrócili na swoje rejony doręczeń. Podobna tablica - przeniesiona z siedziby Zarządu Tramwajów Miejskich - wisi w Muzeum Transportu w Manchesterze, tu jest dla odmiany 200 nazwisk motorniczych poległych w latach 1914 - 1918. Taki wymiar - nie filmowy, nie heroiczny - miała ta wojna.
Zatem pacyfizm jako idea sama  w sobie jest na pewno piękna i warta upowszechniana, jednak warunkiem koniecznym jest, by wszyscy byli pacyfistami.  Jeśli wśród pacyfistów pojawi się choć jeden pacyfista - wilk, to los pozostałych pacyfistów jest nie do pozazdroszczenia. I takim pacyfistą - wilkiem był używający pseudonimu nomen omen Wolf, kanclerz Niemiec Adolf Hitler.
Kolejna wojna w Europie musiała wybuchnąć, jednak nie jest prawdą, że bez Hitlera nie byłoby II wojny światowej, on jedynie całemu procesowi nadał dynamikę. Niemcy parły do wojny i do rewizji traktatu wersalskiego już chwilę po jego podpisaniu. Mimo zakazów traktatowych Reichswehra i niemieckie quasi - prywatne firmy " przyklejone " do holenderskich stoczni prowadziły prace badawczo - rozwojowe nad łodziami podwodnymi. Według niemieckich planów i doświadczeń budowano U - booty w stoczniach hiszpańskich, holenderskich i fińskich. Po wypowiedzeniu przez Hitlera  kolejnych punktów traktatu wersalskiego, po podpisaniu przez Anglików beznadziejnie głupiego, nie liczącego się z konsekwencjami, nowego traktatu morskiego, dającego Kriegsmarine pełną swobodę ruchu, wybuch wojny był kwestią czasu. Wcześniej, jeszcze w czasie Republiki Weimarskiej, Reichswehra prowadziła, na wynajętych sowieckich poligonach próby z bronią chemiczną i korzystając z łaskawości Stalina produkowano broń chemiczną w sowieckich fabrykach. Na poligonie pod Kazaniem niemieccy pancerniacy - których zgodnie z traktatem wersalskim, nie było - w najlepsze ćwiczyli taktykę wojsk pancernych i zaznajamiali się z nowym sprzętem i nowinkami technicznymi, zaś na lotnisku w Lipiecku piloci Luftwaffe, której też oficjalnie nie było, latali sobie pod radzieckim niebem, jakby nigdy nic. W samych zaś Niemczech, jak grzyby po deszczu, powstawały przy szkołach kluby szybowcowe. Kluby działające pod patronatem ministerstwa transportu, które  dostarczało do szkół plany coraz lepszych szybowców do samodzielnej budowy. W miastach i miasteczkach, gdzie był choć jeden stok, montowano gumę i młodzi adepci lotnictwa mogli oswajać  się z " ciągnięciem i oddawaniem drążka " A co zdolniejsi, podczas wakacji, jeździli na obozy lotnicze na Mierzeję Kurońską. Tak powstawał trzon Luftwaffe i tak obchodzono zakazy traktatu wersalskiego. I tu jest odpowiedź skąd nad Eben Emael wzięli się tak zdolni szybowcowi piloci, że potrafili przyziemić  9 maszyn, każdą w konkretnie wyznaczonym celu, a niektóre w bliskości 5 m od celu. Kraj, w którym wszyscy śpiewają daje światu najlepszych tenorów, a kraj w którym wszyscy latają na szybowcach, musi mieć najlepszych pilotów szybowcowych. Bo trening czyni mistrza.

image

Brama nr 1

image

Wózek amunicyjny

Tego mistrzostwa zabrakło niestety belgijskim sztabowcom. Czy załoga fortu mogła sprostać wyzwaniu i obronić fort ? Nie mogła, bowiem za defensywną bądź ofensywną strategię, za wyszkolenie armii, za morale, za wolę walki, odpowiedzialny jest sztab generalny, a wyżej  w hierarchii oczywiście politycy. Służba w forcie uważana była w armii belgijskiej za rodzaj kary. 1200 osobowa załoga pełniła służbę nieprzerwanie przez 170 godzin, bez dostępu do dziennego światła, z zakłóconym cyklem dobowym, co bezsprzecznie wpływało na psychikę i morale żołnierzy.

image

Komendant twierdzy

Major Jean Jottrand - komendant fortu zmagać się musiał z 10 % dezercją. Jedyną rozrywką żołnierzy była gra w piłkę na dachu fortu i ta rozrywka przesądziła o fatum Eben Emael. Boisko okazało się znakomitym lądowiskiem dla szybowców.

image


Zadaniem fortu Eben Emael był ostrzał przepraw, które Niemcy musieliby stworzyć, gdyby udało się wysadzić mosty na Kanale Alberta i spowolnienie przemarszu Wehrmachtu w kierunku na Francję.

image

Kanał Alberta 

Plany strategiczne zakładały ustanowienie frontu dalej na zachód i powtórkę z I wojny, czyli wojnę pozycyjną na wyczerpanie, która zważywszy na większy potencjał Francji I Anglii zakończyłaby się podobnie jak I wojna światowa. W europejskich sztabach zaniedbano lektur i nikt w porę nie zapoznał się z niepozorną książką autorstwa Heinza Guderiana " Achtung - Panzer ! " To był główny czynnik stojący za sukcesami Wehrmachtu. Sam Wehrmacht, jego rzekome zmotoryzowanie, było w 1940 roku mitem. W Wehrmachcie maszerującym na Francję " służyło " 2,7 miliona koni, dwa razy wiecej niż podczas I wojny światowej, a całkowicie zmotoryzowanych było jedynie 10 % dywizji, w stosunku do 13 % np. belgijskich. Dysproporcje w innych rodzajach broni - poza lotnictwem - też były niekorzystne dla Niemców, tylko ten " blietzkrieg "
To był czynnik podstawowy klęski w 1940 roku.

image


image

Lista poległych

image


Czy załoga fortu zrobiła wszystko, by nie okryć się hańbą klęski o takim wymiarze i wymowie ?
Chyba tak, bowiem nic poza obroną honoru im nie pozostało. Zadanie jakie miał fort było niemożliwe do wypełnienia z powodu zniszczenia stanowisk artyleryjskich. Dwa kontrataki wyprowadzone z fortu nie mogły zakończyć się sukcesem. Załoga fortu to artylerzyści, ówcześni " inżynierowie pola walki " żaden z żołnierzy nie zaliczył choćby podstawowych ćwiczeń z zakresu taktyki piechoty, nie było takiej potrzeby.

image

Działo 75mm

image

Pomnik obrońców twierdzy

Idące z odsieczą rezerwy stacjonujące w Wonck zostały rozpędzone przez bardzo precyzyjne ataki Stukasów. Ostrzał fortu przez artylerzystów z fortu Pontisse i Barchon też okazał się nieskuteczny, bowiem kazamaty  i stalowe kopuły Eben Emael kryjące w tym momencie nie tych dla, których były przeznaczone, dowiodły swojej przydatności i wytrzymałości.

image

Fałszywa kopuła, również była celem ataku

Dodatkowo przez cały czas oblężenia fortu, niemieckie lotnictwo kierowane przez oficera Luftwaffe biorącego udział w desancie, atakowało nieustannie stoki fortu uniemożliwiając jakikolwiek kontratak. Zdobyte i oznaczone flagami ze swastyką, kazamaty służyły tymczasem za bezpieczne schronienie niemieckim desantowcom. Na jakikolwiek sukces załoga fortu nie mogła liczyć, więc 11 maja, o 12:15 major Jean Jottrand - po porozumieniu z radą obrony - poddał fort Niemcom. Bilans krótkich walk to 24 zabitych i 56 rannych po stronie belgijskiej i 6 zabitych oraz 20 rannych po stronie Sturmgruppe " Granit "

image

Szyb wentylacyjny 

Teraz winien jestem czytelnikom dokładny opis tego co wydarzyło się po starcie Junkersów i holowanych szybowców z lotnisk Ostheim i Butzweilerhof pod Kolonią.
Niestety nauczyłem się nie wyważać już otwartych drzwi. Na kilka miesięcy przede mną fort Eben Emael odwiedziała grupa szturmowa " Alpejski " ja jako typowy maruder nie doleciałem na czas. Mnie tam już niczego było szukać, wszystko zostało opisane z detalami, a te drzwi w kazamacie Maastricht to nie wiem czyja robota ?


image

Drzwi kazamaty Maastricht zniszczone ładunkiem kumulacyjnym

image


image

Szyb windy i klatka schodowa zniszczona wybuchem

Odsyłam zatem i linkuję notki kolegi Alpejskiego, absolutny kondensat tego wszystkiego co wydarzyło się o brzasku 10 maja 1940 roku i przez kilkanaście późniejszych godzin. W notkach Alpejskiego jest wszystko co ważne. Polecam poniższe linki za zgodą autora.

https://www.salon24.pl/u/alpejski/851393,znowu-w-eben-emael-czyli-wojna-i-pilka-nozna
https://www.salon24.pl/u/alpejski/852859,przygotowania-czyli-jak-kopuly-z-ostrowca-pomogly-zdobyc-eben-emael
https://www.salon24.pl/u/alpejski/864752,szybowce-startuja-do-ataku-na-eben-emael
https://www.salon24.pl/u/alpejski/865898,here-are-the-germans

A na koniec tradycyjnie odsyłam do post scriptum.
PS. Czy z wydarzeń w twierdzy Eben Emael i z całej kampanii 1940 roku wypływają  dla nas, współczesnych Europejczyków jakieś nauki ? Oczywiście tak. My żyjemy w czasie podobnym do błogiego międzywojnia. Wierzymy w siłę demokracji, wierzymy w stworzoną przez człowieka najbardziej zaawansowaną technologicznie cywilizację, jakiej do tej pory świat nie widział. Wierzymy w porządek prawny i w smartfony, wierzymy w siłę europejskich rządów i nasz - wydawałoby się - trwały stan posiadania. A to wszystko ułuda, zamki na piasku. Wystarczy kilka cyberataków  w system energetyczny Europy i przestaną działać nasze cudowne smartfony, z ekranów telewizorów znikną wszystkie teleranki Europy, bankomaty przestaną wydawać szeleszczące, nowiutkie pieniądze, a nasze cudowne elektryczne samochody nie pozwolą " w razie czego spierdolić w bezpieczne miejsce " jak to kiedyś pięknie, poetycko ujęła piosenkarka Maria Teresa Peszek. Zostaniemy pokonani przez armię bosonogich żołnierzy za nic mających nasze standardy oraz umiłowanie wolności, tolerancji i wielokulturowości.
Tylko czy narody i społeczeństwa  in gremio wyciągają wnioski z historii ?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości