Nosiłem się z zamiarem krótkiego wpisu o wolności wypowiedzi, tymczasem w praktycznym jej zastosowaniu S24 wybiega naprzód o mile, jeśli nie lata świetlne przed tym, co jest w Polsce przyjęte, a nawet dozwolone prawem.
Oto na SG pojawił się wpis jednego z tutejszych celebrytów, mówiący o innym z blogerów, znanym nie tylko z nicka, ale jak najbardziej z nazwiska i z życia realnego:
wytrawny bywalec burdeli.
zdeprawowany jak /.../
Inny kolporter domaga się eksterminacji ludzi z jakichś powodów mu niemiłych:
odcięte od stryczka w Magdalence czerwone wszy i ich kolejne mioty pokoleniowe, wymagają kiedyś - deratyzacji.
Młoda nadzieja prawicy, ponoć jeden z administratorów S24 tak replikuje:
Jest pan trollowatą mendą.
A na niektórych blogach odbywają się regularne spędy osobników, których śp prezydent Lech Kaczyńskich odprawiłby słowami spieprzaj dziadu, bo też na nic więcej nie zasługują.
Mnie ta nagła erupcja wolności bardzo się podoba, bo miałbym taką małą prośbę do admiralicji tutejszej.
Mianowice, czy szan. Admiralicja mogłaby, jak już wszystkie zapory zostały usunięte przywrócić mojego komentarza do sprawy MK - Jerzy Owsiak? Tego, w którym pytam o pewne fakty z życiorysu sędziego Misiaka, w stylu przez tegoż sędziego nie tylko zaakceptowanym, ale wręcz rekomendowanym.
No bo jak wolność słowa to i dla mnie. I dla Samueli, oczywiście, ostatniej z niewidzialnych.
Jedziemy dalej latami 50-tymi. Co prawda u mnie na talerzu "Dark Side of the Moon", a przedtem wczesny Dylan, ale wiernym czytelnikom bloga polecam gorąco:
Inne tematy w dziale Rozmaitości