Harley Porter Harley Porter
2187
BLOG

Co się wdycha w TOK FM?

Harley Porter Harley Porter Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

Pytanie z pozoru trochę od czapy, w końcu różne dziwaczne wziewy to raczej domena prywatnych buduarów i zamiejskich willek, a nie studiów radiowych  i telewizyjnych. Zapewne tak jest, jednak efekt medialny, gdy słucha się perorowania Żakowskiego, Lisa i reszty, TOK FMowskiej kadry utrwalaczy władzy III RP, której po nazwiskach z przyczyny dużej dozy najdelikatniej pisząc - niesmaku, nie chce mi się wymieniać, ma się wrażenie, że narkotyczne wziewy, wwąchy i dożylne zapodania królują w rozgłośni na całego.

Szczególnie Żakowski jawi się jako ten, który niczym po alkoholu lub innym środku o podobnym działaniu opowiada rzeczy niestworzone lansując się na wielkiego opowiadacza polityki, którym być może kiedyś był, lecz z pewnością nie jest nim teraz. Może być on co najwyżej opowiadaczem upadłym i to nie z powodu zabitej frazy i poglądów, które tak jak każdy z nas ma prawo posiadać, ale ze względu na sposób ich głoszenia oraz gotowości do podłych manipulacji i totalnej obłudy, mających owe poglądy uwiarygodnić. Żakowski z Anno Domini 2007, jak sadzę, nigdy by sobie na taką werbalną rąbankę jak dzisiaj nie pozwolił. W tym zakresie regres jest wyraźnie widoczny i skłania do refleksji, że temu środowisku pozostały już tylko dwie rzeczy - warsztat pisarski i inwektywy

I właśnie z warsztatu pisarskiego i inwektyw zbudowany jest ostatni artykuł Żakowskiego zamieszczony w  WP, w którym to autor używa całego, swojego kunsztu dziennikarskiego i pisarskiego aby odsądzić Prawo i Sprawiedliwość od czci i wiary. Okrągłe zdania flancowane ostrzem liberalnej dialektyki i podlewane troską o kraj wierzb i bocianów, same w sobie nie robią już wrażenia. Jednak autor kumuluje w tekście pojedyncze sprawy, które Prawu i Sprawiedliwości nie wyszły, albo nie wyszły z założenia redaktora Żakowskiego i tą kumulacją niczym rasowa sierotka od wyciągania fantów stara się epatować czytelników jako pasmem klęsk i niepowodzeń przez które to Polska jakoby stacza się w odmęt zatracenia.

Tak jak dla Niemiec nie istnieje polska racja stanu tak dla Żakowskiego nie istnieją pozytywne skutki rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nie istnieje wzrost gospodarczy ani bogacące się polskie rodziny. Pomijane jest najniższe w historii bezrobocie i praktycznie zlikwidowane ubóstwo dzieci. Nie liczy się polska polityka historyczna i rosnąca w siłę armia. W końcu dla Jacka Żakowskiego  niewartym  splunięciem jawi się reaktywowany polski patriotyzm i wspominana racja stanu określająca nasze interesy i aspiracje. To wszystko banał, bowiem dla lewackiej demokracji liberalnej inaczej być nie może. Jeśli bowiem Żakowski uznałby ową pozytywna przemianę Ojczyzny, od razu mógłby udać się na dziennikarską emeryturę albo nawet obwiesić się, bowiem cała jego dotychczasowa narracja zamiast szczytną ideą i walką o demokrację stałaby się niedorzeczną paplaniną lewackiego dewota ( o ile taki zlepek słów jest w ogóle możliwy)

Właściwie to chciałem pisać o całej TOK FMowskiej sekcie dziennikarzy demokratycznie totalnych. Z nich wszystkich pozostał jedynie Żakowski, który jako jedyny miał szansę na przyzwoitość i z niej nie skorzystał. Stratą czasu byłoby pisać o dziennikarskim bandycie Lisie, degeneracie poglądowym Władyce czy erudycie  prawd polackich Wołku.  Podobnie jak bezcelowe byłoby analizowanie tego co napisała albo powiedziała Kim, Wielowieyska czy Warakomska. Cała ta ekipa to zwarta drożyna grająca w czerwonych barwach liberalno demokratycznego chaosu i tylko Żakowski zdawał się być tym kto mógł się pokusić o przemyślenia innej barwy i innego scenariusza. Jednak i w tym wypadku nadzieje okazały się płonne.

Jacek Żakowski woli robić sobie bekę z prezesa Prawa i Sprawiedliwości parafrazując słowa piosenki Shakin' Dudiego "Mam dwie lewe ręce". Ponura i żałosna to beka bowiem wymuszona jak zły dowcip i głupia jak clown bez talentu. Taki argument na obronę swojej wizji demokracji i taki sposób aby dowalić Jarosławowi Kaczyńskiemu świadczy o tym, że za Żakowskim prawie nic już nie stoi. Prawie..., bo zostały mu pojedyncze przykłady nieudolności rządu, które stara się podawać w jednym pakiecie, jednej serii aby stworzyć obraz wielkiej niemocy i nasycić tą swą cienką, felietonową zupę podawaną na pohybel PiSu jakąkolwiek treścią.

Pisze więc dziennikarz o gigantycznej klapie aukcji koni arabskich w Janowie, oraz o Caracalach, które nie przyleciały z Francji i o spóźnionej ponoć pomocy osobom poszkodowanym przez wichury i o paru innych rzeczach pisze nie chcąc zdać sobie sprawy, że jako takie są to tylko źle postawione przecinki w narracji jaka przygotowała partia rządząca, narracji spójnej i trafiającej do społeczeństwa. Podobnie w studiu radiowym rozdmuchuje Żakowski pojedyncze błędy PiSu, starając się z nich z zapałem ideologicznego mitomana ukręcić choćby burzę z piorunami. Owe mentalne poczynania coraz częściej ocierają się o żałosne insynuacje, które można jedynie wyśmiać albo potraktować jako produkty owych wziewów, wspomnianych przeze mnie na początku notki.


PS.

W swojej ocenie oparłem się o artykuł Żakowskiego dostępny w Wirtualnej Polsce - Shakin'Jarek. Gdyby prezes umiał śpiewać...




Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura