Szanowni Państwo, wczoraj mieliśmy kompromitację rządzących, bo podczas głosowania 20 POSŁÓW ZJEDNOCZONEJ PRAWICY zagłosowano PRZECIWKO ratyfikacji. To sytuacja faktycznie niespotykana, by większość parlamentarna nie była w stanie wygrać ważne dla siebie głosowanie i potrzebna była opozycja do ratowania PiS-u w tej sytuacji. Dzisiaj przedstawiciele PiS-u chwalą się, że to głosowanie wygrali i jednocześnie resztę opozycji, która nie pomogła PiS-owi, nazywa zdrajcami i działającymi przeciwko Racji Stanu, ale nie przeszkadza rządzącym, że jedna z partii koalicyjnych, czyli Solidarna Polska, zagłosowała przeciwko tej ratyfikacji. I ta Przystawka wg rządzących nic złego nie zrobiła, bo od początku takie stanowisko przedstawiała. Zapomnieli tylko przypomnieć, co przedstawiciele Solidarnej Polski wczoraj mówili na konferencjach prasowych, gdzie np. pan Ziobro i pan Wójcik wprost oskarżali obecna władzę o zdradę interesów narodowych. I musieli to głosić na konferencjach, bo nie pozwolono tej partii przedstawicielom wystąpienie z trybuny sejmowej. To też trochę sytuacja dziwna, że nie mógł zabrać głosu konstytucyjny minister tego rządu.
Lewica już od kilku dni zapowiedziała swoje poparcie dla ratyfikacji i nawet chwaliła się jakimiś osiągnięciami, które faktyczne PiS już miał częściowo zapisane w swoim projekcie dla Brukseli. Reszta opozycji była zdziwiona tym stanowiskiem partii opozycyjnej, która jawnie chciała być takim łamistrajkiem na opozycji. Ale widocznie takie stanowisko było strachem przed wcześniejszymi wyborami i obawa, że skłócona Lewica nie uzyska nawet wyborczego progu. I stąd ta decyzja podania koła ratunkowego PiS-owi zamiast walczyć o ustępstwa ze strony rządzących odnośnie wydawania tych unijnych środków, ale również można było zawalczyć o praworządność i chociaż częściowo zatrzymać łamanie prawa w Polsce. Nawet Lewica nie zmieniła zdania jak w tych dniach ambasada polska w Czechach zwróciła się do władz czeskich o zabronienie dokonywania legalnych w tym kraju aborcji przez polskie obywatelki. Przecież to było wbrew temu o co cały czas ta partia walczyła, czyli o prawo do aborcji polskich kobiet. I, co jest najbardziej dziwne, to brak reakcji ze strony Lewicy na to, ze w tym projekcie złożonym do Komisji UE przez Zjednoczoną Prawicę zabrakło słowa o praworządności i wolności słowa w Polsce. Tego ani pan Czarzasty, ani wielki obrońca praw obywatelskich pan Biedroń nie zauważyli, lub nie chcieli zauważyć. Czyli ta Nowa Lewica jedynie co zrobiła, to przedłużyła żywot upadającej Zjednoczonej Prawicy. A była okazja do załatwienia polskich spraw zgodnie z zasadami demokracji, gdzie opozycja stara się zmusić rządzących do ustępstw i oddania części władzy dla np. samorządów, ale Lewica wolała poprzeć upadającą Zjednoczoną Prawicę niż zachować się jak na opozycję przystało. Ciekawy jestem jak zareagują na to lewicowi wyborcy?
Wydawało się po słowach pana Kosiniaka-Kamysza, że PSL będzie wraz z Przystawkami walczył wspólnie z Platformą o ustępstwa ze strony rządzących. I tak to wyglądało jeśli na dodatek ktoś słyszał wypowiedzi pana wicemarszałka Zgorzelskiego, który bardzo głośno grzmiał na temat tych wszystkich nieprawidłowości w wydawaniu przyszłych pieniędzy w odniesieniu do planu odbudowy. Jeszcze wczoraj pan Kosiniak-Kamysz grzmiał z trybuny sejmowej, by za kilkadziesiąt minut zagłosować za ratyfikacją faktycznie bezwarunkowo. Ale dopiero po głosowaniu nad zaproponowaną przez PSL preambułą do tej ratyfikacji, którą Zjednoczona Prawica odrzuciła i faktycznie tylko pan Kaczyński za nią zdalnie głosował, dowiedzieliśmy się o cichym porozumieniu między ugrupowaniem pana Kosiniaka-Kamysza i Zjednoczonej Prawicy. Miała być zatwierdzona przez parlamentarną większość ta preambuła w zamian za głosowanie odpowiadające PiS-owi i za tę preambułą zagłosował zgodnie z umową pan Kaczyński, ale w międzyczasie PSL zagłosował np. za przesunięciem terminu głosowania i dlatego posłowie Zjednoczonej Prawicy uznali to za zerwanie układu i zagłosowali przeciw tym poprawkom, przekazanym przez pana Kosiniaka-Kamysza. Ale to nie zmieniło zachowania tej opcji politycznej i PSL zagłosowało za ratyfikacją wbrew wcześniejszym zapowiedziom, że będzie to głosowanie zależne od spełnienie warunków stawianych prze PSL. I w tym przypadku wygląda, że też PSL obawiał się przedwczesnych wyborów, co zresztą dokumentują sondaże, z których jasno wynika, że ta grupa polityczna może mieć problem z dostaniem się do Sejmu, gdyby wybory odbyły się w najbliższym czasie. Czyli te mrzonki o premierze Kosiniaku-Kamyszu i marszałku Gowinie to tylko słowa wypuszczane na wiatr i nic więcej – to pokazanie własnym wyborcom, że PSL coś znaczy na opozycji, a okazało się to też bajką.
Tylko Platforma i jej akolici okazali się wiarygodni i do końca ta opozycyjna frakcja walczyła o większe pieniądze dla WSZYSTKICH POLEK I POLAKÓW. W czasie głosowania posłowie tego klubu wstrzymali się od głosu ( z jednym wyjątkiem) i to uzasadnione było tym, że Zjednoczona Prawica nie dopuściła do dyskusji w polskim Parlamencie na temat tych unijnych pieniędzy. Jako opozycja miała do tego całkowicie prawo, bo od tego jest opozycja, by pokazywać błędy rządzących i je punktować. A sytuacja w Sejmie była wyjątkowo korzystna dla opozycji, bo większość parlamentarna, czyli Zjednoczona Prawica, straciła w tym przypadku większość w Sejmie. To był prezent dla opozycji i możliwość negocjacji z rządzącymi, i taki stan w Sejmie umożliwiał opozycji walkę o swoje racje. Ale to storpedowała jawnie Lewica i cicho PSL. Platforma została sama na placu boju, bo pozostałe partie wystraszyły się wcześniejszych wyborów, a mówienie o przymusowym zagłosowaniu za ratyfikacją jest kłamstwem, bo była możliwość przesunięcia głosowania i była też możliwość następnego głosowania aż do czerwca. Czy był to tylko strach przed wcześniejszymi wyborami, czy jeszcze coś innego, to zapewne dowiemy się w przyszłości. Jedno jest pewne – Lewica I PSL uratowały Zjednoczona Prawicę przed upadkiem.
