skamander skamander
296
BLOG

Czy koniec "dobrej zmiany" jest bliski mimo dużego poparcia?

skamander skamander PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Mamy w ekspresowym tempie nowego premiera. KC PiS śpieszył się by pan Morawiecki został premierem przed spotkaniem w Brukseli i by tam próbował jakoś załagodzić nastawienie do polskiego rządu komisarzy unijnych. Ale jak widać to wcale urok pana Premiera nie zadziałał na unijnych dygnitarzy. Komisja Europejska uważa, że polskie państwo prawa jest zagrożone i przygotowuje w związku z tym surową karę dla Polski. Chodzi o uruchomienie wobec Polski art. 7 unijnego traktatu. A to byłby ewenement na skalę UE, bowiem jeszcze żaden kraj nie podlegał uruchomieniu tego art. 7. zwanego bombą atomową. Wcześniej kolegium komisarzy wystosowało ostrzeżenie do polskich władz wskazując, że podjęcie kroków mających na celu przeniesienie lub wymuszenie przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, może skutkować uruchomieniem art. 7 ust. 1 unijnego traktatu. Ale pan Kaczyński ciągle tylko uśmiechał się w Sejmie, kiedy Sejm uchwalał kolejną ustawę niszczącą ład konstytucyjny w Polsce. Aż przyszła kryska na Matyska i władze PiS-u musiały być mocno wystraszone stanowiskiem UE, że szybko powołali na premiera bankiera, pana Morawieckiego, myśląc że jego obycie na salonach światowej finansjery pomoże w zmniejszeniu napięcia na linii Warszawa-Unia Europejska. Okazało się, że to tylko mrzonki i najważniejsze kraje Unii stoją stanowczo na stanowisku, by ukarać polskie władze za łamanie prawa przez Prezydenta, Parlament i rząd.

Wystarczy uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej i wówczas Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością trzech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. I o tym wiedzą pisowscy aparatczycy i wie też pan premier Morawiecki:

"- Jak rozumiem już podjęta została decyzja, że w przyszłą środę KE zamierza uruchomić art. 7.1, to zapewne będzie on uruchomiony, to jest ich prerogatywa" - powiedział pan Premier.

Czyli strach przed tego typu konsekwencjami uczynił z pana Morawieckiego premierem, ale nic to nie dało i pan Premier opuścił już dzisiaj Brukselę, by jak piszą i mówią złośliwi, zdążyć na opłatek wigilijny i ucałować rękę prezesa. A sprawy Polski pozostawił pan Premier panu Orbanowi, którego nasz Premier uczynił pełnomocnikiem. A stare porzekadło mówi: pańskie oko konia tuczy. A według brukselskich korespondentów "Sueddeutsche Zeitung" Daniela Broesslera i Thomasa Kirchnera, szykuje się eskalacja konfliktu na niespotykaną dotychczas skalę między polskim rządem (nie Polską!) a większością państw UE. Debata na temat Polski zapowiedziana jest na 20 grudnia; tego dnia odbędzie się ostatnie spotkanie KE w tym roku. Pan Premier już dał za wygraną i stwierdził:

" - Od rozpoczęcia takiej niesprawiedliwej dla nas procedury do jej zakończenia na pewno będziemy z naszymi partnerami rozmawiać na te tematy" - powiedział dziennikarzom. Ale co znaczy, że będzie ktoś rozmawiał ze strony polskiej, jeśli Unia domaga się przywrócenia w Polsce rządów prawa a właśnie w tej chwili kończy się w Polsce niszczenie SN i KRS-u, jak również upolitycznienie wyborów, gdzie szef MSW ma decydować o wszystkim podczas przygotowania do mających nastąpić wyborów.

Nic pan Morawiecki nie załatwił i po pozowaniu do zdjęcia z panem prezydentem Macronem, ten podczas konferencji prasowej, gdzie wystąpił razem z panią Merkel, tak zakomunikował:

"- Będę wspierał inicjatywy podejmowane przez Komisję Europejską za każdym razem, gdy broni ona spójności naszych zasad" - powiedział Emmanuel Macron.

A pani kanclerz Merkel też stwierdziła:

"- Jeśli Komisja Europejska zdecyduje się iść do przodu, będzie uważała, że to konieczne, będziemy to wspierać - to zadeklarowała pani kanclerz.

To dobitnie świadczy, że żarty się skończyły i teraz rząd polski (pisowski) zacznie zbierać cięgi za łamanie polskiego i unijnego prawa. Politycy z PiS-u myśleli, że pójdą drogą węgierską i jakoś to będzie, a że przy okazji złamią konstytucyjne zasady to Unia trochę pokrzyczy i będzie spokój. Ale Unia jak widać to potrafi w końcu się wkurzyć i przywołać do porządku państwo, którego przywódcy łamią prawo i unijne zasady zawarte w traktatach. A na tym stracą zwykli Polacy, których PiS raczył przekupić za 500+. A już widać, że wartość nabywcza tej kwoty ciągle spada i wystarczy popatrzeć tylko na wzrost cen paliw, a akcyzy PiS nie chce obniżyć, chociaż kiedy rządziła opozycja to głośno PiS krzyczał, by zmniejszyć ceny paliw przez obniżenie akcyzy. O innych artykułach już nie chcę pisać bo też ceny szybują w górę. Skoro paliwa drożeją to i inne produkty pójdą w górę. Czy w takim razie koniec dobrej zmiany jest bliski?

skamander
O mnie skamander

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka