Nasz dawny kolega z S24, Krzysztof Leski przypomniał http://b.leski.pl/index.php/2015/02/08/3480/ dawny wpis dzisiejszego redaktora niezłomnego i kolegi z S24, Łukasza Warzechy, sprzed kilku lat.
http://lukaszwarzecha.salon24.pl/454388,sytuacja-troche-krepujaca
A teraz do rzeczy. Zaczepiając mnie, pan L. postanowił rozprawić się ze stwierdzeniem, że „bilety w Warszawie są najdroższe”, a będą już na pewno po planowanej podwyżce. W tym celu sporządził imponującą tabelkę oraz skonfrontował ceny biletów w różnych miastach, pomijając jednak bilety jednorazowe. Zostawmy na boku kwestię tego, czy bilety te należało włączyć do kalkulacji czy nie, bo sama kalkulacja jest bez sensu. W tym znaczeniu, że jest bez żadnego znaczenia dla sprawy, czyli oceny obecnej wysokości cen i cen po podwyżce.
Widząc te wyliczenia, spytałem jej autora, czy może pracuje dla HGW(zareagował bardzo impulsywnie). Nie widzę bowiem innego powodu, aby bronić tak zażarcie kolejnych fatalnych inicjatyw wiceprzewodniczącej z PO, o ile nie jest się członkiem tej partii lub prorządowym dziennikarzem.
NIe, nie uważam podobnego rodzaju śliskich insynuacji, jakich dopuścił się jakiś prowadzący program w TVP wobec Łukasza Warzechy za dobry standard. Zresztą, zapraszając Łukasza Warzechę powinien był wiedzieć, czego należy się spodziewać. Ale oburzenie Łukasza Warzechy brzmi z lekka nieświeżo, w świetle powyższego cytatu, nie sądzicie?
I nie, nie uważąm, że insynuowanie komuś, że jest opłacany przez partię polityczną, rząd czy administrację Warszawy usprawieliwia podobne insynuacje z przeciwnym wektorem.
Ale red. Warzesze byłoby to twarzy, gdyby dał przemówić swojemu sumieniu i przyznał, że sam również postąpił niegodnie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości