skamander skamander
180
BLOG

Wszystko jest możliwe

skamander skamander Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Szanowni Państwo, dużo działo się w ostatnich dniach i tygodniach. Prawo i Sprawiedliwość (Zjednoczona Prawica" dała łupnia opozycji w wyborach do Parlamentu UE, co było do przewidzenia po tych wszystkich wypowiedziach i prowokacjach antykościelnych. Nikt o zdrowych zmysłach nie poparłby symbolu monstrancji z waginą w środku. Ale to nadal jest czynione, czego ostatni przykładem była ta pseudo msza na Paradzie Równości. Prowokacja? Nie, najzwyczajniejsza głupota. Niektóre osoby z opozycji mówią, że to mała przegrana Koalicji Europejskiej, ale to tylko mówią, bo widać, że i wyborcy PiS-u potrafią się zmobilizować i to w małych miasteczkach i wsiach, co wydawało się, że jest to niemożliwe. A jednak możliwe i to dało te 7% przewagi w wyborach. To zaś wspaniałe wykorzystali propagandziści PiS-u i na sprawach światopoglądowych zmobilizowało Prawo i Sprawiedliwość swoich wielbicieli i również różnego rodzaju bigotów, którzy każdy przypadek związany z Kościołem uznają za atak na praktykujących katolików i Kościół Kat. w Polsce. Nawet pedofilia w Kościele takich nie bulwersuje, bo to też uważają za atak na ich wiarę.


Należy jednak zauważyć, że również PiS popełniał błędy, które winny osłabić notowania tej partii, ale tak się nie stało, bo PiS zachowuje się wg tego powiedzenia: panną byłam, dziecko miałam, ale co to, to nie". Czyli spin doktorzy z PiS-u dokładnie wiedzą, że każde przyznanie się do popełnionej winy byłoby źle odebrane przez twardy elektorat, który nie dopuszcza czegoś takiego jak przepraszanie ze strony ich partii. Przepraszać nawet za urojone winy muszą przedstawiciele opozycji. I tego nauczył ich pan Kaczyński, który piętnował winy przeciwników nawet chwilę po tym, jak nazwał posłów opozycji "zdradzieckimi mordami". Za to nigdy nie przeprosił, nie przeprosił też za "komunistów i złodziei" ludzi maszerujących w marszu KOD-u. Ale wypowiedź pana Schetyny o karaluchach już mocno obraziło pisowską brać i żądali przeprosin ze strony tego pana. 


PiS to partia teflonowa, po której wszystko spływa i nie pozostawia żadnych plam na tej partii wizerunku. Sprawa Srebrnej, afera w KNF-ie czy pięćdziesiąt tys. złotych dla tajemniczego księdza nie zrobiły na akolitach tej partii żadnego wrażenia. Prokuratura w tej sprawie nie wdrożyła śledztwa, co wydaje się sprawą bardzo dziwną. Ale widocznie wg Prokuratury partia PiS jest jak żona Cezara. A ostatnio mamy list pana Falenty do Prezydenta RP o ułaskawienie. Trudno pisać o prośbie o ułaskawienie - ten list to zwykłe żądanie ułaskawienia z jednoczesnym szantażem i zwykłymi oskarżeniami polityków partii rządzącej o kierowanie aferą podsłuchową. Ten pan pisze wprost, że nie doczekał się obiecanych nagród za jego wkład w odsunięcie koalicji PO-PSL od władzy w ostatnich wyborach parlamentarnych. Nawet podał nazwiska ludzi zamieszanych w aferę podsłuchową i są na tej liście najbardziej znaczący dzisiaj ludzie z partii rządzącej. W każdym demokratycznym państwie oskarżenie polityków o kierowanie tego rodzaju podsłuchami polityków ówcześnie rządzących jest czymś karygodnym i wymagającym natychmiastowego wyjaśnienia tej sprawy, ale nie w przypadku, kiedy rządzi PiS, a prokuratura jest kierowana przez polityka związanego z tą partią. Od kwietnia nic się nie działo a kiedy ten list ujrzał światło dzienne, to słyszymy ze strony polityków PiS, że to tylko fanaberie jakiegoś frustrata i na dodatek skazanego. To, dlaczego mają w PiS-ie posłuch skruszeni kryminaliści i na ich zeznaniach prokuratorzy oskarżają innych ludzi? Rzecznik prasowy PiS-u wczoraj starał się tłumaczyć, że przecież pan Falenta mógł już w czasie procesu ujawnić te powiązania polityków z jego działalnością podsłuchową, ale tego nie zrobił. Właśnie ten list do pana Prezydenta RP to tłumaczy - pan Falenta wywiązał się z umowy z PiS-em i teraz czekał na wywiązanie się z obietnic składanych przez drugą stronę. Dlatego w czasie śledztwa nie ujawnił tych ludzi, o których napisał w swojej prośbie o ułaskawienie. A to, że już to trzecia prośba, to w końcu nie wytrzymał i napisał wprost o co mu chodzi. Zapewne nie myślał, że ten list zostanie prze sąd upubliczniony. W związku z tym opowieści pana rzecznika raczej godzą w zdrowy rozsądek i inteligencję słuchających jego wypowiedzi.


Ostatnio jest pan Biedroń pod ostrzałem prasy za wycofanie się z oddania mandatu europosła. Otóż w tym przypadku zadziałał zwykły pragmatyzm. Panowie Biedroń i dr Śmiszek, jako partnerzy, zaplanowali, że jeden z nich będzie dostarczał gotówkę w euro i miał być nim pan dr Śmiszek jako jedynka na liście wyborczej do Parlamentu UE. Stało się jednak inaczej i ten pan nie uzyskał mandatu i dlatego pozostał z mandatem i kasą tylko pan Biedroń. Kto w takim razie chciałby całkowicie pozbawiać "rodzinę" takich dochodów? Musiał więc pan Biedroń sprawy dochodu wziąć na swoje barki i pozostać posłem do europejskiego parlamentu, by strumyk liczony w euro wpływał do ich gniazdka. Czy to jest tak bardzo skomplikowane?

skamander
O mnie skamander

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka